Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna www.armagedonuczas.fora.pl
NIEZNANY ŚWIAT,PRZEPOWIEDNIE.PIĄTE SŁOŃCE,ROK 2012,REINKARNACJA, KONSPIRACJA,MEDYCYNA ALTERNATYWNA, ENERGIE ITP.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

31 Boskie Plany

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE”
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 4:16, 05 Wrz 2012    Temat postu: 31 Boskie Plany

31
Boskie Plany
Można odziedziczyć bogactwo, lecz nie mądrość. I najistotniejsze, żeby zmądrzeć zanim się zestarzejemy, niestety większość ludzi nic w tym kierunku nie robi.
Motywacją do pisania mych postów są nurtujące mnie kwestie najczęściej postrzegane przez pryzmat pytań i dyskusji na różnorodne, często drażliwe tematy .
Niedawno ktoś zarzucił mi, iż uważam większość ludzkiej populacji jako analfabetów lub pozbawionych inteligencji głupców. Dla tego kogoś wykładnikiem inteligencji jest na przykład zaliczona edukacja, stan konta lub popularność, jaką taki, nie koniecznie wyuczony osobnik, oddziałuje na środowisko.
Kiedy zacząłem grzebać w materiałach i statystykach zdawałem sobie sprawę z ich częstej tendencyjności lub skrajności , lecz nawet przy uwzględnieniu owej poprawki na wiarygodność tych materiałów efekt mych zestawień był oszałamiający.
Wynikało z niego, iż około 70% ludzi nie interesuje się niczym oprócz egzystencjonalnego zapewnienia sobie przetrwania. Pozostałe 30% mieści w sobie zarówno zaangażowanych w jakieś ekologiczno-zdrowotne działania, wszelkiego rodzaju ortodoksyjno fundamentalne grupy religijnych oszołomów, spekulantów, polityków, i próbujących wzbogacić się na wszelkiego rodzaju naiwnych od duchowości, patriotyzmu, medycyny, ochrony naturalnego środowiska, itp. Dalej mamy tych pacyfistycznych wyznawców niezliczonej ilości szkół, grup i ideologii doskonalenia samego siebie, z których moim zdaniem tylko niewielki procent w jakiś sposób racjonalniej to wszystko pojmuje, ale przynajmniej ci ludzie nie są z reguły agresywni w narzucaniu innym swych ideologii. Na koniec tuż obok tych, którzy te wszystkie podziały tworzą i propagują dla swych celów, mamy podobną liczebnie grupę tych naprawdę świadomych, przynajmniej podejrzewających o co tutaj chodzi, według moich szacunków około połowy procenta, co tylko w małej skali wydaje się imponującą liczbą ok. 35 000000 ludzi. Inaczej mówiąc w uprzemysłowionym zachodnim świecie, gdzie pogoń za pożywieniem jest mniejsza, można spodziewać się około podwójnego zagęstrzenia tych myślących, niż to prawdopodobnie jest w 3-cim świecie, dając w rezultacie jednego mądrze świadomego na 100 innych. Jest to dokładnie 10 razy większy stosunek (1 do 1000) jaki stanowi ilość populacji żydowskiej w Izraelu (7 mil. do 7 miliard = siedem tysięcy milionów), 14 milionów w świecie (2 do 1000).Zastanawiające jest jak taka stosunkowa mała liczba ludzi ma aż tak duży wpływ na otaczającą nas rzeczywistość, czemu największa grupa religijna jaką stanowi Chrześcijaństwo (2, 3 mld, w tym Katolicyzm oficjalnie ochrzczonych, nie licząc tych którzy odeszli od kościoła nie czyniąc apostazji 1, 2 mld), przyjęli i czczą jako swego boga Żydowskiego rabina z początku Nowej Ery? Do tego jeszcze można doliczyć 1,6 mld wyznawców Islamu, który także wywodzi się od Judaizmu (Stąd też Abraham nazywany jest ojcem narodów, które wyznają trzy wielkie religie monoteistyczne: judaizm, chrześcijaństwo i islam, tzw. religie abrahamowe, inaczej „religie Księgi”),czyli w sumie prawie 4 miliardy ludzi. Jeśli więc właśnie ta niewielka społeczność żydowska wywarła tak ogromny wpływ na pochodne jej religie świata, może także nie ma co się dziwić iż ma swój największy przyczynek do tworzenia epidemii, dywersji czy wojen (aby tylko wspomnieć rewolucje bolszewicką i jej ideowego twórcę Karola Marksa- twórca marksizmu, współzałożyciel Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, tak zwanej „Pierwszej Międzynarodówki”, czy cele, powody i w efekcie skutki związane z powstaniem państwa Izrael, oficjalnie jako zadośćuczynienie za tak zwany ”holokaust” II Wojny Światowej. (W 1947 Organizacja Narodów Zjednoczonych zgodziła się na podział Palestyny na dwa państwa: żydowskie i arabskie).
[link widoczny dla zalogowanych]
To jest Twoje życie, więc staraj się żyć świadomie !
Moim zdaniem należy przede wszystkim żyć świadomie, a nie istnieje prawdziwa świadomość bez wiedzy, choć termin ten zdaje się dla wielu nie znaczyć tego, co na ten temat mówi encyklopedia: „Świadomość – podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie)”. Dla mnie Świadomość to tyle co Mądrość bycia. Oczywiście pozytywne energie, emocje, myśli i czyny są czymś lepszym od tych złych i destrukcyjnych, lecz wszystko może zależeć od nas i działając rozumnie mamy szansę na zminimalizowanie opozycyjnych (negatywnych) energii zaistniałych w konsekwencji usiłowania tworzenia tych dobrych. Jak to mówi ludowe porzekadło ”kij ma dwa końce”, w buddyzmie cała idea opiera się na tak zwanych „Czterech Szlachetnych Prawdach” głoszonych przez Siddharthę Gautamę oraz na przedstawionej przez niego „Ośmiorakiej Ścieżce”, która prowadzić ma do ustania cierpienia, a tym samym do zahamowania cyklu reinkarnacyjnego poprzez nie tworzenie karmy. Ten swoisty rodzaj dywersji w stosunku do zastałych prawideł rządzących w znanym nam świecie, będąc w jakimś sensie oświeceniem, jest jednocześnie rodzajem samobójstwa duszy przynajmniej z Ziemskiego świata. W istocie mogąc być nawet i słuszne, ale też i dość skrajne, gdyż pozbawiające nas (duszy) znanego nam człowieczeństwa z wszystkimi idącymi wraz z nim za i przeciw.
Jednocześnie Buddyzm jest rodzajem skrajności w stosunku do Katolicyzmu, gdzie najważniejszym jest kult cierpienia, choć prawdopodobnie nigdy to nie było założeniem Jezusa paradoksalnie czerpiącym swe idee właśnie z Buddyzmu, a opierający się na osobie Jezusa kościół po prostu został sztucznie stworzony przez Żyda z Tarsu, bardziej znanego jako- Paweł z Tarsu, Paweł Apostoł, Szaweł. Święty Paweł nigdy nawet nie widział Jezusa. Ten wykształcony w Jerozolimie faryzeusz, początkowo prześladowca chrześcijan, pod wpływem wydarzenia w drodze do Damaszku około roku 35 lub36, nawrócił się i przyjął chrzest. Dogmat mówi o Jezusowym objawieniu, które nawiedziło Pawła a właściwie jeszcze Szawła , lecz nawet jeśli miał miejsce jakiś transcedentalny przekaz, to czy ów chaneling na pewno musiał pochodzić od Jezusa, a nie na przykład od kogoś (czegoś), komu bardzo zależało na stworzeniu chrześcijaństwa właśnie w takiej formie jakim jest „Kościół Pawłowy”. Moje dociekania nie są bezpodstawne, gdyż śledząc historię chrześcijaństwa wielokrotnie napotyka się na dziwne cuda, objawienia czy proroctwa, które po prostu są manipulacją egzaltowanymi lub przerażonymi masami.
Można żyć na dwa sposoby: jakby cuda nie istniały i jakby wszystko było cudem.
Albert Einstein
„Manipulacja masami” i kwestia „Czy w chrześcijaństwie występuje kult cierpienia?” tylko z pozoru dotyczą odmiennych dziedzin ludzkiej egzystencji. Tak naprawdę większość egzystencjonalnych zagadnień od wiary i religii poprzez politykę, patriotyzm (lub jego brak), medycynę, energetykę, wynalazczość, ideologie, dobra materialne (w tym pożywienie), a nawet mody i przyzwyczajenia podlegają programom powszechnej manipulacji i inwigilacji w zasadzie wszystkich, zawsze i wszędzie. Inwigilacja (od łac. invigilare- czuwać nad czymś) – ogólnie jest kojarzona z określonym zespołem czynności stosowanych do śledzenia (monitorowania) zachowań ludzi przez innych ludzi. I generalnie jest to zgodne z „prawdą rzeczywistą”, lecz w pospolitym potocznym rozumowaniu pojęcie to nie obejmuje najistotniejszych wykorzystujących to sił.
Jednym z ważnych i zarazem przełomowych ingerencji z zewnątrz były stare proroctwa i objawienie , które pomogło Konstantynowi pokonać Maksencjusza. Wciąż dysponujący znacznymi zasobami przeciwnik Konstantyna czuł się pewnie za murami Rzymu , lecz został z niego wywabiony. Jak to nie raz bywało w zwyczaju, Maksencjusz postanowił zdać swój los sybillińskim proroctwom ,w efekcie czego Maksencjusz wyruszył z miasta ze swoją armią naprzeciw dwukrotnie mniej licznym, nieśpiesznie podążającym wzdłuż Via Flaminia, siłom Konstantyna. Sprawa przejścia cesarza na chrześcijaństwo jest związana z przekazem o wizji krzyża i słów „In hoc signo vinces” ("pod tym znakiem zwyciężysz") przed bitwą przy moście Mulwijskim Do bitwy doszło pod koniec października i było to właśnie na moście nieopodal Rzymu. Konstantyn zwyciężył, Maksencjusz utonął w Tybrze podczas ucieczki z pola walki. Zwycięzca wkroczył do Rzymu, gdzie krwawo rozprawił się z rodziną Maksencjusza, jego stronnikami i stojącymi po stronie pokonanego pretorianami. Tak więc dzięki owemu proroctwu, które dodało wiary wojsku składającemu się w sporym procencie z chrześcijan (powszechnej wówczas wiary ubogich). Konstantyn został jedynym władcą zachodu, niedługo później uznając chrześcijaństwo jako wiarę państwową.
Analiza ikonografii i numizmatyka ukazują pojawianie się od 315 r. symboliki chrześcijańskiej (monety i medale), połączone z wypieraniem symboliki pogańskiej, która ostatecznie znika w 325 r. Świadczy to wyraźnie o skłanianiu się cesarza ku chrześcijaństwu. Jednocześnie cała aktywność cesarza mogła wynikać bardziej z przemyślanej strategii politycznej, promowania chrześcijaństwa jako nowej oprawy ideologicznej dla instytucji cesarstwa, niż ze szczerej wiary. Historycy są w tym względzie podzieleni. Lecz to nie koniec całej sprawy, gdyż według legendy Konstantyn Wielki miał otrzymać za swą przysługę od Boga tajemniczą broń, którą był „Grecki Ogień ” (substancja ta nie została, tak jak chcą tego historycy, wynaleziona przez Kallinikosa około roku 670, a tylko przez niego produkowana). Ta łatwopalna, niedająca się ugasić wodą mieszanina, pierwowzór napalmu, której produkcja i skład mieszanki otoczone były ścisłą tajemnicą, zrobiła z Konstantyna niezwyciężonego wodza.
Powszechnie przypisuje się greckiemu ogniowi ocalenie Konstantynopola podczas arabskich ataków na to miasto. Był on „wydmuchiwany” przez specjalnie wtajemniczonych wojowników na przeciwnika w swego rodzaju miotaczach ognia (długie rury). W owym czasie technologia ta była tak skuteczna militarnie, co moralnie i ideologicznie, i jeśli rzeczywiście była podarowana przez Boga, to należy zastanowić się jaki to Bóg i czemu rozdaje ludziom broń?
Cóż jednak jeśli ów Bóg jest identyczny ze zwierzchnimi mocami, którymi są istoty (w minimalnym stopniu ludzie) tożsame z mitycznymi lub religijnymi bóstwami, które na równi są motorem tak zwanego „postępu”, jak i destrukcji, zależnie od swych często dalekosiężnych planów i wciąż aktualizowanych potrzeb, w ich odwiecznej rywalizacji między swoimi opozycyjnymi frakcjami (dualizm, polityczno-religijne wojny z udziałem ludzi)? Z tym, iż nie ma wśród nich tych bezgranicznie dla nas dobrych czy złych, a wszystko co się z nimi wiąże to biznes, częściej opłacalny dla nich niż ogółu ludzi.
Żyj i daj żyć innym.
Ja ze swej strony nie wiem, które wybory są słuszne, staram się więc postępować w zgodzie ze swym rozumem, sumieniem i świadomością, konsekwencją czego jestem na przykład ideologