Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna www.armagedonuczas.fora.pl
NIEZNANY ŚWIAT,PRZEPOWIEDNIE.PIĄTE SŁOŃCE,ROK 2012,REINKARNACJA, KONSPIRACJA,MEDYCYNA ALTERNATYWNA, ENERGIE ITP.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

POWIEŚĆ pod tytułem KRONIKA SILNIEJSZYCH
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE”
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 2:46, 29 Sty 2014    Temat postu:

84
WIĘŻ

Przez następne tygodnie coraz więcej Angel było w życiu Krzysztofa oczywiście on i Angel ustalili wcześniej, że nikomu nie zdradzą tajemnicy o tym że są rodzeństwem co oczywiście dodatkowo było związane z tajemnicami Agencji a z tą organizacją lepiej było nie zadzierać

Z Renatą też starał się widywać co jakiś czas, najczęściej kiedy potrzebował omówić jakieś niezrozumiałe dla niego kwestie ezoteryczne, co jak było widać również w jakimś stopniu imponowało Renacie gdyż czasem stawała się władcza i opryskliwa szczególnie jeśli on miał na jakiś temat inne zdanie.

Pewnego razu obie panie zawitały w jego biurze i tak jak Angel traktowała Renatę jak ewentualne zło konieczne, bardziej jednak po prostu jakby jej nie zauważała, Renata natomiast odwzajemniała te uczucia i odczucia względem Angel bardziej emocjonalnie i agresywnie, nawet zauważył pewną zazdrość w głosie Renaty kiedy choćby wspominał o Angel.

Kilka dni później zauważył Renatę przed bramą wjazdową do jego firmy, lecz z jakiegoś powodu nie weszła do jego biura choć obserwował ją z za żaluzji jego biurowego okna jak chodzi to w tą to znów w przeciwną stronę przez dobre dziesięć minut.

Zjawiła się za to tuż zanim miał zamiar wracać do domu następnego dnia, najpierw zapłakana i roztrzęsiona skarżyła się na swego męża i teściową a kiedy Krzysztof zaproponował, ze ją odwiezie do jej mieszkania w samochodzie rzuciła się jemu na szyję i wyznając miłość zaczęła go całować

Co prawda jeszcze nie tak dawno zapewne wdałby się w ten romans nawet z mężatką teraz jednak z bardzo wielu powodów których nawet nie potrafiłby nazwać nie mógł tego uczynić?

Może podstawowym z nich było to, że w jakiś sposób czuł się już być kimś innym, kimś komu nie przystoją prozaiczne zdrady małżeńskie z pospolitymi kobietami i nawet jeśli by to miało być dla przysłowiowego „sportu” czy „zdrowia” odczuwał w tym coś nieprawidłowego, a może nawet homoseksualnego?

Z innej strony jeszcze nie potrafił od tak sobie komuś łamać serca, czy powiedzieć prosto z przysłowiowego mostu co o tym myśli, tak więc za sprawą głupiej dyplomacji powiedział dziewczynie, że też ją lubi, lecz, ze nie chce i nie może rozbijać rodziny a nieporozumienia z mężem Renaty na pewno są nic nieznaczące i przejściowe.

Od tego zajścia starał się ograniczyć spotkania z Renatą do czego wiedząc, ze się nie lubią chciał wykorzystać przyjaźń z Angel.

Zapraszając ją i starając się nie odmówić żadnemu zaproszeniu Angel coraz częściej się spotykali, a im częściej się spotykali tym coraz bardziej uzależniali się od swego towarzystwa.

Angel okazywała się być przebojową fajną dziewczyną z którą można było kraść przysłowiowe konie lub wypłakać się jej w kołnierz czy śpiewać pod jej oknem serenady.

Nadawała się do intelektualnej dyskusji i do dzikiej zabawy, poza tym więcej ich łączyło niż dzieliło.

Kiedy na cotygodniowym rutynowym spotkaniu w Agencji Lucjan poinformował Krzysztofa, że potrzebują wysłać jego na specjalne miesięczne przeszkolenie, Krzysztof poprosił Angel aby zajęła się jego firmą i po krótkim wprowadzeniu w sprawy firmy ze spokojną głową pojechał na przeszkolenie.

Przeszkolenie było podobne w każdym calu do przeszkolenia wojskowego z dużym nastawieniem na ideologię Agencji.

Tak więc oprócz szczekania i ćwiczeń sprawnościowych był zajęcia z topografii, mały kurs bobmbiarza zrób to sam, pływanie zwykłe i podwodne z aparatami tlenowymi, nieco wspinaczki, skoków ze spadochronem czy judo.

Zamiast czasu wolnego poznawanie różnego rodzaju broni i typowe zajęcia ideologiczne o aktualnym rozmieszczeniu portali, o planach na rok dwa tysiące osiemdziesiąt dziewięć, wszystkiego po trochę

Wracając do domu Krzysztof wiedział już nie tylko jak zrobić podsłuch czy bombę z nawozów sztucznych ale na przykład jeszcze to, że wszelkie istniejące na tej planecie wojny i wstrząsy ekonomiczno –polityczne są wynikiem rywalizujących ze sobą sił, gdzie ludzie są jedynie bezwolnymi, często wspólnymi dla obu tych sił narzędziami realizacji ich celów i dążeń.

Jednak naiwni wierzący w swym zaślepieniu tego nie widzą, również jacyś wyznawcy bardziej ortodoksyjnych sekt czy religii tak naprawdę nie zadają sobie pytania jak to jest możliwe, że całe Chiny o populacji prawie półtora miliarda osób i Indie zamieszkałe przez prawie miliard ludzi, po prostu pójdą do piekła, a jedynie kilka milionów Polaków, Włochów i Francuzów znajdzie się w niebie.

Oczywiście głoszą tak jedynie ci, którzy zapominają, iż według słów Jana ze swej „Apokalipsy” w Niebie jest jedynie sto czterdzieści cztery tysiące wolnych miejsc, lecz nie wiedzą oni również tego, że ci wybrani z wybranych będą w pierwszym rzędzie agentami zwycięskiej Agencji !

W tej narzuconej ludzkości roli bycia kozłem ofiarnym, jeśli zwycięzcami są także i ludzie, a nawet jeśli w owym zwycięstwie co niektórzy mają jakiś przyczynek, to są nimi nie ci poddańczy lub w miarę bezgrzeszni z których nikt nie wie z kim o co i przeciwko komu tak naprawdę walczy.


Często na wzór książki Orwella 1984, w tej partii szachów pionki nie tylko przemieszczają się po dwubarwnej szachownicy, lecz często zmieniają również swój kolor z białych w czarne i z powrotem. Apostoł Paweł przeklina anioła, który zwiastowałby inną ewangelię od tej, którą jak wierzą Chrześcijanie oficjalnie objawił jemu Chrystus, lecz można zadać pytanie skąd ów apostoł wziął tę inną ewangelię, a ściślej kim był ów anioł?


W tym przypadku Paweł każe więc sprawdzać słowa anioła! I rzeczywiście różni aniołowie objawiają się ludziom i głoszą im nowe odmienne prawdy. Aniołowie- a może diabły? Lecz nie są to diabły ani aniołowie, a agenci na różnym stopniu wtajemniczenia będący pośrednikami między tymi , których niektórzy zwą Bogami a zwykłymi ludźmi.

Lecz tak czy inaczej ów „bilet do Nieba” z innymi sto czterdzieści trzy tysiącami dziewięćset dziewięćdziesięcioma dziewięcioma sprawiedliwymi to jest jedynie symboliczna liczba tych którzy ocaleją na Ziemi razem z innymi około dwoma miliardami ludźmi w czas jej kolejnych przemian za kilkadziesiąt lat.

Gdzie znów może znajdą się jacyś „Upadli aniołowie ” i podobnie jako tych z apokryficznej Księgi Henocha ktoś kiedyś napisze o nich „Kiedy ludzie rozmnożyli się, urodziły im się w owych dniach ładne i piękne córki aniołowie brali sobie je za żony i nauczali je sekretnego porządku świata i wiedzy której ludzie nie powinni znać gdyż jeśli ją poznają „zginą, gdyż za dużo wiedzą”!

Krzysztofowi również żal było mijanych codziennie na ulicy naiwnych nieświadomych, a może nawet w swej nieświadomości szczęśliwszych gdyż jeszcze mogą wierzyć że są wmawianą im ”Koroną Stworzenia” i od nich cokolwiek zależy.

85
WSPÓŁLOKATOR

Po zmianach, które się dokonały za sprawą ingerencji Heleny w życie Krzysztofa, z jego matką żyło się jemu bardzo dobrze.

Oczywiście jeśli można nazwać wspólnym życiem zamieszkiwanie z kimś kogo nigdy nie ma w domu.

Matka Krzysztofa zdawała się przezywać drugą młodość i chyba kolejne zakochanie gdyż związek z Januszem bardzo scementował się w czasie wyjazdu Krzysztofa z Heleną.

Mimo, że najczęściej odsuwa się od siebie wizję swych rodziców jako istot seksualnych, chcąc widzieć ich związek jako jedynie platoniczne uczucie.

Krzysztof już o może dopiero nie był tak głupi jak zakładające swe rodziny dzieci które od momentu swego ślubu uważają swych rodziców jedynie za bezlimitowy bankomat lub obowiązkowych opiekunów do wnuków, czasem tylko w chwili rozjaśnienia umysłowego z zażenowaniem pytając „Ale wy chyba już tego nie robicie?”

Krzysztof wiedział, ze jego matka Małgorzata z panem Januszem To robili, i wiedział, iż mimo że Janusz miał swe własne mieszkanie jego matce też należy się swoboda, uznał więc, że przyszedł czas pójścia na swoje.

Początkowo chciał kupić jakieś małe mieszkanko blisko jego firmy, prosząc w tej materii Angel do pomocy przy wyborze, jednak jako, że nic godnego uwagi nie znaleźli zaczął poważniej Myślec o dobudowaniu jakiegoś małego pokoiku przy firmie, co serdecznie jemu odradzała Angel mówiąc „Czyś ty zgłupiał w pracy będziesz mieszkał !?”

Jako, że również Angel nie była do końca przekonana do wynajmowanego przez siebie mieszkania tak więc kiedyś pewnego wieczoru postanowili wynająć coś wspólnie.

Tak też zrobili mimo pewnych odmienności zachowania i przyzwyczajeń jak to zawsze bywa z sublokatorem, pomysł był trafiony gdyż nie dość, ze oszczędzali więcej pieniędzy, nie musiał specjalnie spotykać się z Angel kiedy na przykład nie miał ochoty wyjść z domu, a poza tym zawsze mogli podzielić się koniecznymi obowiązkami czasem motywując siebie nawzajem do ich realizacji.

Jedynym co można by nazwać nieco zachwiewajacym tę harmonię była swoboda zachowania i bezwstydność Angel kiedy się na przykład kąpała, czy przychodząc na wspólne śniadania często była jedynie przykryta nie do końca dopiętym szlafrokiem.

I choć Angel nie robiła tego specjalnie aby oczarować Krzysztofa swymi bezspornymi atrybutami kobiecości, jednak działało to na Krzysztofa jak na każdego zdrowego faceta powinno działać

W tych przypadkach często Angel przypominała Krzysztofowi wspólne tete-a-tete zanim Helena nie zmieniła im rzeczywistości, lub wspólny pobyt na plaży naturystycznej w Chałupach, a poza tym odwołując się na wolność w ubiorze i obyczajach i ich utajone pokrewieństwo mówiła, ze powinien postrzegać ją jako młodsza siostrzyczkę lub nawet domowego kota, który przecież nie jest ubrany a jednak nikomu to nie przeszkadza.

Natura jednak i w tym przypadku rządziła się swoimi prawami i kiedy jakieś trzy tygodnie po wspólnym zamieszkaniu wrócili nieco podchmieleni i rozbawieni z nocnego klubu jakby w nieokiełznanej rządzy zaczęli się całować i zdzierać z siebie ubrania kończąc przepięknie romantycznym i namiętnym aktem miłosnym w łóżku Angel.

Zew krwi, namiętności a może miłości spowodował, ze zostali parą kochanków, którzy w tym przynajmniej przypadku nie stanowili żadnego moralnego czy etycznego problemu dla otaczającego ich nieświadomego świata ani nawet dla wspierającej podobne związki Agencji

Na początku kwietnia na rodzinnym spotkaniu w domu Doktorowej, gdzie oczywiście była też matka Krzyśka Małgorzata z Januszem przy aprobacie ogółu Krzysztof oficjalnie oświadczył się Angel i został przyjęty!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tadeo dnia Czw 1:11, 30 Sty 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:56, 29 Sty 2014    Temat postu:

86
MIŁOSNE OPOWIADANIE

Ktoś kiedyś powiedział, ze tak naprawdę człowiek zakochuje się raz w swym życiu, w przypadku Krzysztofa ta teza wydawała się nie sprawdza, gdyż uczucie, którym darzył Angel było większe niż to, które odczuwał do Heleny.

Może w grę tutaj wchodziła jego większa dojrzałość, a może było to częścią Planu tak czy inaczej jeśli to co czuł kiedyś do Heleny było rodzajem jakiejś rywalizacji może o nią a może o ich ojca który okazał się bezmyślnym buhajem, to, to co czół do Angel było jakieś prawdziwsze spontaniczne i wzniosłe.

-To nic że człowiek różni się jedynie od zwierząt tym, iż w pewnym okresie potrafił je zdominować gdyż podarowano jemu jakaś wyimaginowaną pozycję w hierarchii tej drabiny społecznej przez inne wyżej od ludzi uplasowane kontrolujące ich istoty – pomyślał Krzysztof o wszelkich ludzkich zasadach czy paragrafach, które parzcież tak mało znaczyły wobec Planu tych, którzy rządzili i zmieniali ten zdąć by się mogło ludzki świat.

W rezultacie tak naprawdę wszelkie rozterki człowieka wynikają z faktu, że jedynie w połowie jest on Ziemski a właściwie zwierzęcy, gdzie wszystko jest prostsze gdyż rządzące się czystą biologią, w drugiej swej połowie chciałby on być boski do czego ma predyspozycje lecz jest to jemu zabrane i zakazane przez tych którzy uzurpowali sobie prawo do roli bycia „Bóstwem”.

Teraz już Krzysztof nie musiał czegokolwiek udowadniać Helenie coraz bardziej traktując ją li tylko jako siostrę i członka swego rodu choć oczywiście nigdy nie zapomniał co jej zawdzięcza.

Przypomniał sobie jak kiedyś tam w tym nadmorskim hotelu obiecał napisać o niej opowiadanie , opowiadanie o Nelly bell która była Heleną i o śnie czół że był jej to winny , jeżeli mogłem rzeczywiście być kiedyś w poprzednim życiu pisarzem to przecież musiał cos po tym we mnie pozostać?

Wziął kilka kartek zaczął pisać, pisał całe rano i cześć popołudnia, a kiedy wrócił do mieszkania przy objedzie przeczytał swe pierwsze w tym życiu napisane bez przymusu szkolnego reżimu opowiadanie.
-Pięknie -powiedziała Angel ocierając łzy
-Daj przepiszę tobie to opowiadanie na komputerze, jak chcesz je nazwać?

- Nie wiem może sen, albo nie niech nazywa się tak jak taka iluzja, która powstaje na pustyni- kiedy Krzysztof szukał w pamięci tego słowa, Angel powiedziała.

-Fata morgana!?

- Tak nazwę to „Fata morgana”

- A jak tam z Heleną miałeś jakieś wieści

-Nie ale mam prośbę, czy moglibyśmy razem zadzwonić do Kanady, do szpitala.

-A, co już czas.

-Tak wczoraj do mnie dzwoniła tutaj mam numer.

-Przecież mam zakodowany dzwońmy

Po dłuższej chwili kiedy było tylko słychać jakieś trzaski i buczenia usłyszeli głos Heleny

-Cześć Krzysiu

-A to także ja-odezwała się Angel

-Witaj siostra, możesz rozmawiać?


- Tak możemy rozmawiać bo jest nas tutaj dwoje

- Gratuluje, kiedy urodziłaś - domyśliła się Angel
- No i w taki sposób zostałam ciocią!?

- To już to się urodziło?- zdziwił się Krzysztof

- Nie to tylko Twój bratanek, a urodził się trzy godzinki temu- powiedziała zdrobniale Helena

-Jak jemu dasz na imię?- spytała Angel

- A to jeszcze zobaczymy, jest tyle ładnych imion

Mówili tak jeszcze około pół godziny do czasu kiedy mały miał być karmiony.

Następnego dnia kiedy Angel skończyła przepisywać jego opowiadanie, Krzysztof przesłał je do Heleny e- mailem zaraz po tym jak otrzymał od niej całą serię zdjęć jego bratanka, jedyne co tylko nie dawało spokoju Krzysztofowi to, to że ten mały miał ciemne włosy , bo choć jak to mówią kolor włosów u małych dzieci się zmienia, lecz obudziło to u Krzysztofa pewną niepewność czy ojcem chłopca był na pewno Marek?!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tadeo dnia Czw 1:13, 30 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:14, 30 Sty 2014    Temat postu:

87
FATA MORGANA

Było mu miło dobrze i ciepło, będąc w tym stanie nie potrzebował w zasadzie nic.
Dawno już przestał zabiegać o to coś więcej niż potrzebne minimum.
Leniwie wtulając się w miękkie podłoże patrzał w odległy horyzont stykającego się nieba z oceanem.
Z owej niby bezkresnej wodnej otchłani w jego stronę jakby rodząca się z mgły i parującego gorącem oceanu, niczym boska Afrodyta zdążała jakaś równie doskonała w kształtach żeńska postać.
Jakby materializując się z zawieszonych między wodą a niebem zwiewnych oparów wszechświata, nieustannie się przybliżając stawała się coraz piękniejsza i wyrazistsza.
Jej odzienie stanowiła owijająca jej pierś i biodra jaskrawo żółta szarfa z luźno falującymi podobnymi rozwiniętym na wietrze chorągwią niezwyciężonych armii.
Wstęgi, których wolno rozwijające się końce stawały się coraz dłuższe, odsłaniały coraz więcej ciała dziewczyny
Długie lekko faliste włosy w kolorze dorodnego zboża swymi łanami uginały się i tańczyły w takt ukajającego upał wietrzyka, stanowiąc tło i oprawę dla jej brzoskwiniowej skóry, czymś niby na kształt aureoli okalającej świętość bogini.
On uniósł się lekko podziwiając i chłonąc to zjawisko całym sobą, póki ono jeszcze istniało zanim znów jak wszystko dotychczas w jego życiu nie stanie się jakimś kolejnym urojeniem albo pomyłką.
Czuł dawno już nieprzeżywane młodzieńcze podniecenie, które jednostajnie narastającym gorącem oblewało jego całe ciało Będąc już bardzo blisko lekko się uśmiechając ona szepnęła z jakąś beztroską wesołością w głosie.

-Witaj Aymenie.

On nieco się zatrwożył i nawet w pierwszej chwili chciał powiedzieć.

-Przepraszam, ale ja mam na imię Andrzej, - jednak bojaźń, że dziewczyna widząc swą pomyłkę odejdzie powstrzymała go, aby powiedzieć prawdę.
Jej twarz wydawała się jemu bardzo znajoma, lecz nie mógł sobie przypomnieć skąd.
Dziewczyna uklękła i pochyliła się nad nim tak, że jej mokre włosy dotykały jego ciała, przez które przemknął elektryzujący dreszcz jakiejś niepojętej rozkoszy.
-Aymenie - ponownie szepnęła ciepło.- Aymenie obudź się Aymenie - powiedziała z jakby większym niż poprzednio naciskiem w głosie, tak jakby na prawdę chciała powiedzieć coś innego.

-No wstawaj nie słyszysz budzika, czy co - rozbrzmiało jakimś gniewnym głosem, choć dziewczyna delikatnie się uśmiechając wcale nawet nie ruszała wargami, a jedynie wpatrywała się w niego swymi szafirowymi oczyma.
Było w tym widoku coś tak pięknego a za razem podniecającego, że nawet, gdy potężny wstrząs kilku krotnie targnął wszystkim dookoła, wcale to go nie przestraszyło, a zaniepokoił się dopiero, gdy postać dziewczyny pomału zaczęła niknąć, i rozwiewać się jak niby targane wiatrem i zmywane morskimi bryzami litery na piasku.

-Jak masz na imię - krzyknął w ostatnim rozpaczliwym okrzyku, czując jak łzy napływają mu do oczu.
-Nelly bell.- usłyszał tak jakby z za jakiejś odległej przeszkody, ten niby odbijany od jakiejś niewidzialnej ściany głos potęgował się echem cichnąc coraz bardziej i bardziej aż ucichł zupełnie.
Obraz znikł On otworzył swoje wilgotne od łez oczy, był w mrocznym pomieszczeniu jego małżeńskiej sypialni, a nad nim niby wampir chcący wypić krew swojej ofiary pochylała się Helena, jego żona od piętnastu lat.

-Zaraz ci powiem jak mam na imię, - warknęła kobieta zdzierając z niego kołdrę, i niby jakiś zaprogramowany robot, kierując się w stronę kuchni dodała

-Ja już od dwóch godzin jestem na nogach.
- Andrzej nienawidził jej jak była taka jak teraz, ale przecież wiedział, że w ich związku dawno się już wypaliła miłość i pożądanie, a rutyna spłacania, co miesięcznych opłat i doraźne upierdliwośći na trwałe scementowały ich związek
Jak zabetonowany słup w płocie, który chcąc przenieść jedynie trzeba ściąć i tylko, dlatego nikt go dotychczas nie rusza.
Ale z innej strony on wiedział, że Helena ma racje, i tym bardziej, że nie wiodło się im najlepiej, oboje musieli być konsekwentni i odpowiedzialni za swój dotychczasowy dorobek jak i dwójkę dzieci trzynastoletnią dziewczynkę i siedmio letniego chłopca.
Widać taki już był ich los z żalem pomyślał Andrzej zerkając na cyfrową tarcze zegara bez namiętnie wyświetlającą godzinę 7,09.
Może ktoś nazwałby to karmą, lub sztafetą pokoleń, gdzie rodzice zawsze byli zobowiązani do opieki nad swymi dziećmi, aby u schyłku życia mieć szanse otrzymać od nich jakieś wsparcie wraz z infantylną radością zajmowania się wnukami niby kolegami ze wspólnej piaskownicy.
Kiedy on powłóczywszy nogami zdążał do łazienki, spojrzał na krzątającą się po kuchni Helenę.

-Co to się z nami porobiło?.- pomyślał, przypominając sobie swą młodzieńczą egzaltacje, gdy prawie dwadzieścia lat temu, pełen siły i entuzjazmu biegł na swą pierwszą randkę z tą jakże radosną i beztroską jeszcze dziewczyną.
Żal mu się zrobiło zmarnowanych na ciągłą pogoń za pieniędzmi lat.
Żal za minioną młodością, tak lekkomyślnie przehandlowaną za kilka albumów zdjęć, tych swoistych emisariuszy niepotrzebnych wspomnień.
Czyż rzeczywiście za cenę jakichś tak na prawdę mało potrzebnych sprzętów, wypełniających sobą wciąż wymagający napraw dom, czy już dawno nie nowy samochód, oddali swą młodość i szczęście.
Jedząc śniadanie prawie się nie odzywał do swej wiecznie niezadowolonej żony, myśląc o Nelly bell pięknej sennej zjawie, zastanawiając się nad miejscem skąd się biorą i czym są sny.
Bo czyżby były one jedynie odpowiedzią lub raczej zadość uczynieniem naszych niespełnionych pragnień.
A może tak jak mówią inni są jakąś zakodowaną pełną symbolizmu informacją dotyczącą naszej przyszłości.
Chociaż Andrzej w swych przemyśleniach nie znalazł jednoznacznego wytłumaczenia na to nurtujące go pytanie, to uznał jednak, że czymkolwiek by to nie było, to ta jego senna wizja i tak była czymś najpiękniejszym, co mu się zdarzyło od bardzo długiego czasu. Jadąc do swojego biura, jak i będąc już na miejscu prawie nie wspominał już swego snu.
Dopiero, kiedy na drugiej przerwie przeglądając jakiś magazyn nie rozpoznał w twarzy jakiejś modelki podobieństwa do owej pięknej sennej nieznajomej o melodyjnym imieniu Nelly bell.

-Wszystko bym oddał, aby to mogła być prawda - roztkliwił się Andrzej wpadając w tak głęboką zadumę, że dopiero któryś z opuszczających kafeterie współpracowników wyrwał go z niej zbliżając się do niego z zapytaniem.
-Czy dobrze się czujesz.
Kiedy po zmaganiach codziennego dnia Andrzej kładł się do łóżka poczuł podobne podniecenie, jak gdy czekał w małym parczku przy rynku swego rodzinnego miasteczka obok ich umówionej ławki wpatrzony w wolno przesuwającą się wskazówkę ratuszowego zegara na swą Hele, bo choć może zbyt przesadnie nazywał ją swoją Heleną Trojańską, to w rzeczywistości wtedy dla niego nie istniał nikt wspanialszy od jego małej Helenki.
Zasnął chyba szybko, lecz tak jakby część jego świadomości wcale nie spała. Jak mu się wydawało najpierw on przemierzał małe uliczki jakby swojego miasteczka, później inne bardziej lub mniej znane mu miejsca w poszukiwaniu tej jednej jedynej.
Lecz zawsze, gdy doganiał już jakąś błąd piękność ta odwracając okazywała się jakąś paskudną zmorą, a już w najlepszym przypadku jego własną żoną. Gdy się odwracały w jego stronę one wszystkie przedstawiały się jednym i tym samym imieniem Lilit.
Zmęczony usiadł wreszcie na kamiennym kręgu studni, spoglądając w jej mroczną otchłań. Kiedy wpatrywał się w swe wodne odbicie zaczął nawoływać Nelly bell.
Nagle woda zmętniała i zafalowała, a kiedy się uspokoiła w jej ciemnym odbiciu ujrzał niby siebie, ale jakiegoś innego. On zdziwił się bardzo na ten widok, choć ta jego nowa postać podobała mu się bardziej niż oglądane każdego ranka przy goleniu jego własne odbicie.

-Aymenie - usłyszał za sobą słodki głos dziewczyny, która ubrana była w piękną wieczorową suknie koloru popołudniowego słońca. Dziewczyna pociągnęła go za rękę mówiąc.

-Choć mamy niespełna dwie godziny.

Przemierzając znów te same, co przedtem uliczki dziewczyna ciągnęła go za sobą zwinnie lawirując między zdążającymi w tym samym kierunku nocnymi zmorami o imieniu Lilit.
Wreszcie minęli je i dotarłszy do pnącej się serpentynami kamiennej dróżki zaczęli wspinać się w gore.
Na szczycie skalistego wzniesienia rozkwitał wielobarwnym życiem roślin i świergotem ptaków piękny niemal rajski ogród, który niby oaza odcinał się od skalistej pustyni wzniesienia.
W samym jego centrum niby diament, wszystkimi kolorami tęczy rozbłyskiwał kryształowy pałac, do którego prowadziła alejka pilnowana przez pół przezroczyste postacie kilku aniołów stróżów.
-To jest nasz dom Aymenie - powiedziała Nelly bell, gdy radośnie śmiejąc się, niby dziecko, które otrzymało właśnie upragnioną zabawkę, przekraczali kanciaste wejście.
Gdy weszli do środka pod szklistym baldachimem przezroczystego dachu stało zaledwie kilka wygodnych miękkich foteli, obszerne łoże z przezroczystymi jednobarwnymi zasłonami i biegnącymi dookoła jego złoceniami.
Obicie takie same jak na fotelach, stanowił szkarłatny aksamit. Wszystko w żółto czerwonej tonacji korespondowało z zielenią tropikalnych roślin i lazurową wodą w niewielkim baseniku wysadzanym żółtymi kamieniami posadzki.

-To jest nasz dom - powtórzyła Nelly bell, strząsając z nóg swe obuwie i uwalniając się na moment ze wspólnego uścisku zaczęła wirować w pląsach dookoła sprzętów pomieszczenia jak żółty motyl wśród czerwonych kwiatów, aż zdyszana, lecz szczęśliwa bezwładnie opadła na łoże.
On poczuł nieodpartą żądze tym bardziej się potęgującą im bardziej zbliżał się do niej.
Dziewczyna odpowiedziała na jego niepewność i jeszcze pewne onieśmielenie, ciepłym acz kokieteryjnym spojrzeniem.
Niby drapieżnik polujący na swoją ofiarę wolno posuwał się i patrząc jej w oczy niemal hipnotyzując ją swym wzrokiem.
Kiedy dotarł do krawędzi łóżka ona zapraszająco przesunęła się nieco robiąc jemu miejsce obok siebie?
Ale on jak wąż wpełzł na nią chcąc uwięzi dziewczynę w swych ramionach i wsysając swe usta w jej lekko rozchylone wargi niczym owad czerpiący nektar z kwiatowego kielicha.
On dotykał jej gładkiej parującej pożądaniem skóry czując zapach dziewczyny, który jak powiew wiosennego wiatru otaczał i obejmował go niby ramiona kochanki, którą teraz stawała się Nelly bell.
Tak kochali się on przez chwile zapomniał o swej żonie Helenie, swych dzieciach, pracy, domu i wszystkich kłopotach.
Dwa ciała spięte miłosnym uniesieniem falowały teraz jak łódź na wodzie.
Temu uniesieniu wtórował cichy dźwięk szklanych dzwonków zawieszonych przy baldachimie, jednak ów dźwięk z każdą chwilą stawał się coraz bardziej głośny i natrętny aż w raz z całkowicie nieznośnym już hałasem jakby wyssał Andrzeja z objęć dziewczyny.
On poczuł jak jakaś gigantyczna siła w gwałtownym pędzie wyrywa go ze szklanego domu wrzucając prosto do jego małżeńskiego łóżka.
Wskazującym palcem Andrzej wyłączył dzwonek budzika wciąż jeszcze czując w uszach nieprzyjemny szum, który zabrał go z objęć ukochanej.
Po porannej toalecie poszedł do kuchni, chłodno pozdrawiając swą żonę, a kiedy już jadł swe poranne tosty zauważył, że ona mówi jakoś inaczej i ma zaczerwienione oczy.
-Czy coś ci jest.
-Nie nie po prostu źle spałam.- Odparła kobieta, choć Andrzejowi zdawało się, że bez spornie ona musiała płakać.

-Czyżbym i dziś mówił przez sen.- Andrzej się przestraszył obawiając się o to, aby jego tajemnica nie wyszła na jaw.
Gdyż nie zamierzał pozbawić się tego najwspanialszego z przeżyć choćby nawet były nie rzeczywiste. Andrzejowi żal było, że może jego żona płakała przez niego, ale już nie potrafił zapomnieć o Nelly bell.
Kolejnej nocy już sam dotarł do kryształowego domu i choć jego wnętrze było puste za jakiś czas zjawiła się też i ona.
Znów się pieścili i kochali i znów dźwięk budzika przerwał jego senną schadzkę, lecz tym razem, gdy ich miłość stała się po wielokroć spełniona gdyby nie był to sen można by powiedzieć fizycznym aktem.
Lecz odczucia z nim związane były całkiem realne a w przypadku Andrzeja było to coś, czego nigdy nie zdarzyło mu się doświadczyć w jego życiu na jawie.
Po raz pierwszy był spełniony a nawet z siebie dumny przynajmniej z tego męskiego punktu widzenia.
Tak, więc, mimo że był nieco rozgoryczony koniecznością powrotu do szarego realizmu, tego dnia był o wiele weselszy niż zazwyczaj.
Żałował tylko, że nie mógł pochwalić się oznakami swej męskości ani wśród kolegów z biura, a tym bardziej w domu, gdzie jak mu się wydawało Helena musiała go podejrzewać o jakiś romans.
Wielu jego kolegów z pracy miało swoje wirtualno-komputerowe fantazje seksualne, które ich zdaniem w jakiś sposób pomagały w ich życiu małżeńskim, z różną na ten temat opinią ich żon.
Andrzej wiedział też, że niektóre żony jego przyjaciół w jakiś sposób tolerują poprzedzające ich związek romanse swych mężów, a nawet jak znał to z takiego jednego układu, zdradzana żona jedynie stara się kontrolować sytuacje, i z powodu, że pod pewnymi względami jest mądrzejsza, choć mniej atrakcyjna od swego małżonka z perfidną konsekwencją usiłuje wyeliminować znajdujące się w pobliżu, co atrakcyjniejsze czy bardziej emancypowane koleżanki.
Oczywiście jej mąż, któremu wygodnie trzymać domową kurę, a z drugiej strony imponując sobie, że jest ktoś, kto zabiega o jego nadwiędłe wdzięki, i tak coraz znajduje sobie kogoś, kto jest skłonny oddać mu się jak to mówią dla sportu czy zdrowia. Jednak w przypadku Andrzeja było inaczej, bo zarówno Helena jak i on byli dla siebie tymi pierwszymi i jak do tych czas jedynymi.
Tu właśnie Andrzej doszukiwał się powodów spowszednienia czy obojętnej oziębłości, gdy już od kilku lat żyli niby z sobą, ale obok siebie jak brat z siostrą.

-Kto wie czy jeśli bym teraz poznał na prawdę kogoś podobnego do Nelly bell czy przy niej na powrót bym się nie poczuł mężczyzną - tłumaczył sobie Andrzej za wszystkie swe niepowodzenia na tym polu obwiniając swoją żonę .Jednak wcale nie zamierzał na jawie szukać sobie kochanki, przede wszystkim podświadomie bojąc się, że może wcale by z nią nie było tak jak z jego nocną zjawą.
Przy jednym z sennych wizyt gdy tylko Nelly bell zapragnęła aby on był dla niej jeszcze czulszy i bardziej romantyczny Aymen wyznawał to co do niej czuje nie prozą a wierszem, który powstawał tak spontanicznie, jak proza której używał w codziennym życiu, lecz w tym wyznaniu było więcej żalu wyrzutów i skrywanej przed sobą samym tęsknoty Andrzeja za utraconą miłością do swej żony niż młodzieńczego uczucia Aymena do Nelly Bell.

W dal spoglądając nad morza brzegami
Ziem naszych krain morzem przedzielonych
Kiedy w swych królestwach byliśmy tak sami
Samotności uczuć pragnień niespełnionych

Niby za muru płotem chmury drapiącym
Mglistego kochanka szukasz postać złotą
Czyś ty niby czarem spowita żeś śpiącym
Jak marzeń ogarniasz swych myśli pustotą

Szukając skrzydlatych serafinów z Nieba
Czemuż nie pożądasz zmysłów mego ciała
Gdy miłości w tobie zawrzała potrzeba
By w nas rozgorzała ludzkich uczuć chwała

Lecz ja wiernym Tobie pozostawać muszę
Serca bełtem ostrym nie będę przeszywał
Choć już kupidyna w ręku miałem kuszę
Kochanki mej mianem nie będę nazywał

Gdyż ni niebiański anioł czy demon stary
Co w Hadesu mroku od Er sobie wielu śpi
Cienia który całunem spowija śmierci mary
Nie uśmierci miłości do mej Nelly belli


Mijały dni i oczywiście noce, których Andrzej niecierpliwie wyczekiwał. Nawet, gdy w wolne od pracy dni, gdy spotykał się ze swą rodziną czy swoimi znajomymi Andrzej szybko udawał zmęczonego lub sennego i od najlepszego towarzystwa wolał sen.
On nie był już taki jak niegdyś, gdy weekendowe wizyty i rewizyty stanowiły jego jedyną atrakcje w życiu.
Helena oczywiście zauważyła zmiany w zachowaniu męża, ale też nie mogła wyczuć ani znaleźć namacalnej obecności w ich życiu kogoś trzeciego.
Również na wiele sposobów próbowała przeciwstawiać się dziwactwu swego męża, ale gdy to nie przynosiło wymiernych rezultatów szybko dała za wygraną.
Coraz mniej dbając o pozory zaczęła wpadać w depresje i rezygnacje, i już wcale nie zamierzając udawać przed ludźmi zgodnego małżeństwa. W jego niczym nieuzasadnionym zachowaniu najbardziej denerwowało ją jego beztroskie zadowolenie.
I tak mijały dni, tygodnie i miesiące, z każdą chwilą oddalając ich od siebie. Helena nadal najlepiej jak umiała zajmowała się domem.
On zaś coraz bardziej ograniczał się do odpracowania swoich obowiązkowych godzin pracy, resztę dnia oczekując na sen.
Szybko też udało mu się wmówić żonie, że w ich wspólnym łóżku jest mu za miękko, wywalczając sobie możliwość spania w salonie na niezbyt wygodnej kanapie, ale za to tu mniej obawiał się, że Helena odkryje jego senny romans.
Przyszedł Marzec a wraz z nim Heleny urodziny.
Na przyjęciu z tej okazji Andrzej do późna starał się spełniać obowiązki pana domu, a kiedy wszyscy goście już poszli, i wspólnie z Heleną poznosili i umyli naczynia, on ciesząc się już na spotkanie z Nelly bell poszedł już się położyć.
Gdy leżał tak szczelnie przykryty kołdrą w oczekiwaniu przejścia do kryształowego domu i owej odmiennej rzeczywistości, do jego sypialni wtargnęła Helena.
Była odziana w jakąś jasną jedwabną nocną koszulkę, a gdy stanęła przed kanapą spytała zalotnie

-I, co znajdzie się tu dla mnie trochę miejsca, - chcąc nie chcąc Andrzej przesunął się bliżej oparcia, a ona wślizgnęła się pod jego kołdrę.
On czuł jej rozpalone ciało i chłód jedwabiu, z całych swoich sił starał się sprawdzić się, jako kochanek, gdyż czuł, że szczególnie w urodziny coś więcej się jej od niego należy.
Lecz im więcej się starał tym gorzej z tym było, znał wywody seksuologów z kilku potajemnie przeczytanych w łazience artykułów z kobiecych poradników Heleny.
Ale co działało z Nelly bell nie działało tu, starał się opanować swe zdenerwowanie, bo gdy krew ucieka do głowy to nie ma jej tam gdzie być powinna. Nawet próbował przywołać w myślach obraz Nelly bell, ale niestety nie miał wpływu na swą leniwą uparcie przeciwstawiającą się jemu materie.

Może jakby dała jemu wcześniej jakiś sygnał to może mógłby się jakoś przygotować do spełnienia oczekiwań żony pomyślał zdenerwowany Andrzej.
Jeszcze długo tak się męczyli, lecz wszystkie próby spaliły na panewce, i ani jej pieszczoty ani jego wyobrażenia nie potrafiły wzbudzić w nim żądzy.
Na dodatek, co może było jeszcze gorsze od jego niemocy, to poczuł się tak jakby miał zdradzić Nelly bell ze swą żoną.
Tak, więc po godzinie starań zawiedziona Helena, starając się nie okazywać rozczarowania postanowiła wrócić do swego łóżka.
Krótko później, kiedy on wreszcie zasnął, nie zaznawszy spokoju myśli, które jak kłótnia siedzących na jego ramionach anioła i diabła, z jednej strony ukazywała mu świętość małżeńskiego obowiązku, z innej zaś jak się jemu wydawało nieomal plugawe zbezczeszczenie o mało, co cieleśnie zdradzonej miłości do Nelly bell, która tej nocy z jakiegoś powodu nie przyszła do ich kryształowego domu.
Może sprawiły to te owe wyrzuty sumienia, a może nieumiejętność stworzenia większego dystansu lub odseparowania się od Heleny, i w konsekwencji jakaś emocjonalna bigamia, której się dopuścił w swym rozkojarzonym umyśle.
Będąc w pracy Andrzej rozważał wszystkie za i przeciw, nawet biorąc pod rozwagę rozwód i podział majątku gdyż wolał to od niepowodzeń w obydwu związkach, a miłość do Nelly bell była zbyt wielka, aby się jej wyrzec.
Wracając do domu zauważył szyld spółdzielni ubezpieczeniowej.
Nowy szaleńczy plan ogarnął jego głowę. Po godzinie konsultacji z urzędnikiem był już zdecydowany.
Gdy wrócił do domu z plikiem papierów pod pachą, pierwsze, co zrobił to przedstawił swej żonie plan ubezpieczenia się ich, aby na wypadek śmierci jednego drugie otrzymało pokrycie na spłacenie domu.
W pierwszej chwili Helena uważała to za zbyteczny wydatek udowadniając Andrzejowi, iż w obu ich rodzinach wszyscy byli długo wieczni, a w jego przypadku zabezpieczenie się na wypadek przy pracy w biurze jest jeszcze większym nonsensem.
Ale Andrzej się uparł i Helena zgodziła się w końcu, uznając tą jego wieczną senność i brak popędu za objawy jakiejś choroby, która może w ten sposób zmusi go do odwiedzenia lekarza i w rezultacie zmusi go do leczenia.
Helena miała mieszane uczucia, gdy wyznaczona przez ubezpieczalnie komisja nic nie znalazła, a on nadal upierał się sie przy ubezpieczeniu ich.
Nie mając już siły, ani argumentów, aby dłużej deliberować nad jego tezą, że jednak wypadki się zdarzają ostatecznie w końcu się zgodziła.
Ostatecznie więcej jak połowa dochodu stanowił zarobek jej męża, tak, więc kilka dni później dopełnili obowiązków a za następny tydzień przysłano im potwierdzone dokumenty.
Choć jego spotkania z Nelly bell w zasadzie wróciły już do stanu z przed urodzin Heleny, ale on czuł, że nigdy nie może być pewny czy znów ich coś niezakłuci.
Mimo ze w ich kryształowym domu nie było miejsca ani czasu na poważne rozmowy, to on zamierzał niedługo, kiedy tylko Helena już w niczym nie będzie w stanie przeszkodzić wyznać Nelly bell całą prawdę.
Tak, więc odczekał jeszcze kilka dni, aby nie było to takie podejrzane.
Przygotował tabletki tak, aby wszystko w najgorszym przypadku wyglądało na nieszczęśliwy wypadek.
Za kilka dni przyszedł oczekiwany przez niego dzień jego urodzin, zaprosił, więc wielu gości, i aby wszystko wyglądało jak najbardziej normalnie, całe przyjęcie starał się chwalić a nawet adorować swą żonę.
Nawet w trakcie odwiecznych przechwałek mężczyzn w kwestii seksu on bronił swej pozycji, że niby oni z Helenką nie potrzebują już jego aż tak wiele, dlatego na przykład on śpi na kanapie gdzie jemu jest wygodniej.
Wśród głosów politowania, i rad domorosłych seksuologów, jeden z kolegów zaglądając do wnętrza domu gdzie przebywała niepaląca część gości wraz z jego własną żoną i kiedy upewnił się, że ona nie słyszy powiedział

-Jak chcesz stary to ja ciebie czasem mogę zastąpić i wtedy na pewno Helenka nie będzie miała bólu głowy.

-O, ale to może nie dziś, bo my zawsze lubimy tak zaraz po imprezie
Całe męskie towarzystwo uznając to chyba za dobry żart ryknęło śmiechem.
Za chwile z seksu przechodząc na samochody i politykę.
Po wyjściu większości gości jednej parze zaproponował, aby nie ryzykowali jazdy po pijanemu i przespali się u nich w domu.
Andrzej uznał ze przydadzą się ci dodatkowi świadkowie, a poza tym dawało mu to pewność, że tej nocy Helenie nie zachce się figli jak po jej urodzinach, co mogłoby pokrzyżować jego misterny plan.
Już Helenie dobrze kręciło się w głowie, gdy odprowadził ją do jej łóżka czule całując na pożegnanie, kiedy rozlokował gości położył się na swej kanapie cierpliwie czekając jak oni zasną Leżąc wpatrywał się w rozświetlane reflektorami przejeżdżających po ulicy samochodów smugi na suficie, ściskając znajdujące się w kieszeni jego piżamy małe pudełeczko lekarstw.
Kiedy ucichły odgłosy rutynowego zbliżenia zajmujących pokój nad salonem przyjaciół, on wreszcie mógł wstać najpierw poszedł do kuchni potem do ich byłej sypialni, kiedy ją opuszczał Helena zdawała się spać ciężkim głębokim snem?
Zmęczony i senny wrócił na swą kanapę jak zwykle tak jak od miesięcy bez trudu dostał się do kryształowego domu.

-Gdzie byłeś mój kochany - spytała jak zwykle piękna Nelly bell, tak długo czekam na ciebie powiedziała z wyrzutem prowadząc go na posłanie

-Musiałem coś zrobić, aby już nigdy nikt nie przeszkodził być razem.

-Co masz na myśli Aymenie.

-Już teraz możesz zostać moją żoną

-Żoną zdziwiła się Nelly bell.

-Czy chcesz zostać moją żoną.

-Oczywiście, że chce głuptasie, ale czy nam jest źle tak jak jest teraz, małżeństwo mogłoby wszystko popsuć, ale dość już smutnych tematów, choć szkoda czasu.
- Dziewczyna przyciągnęła go do siebie i się kochali do czasu, kiedy ona powiedziała ze musi już iść
- Zaczekaj - jeszcze on chciał zatrzymać ją, aby jej jeszcze raz powiedzieć, że ją kocha i teraz będą już razem, ale ona odparła tylko.

-Do jutra kochany, on został sam.
W domu Andrzeja i Heleny było już koło południa, kiedy ich przyjaciele się obudzili, w salonie obok kanapy, na której leżał Andrzej bawił się jego syn.
Niech jeszcze sobie pośpi powiedziała Ania ładna rezolutna córka Andrzeja zapraszając przyjaciół swych rodziców do kuchni na śniadanie, które przyrządziła razem ze swą mamą.

Andrzej się nie obudził już nigdy.
Śledztwo wykazało, że musiał pomylić bardzo mocne tabletki żony na nie dociśniecie z tabletkami od bólu głowy.
Pogrążonej w żałobie po stracie męża Helenie było bardzo trudno dojść do siebie. Ona domyślała się, że jego śmierć była jakby jego wyborem,

-Czyż może był jednak na coś chory.- Helena wolała wierzyć, że powodem niedomagań i śmierci jej męża musiała być jakaś niewykryta przez lekarzy z ubezpieczalni ani przy autopsji choroba, którą mąż zataił nawet przed nią, chcąc w ten sposób zapewnić jej i dzieciom byt.
Wolała wmawiać sobie to niż wierzyć, że mogła to być tragiczna w skutkach pomyłka, lub forma ucieczki Andrzeja od niej.
Jej wiara, że ze strony Andrzeja był to heroiczny akt miłości i odwagi, gdy sam znosił ów wyrok, brała się również z jej romantycznej natury, kiedy to Helena już od najmłodszych lat starała się wokół siebie stwarzać swój własny piękny wyimaginowany świat.
To był prawdziwy mężczyzna wiele razy powtarzała sobie ze łzami w oczach, kiedy wieczorami przeglądała swoje kobiece magazyny gdzie niegdyś najchętniej rozczytywała się w poradach dla samotnych kobiet.
Niby odruchowo Helena wspinając się na palcach wyciągnęła z szafki ponad lodówką nieco już pomięty i poplamiony magazyn znów otwierając na tej samej stronie i rozpościerając na stole wpatrzyła się w swą ulubioną reklamę perfum, na której widziała piękną Modełkę o długich blond włosach.
Jej odzienie stanowiła owijająca jej ciało długa żółta szarfa.
To do niej od prawie roku upodabniała się Helena uciekając w swych marzeniach od rzeczywistości, do tego kryształowego domu zrobionego z butelki perfum, które dziewczyna reklamuje, gdzie, gdy Andrzej stawał się dla nie zbyt oziębły spotykała się kiedyś ze wspaniałym młodym kochankiem o imieniu Aymen.
Wspomnienie odżyło na moment i Helena znów jak kiedyś nad ranem zanim jeszcze jej mąż wstawał do pracy stała się Nelly bell, które to imię było piękną odmianą jej własnego imienia przeistaczając ją w tę skrzętnie skrywaną i nikomu nieznaną Helenę mieszkającą w swym domu snów i marzeń.
Domu gdzie od wielu ostatnich tygodni czekał na nią nierozumiejący, co się stało i niemal oszalały z bólu piękny młody kochanek, Aymen.

-Witaj Aymenie.- przywitała się z młodzieńcem siedzącym na podłodze przy łóżku.

On zerwał się na równe nogi podbiegając do dziewczyny.

-Czekam na ciebie w samotności już od tak dawna.- Powiedział z wyrzutem

-Czemu masz pretensje, przecież jesteś tylko moją wyobraźnią?

-Jaką wyobraźnią, czy nie widzisz, że to właśnie ja jestem prawdziwy, wszystko dla ciebie poświęciłem.- Lamentował mężczyzna.
Helena pod postacią Nelly bell nie rozumiała, co się stało?

- Przecież zawsze było tak pięknie.- I już odwróciła się, aby z stąd odejść, ale on rzucił się jej pod nogi prosząc o wybaczenie. Klękając obok młodzieńca ona wtuliła jego głowę w swoje piersi.
-Kocham cię Nelly bell i już tam nie wrócę.

-Nie mogę być z tobą zbyt długo - powiedziała Nelly bell czując teraz, że jest również Heleną.

-A, czemu tak jak ja nie zostawisz wszystkiego i nie zamieszkasz tutaj ze mną - spytał Aymen.

-Gdyż nie mogę poświęcić wszystkiego jednemu - oznajmiła stanowczo dziewczyna kończąc pocałunkiem niepotrzebną sprzeczkę kochanków i pozostawiwszy młodzieńca na podłodze wyszła do swojego drugiego domu i świata.
Napastliwość młodzieńca w jej własnym świecie marzeń wydała się jej, co najmniej czymś bardzo nie na miejscu.
Dlatego gdy znalazła się już w kuchni swego materialnego domu poczuła się tu jakoś bardzo swojsko a nawet bezpiecznie.
Helena rozejrzała się dokoła i uśmiechając się powiedziała jakby do siebie

-A jakbym tutaj stworzyła swój bajkowy dom marzeń, tak przemaluje tu wszystko na żółto i na czerwono, tak tak zrobię niech odżyją smutne białe ściany.
Zbuduje sobie nowy kryształowy dom mych marzeń.- Helena zadecydowała, że ze względu na pamięć jej Andrzeja nie powinna już więcej spotykać się z Aymenem w tamtym kryształowym domu.

-Już nigdy nie zdradzę Andrzeja - postanowiła Helena i spoglądając na wdzięczną twarz dziewczyny z reklamy i zamykając stronice kobiecego magazynu z przed roku i wrzuciła go do kosza na śmieci.

Aymen siedząc na podłodze w kryształowym domu zaczynał pomału zapadać w senne odrętwienie, mijały tutejsze godzimy i jak jemu się teraz wydawało całe dni. Nelly bell nigdy już nie wróciła, pomału zaszywając się w świat wspomnień Aymen pogrążył się w sen, a w nim wiele czasu później kolejny sen i następny, wszędzie szukając swej ukochanej Nelly bell, ale choć znajdywał tam wiele ludzko podobnych istot żyjących w najróżniejszych fantastycznych światach jednak tej jednej jedynej nigdzie tam nie było.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tadeo dnia Pią 1:23, 31 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:15, 30 Sty 2014    Temat postu:

SŁOWO WSTĘPNE

1 ZAPOMNIANY PORTAL
2 MIEJSCE
3 ATAK
4 UCIECZKA
5 JAKIŚ CZAS WCZEŚNIEJ
6 AGENCJA
7 WYLOT
8 TYDZIEŃ WCZEŚNIEJ
9 DOM
10 PANI ROZEN
11 BAR
12 PRZED PRZYJAZDEM
13 UPADŁY ANIOŁ .
14 WIZYTA
15 PRZYJĘCIE
16 ZMIANA
17 ZGLISZCZA
18 PRZYJAZD
19 POWTÓRKA
20 KOLEJNY DZIEŃ
21 KRZYŻACY
22 SEN
23 DE JA VI
24 NIECO WCZEŚNIEJ W ANGLI
25 ROSJANKA
26 PRYMITYWNI NIEWOLNICY
27 IMPREZA W STARYM STYLU
28 OPOZYCJA
29 WTOREK NAD MORZEM
30 KSIĄDZ STEFAN
31 RENATA
32 PRZED SPOTKANIEM
33 SPOTKANIE Z RENATĄ
34 HIPNOZA
35 WIERA
36 KRÓTKI LOT
37 CZWARTEK 15 LIPCA
38 OBCHODY
39 PIĄTEK
40 SENNA WIZJA
41 PROPOZYCJA
42 ZABAWA
43 NAPAD
44 ARESZTOWANIE
45 PRZYCZYNY I SKUTKI
46 ARESZT
47 NIEUDANA RANDKA
48 NIEDŁUGO PÓŹNIEJ
49 PRZESŁUCHANIE
50 KRZYSIEK WRACA DO DOMU
51 DYSKUSJA
52 ROZMOWA TELEFONICZNA
53 SESJA
54 JASKINIA
55 AKCJA KRYPTONIM „BUTTERFLY”
56 PONIEDZIAŁEK WIECZÓR
57 DZIEŃ WYJAZDU
58 ROZKAZ Z GÓRY
59 NIEOCZEKIWANY ZWROT WYDARZEŃ
60 W HOTELU
61 KOLOROWY PORANEK
62 NOWY SAMOCHÓD
63 TAJEMNICZE NIEZNAJOME
64 TAWERNA KORMORAN
65 PRZEZNACZENIE
66 W UKRYCIU
67 ZEMSTA
68 WILLA
69 ANABELL
70 OMPHALOS
71 LEY LINES
72 NOC NAD ZALEWEM
73 ŚWIĘTY KAMIEŃ
74 WENUS NA ZIEMI
75 PLAN
76 ZNALEZISKO
77 KRZYŻTOPÓR
78 TUNEL
79 RUINY
80 OPATÓW
81 WIELKA CELEBRACJA
82 POWRÓT
83 KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
84 WIĘŹ
85 WSPÓŁLOKATOR
86 MIŁOSNE OPOWIADANIE
87 FATA MORGANA

KONIEC TOMU I- WOJNA O PORTALE.


TOM II- LIS W LWIEJ SKÓRZE


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE” Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin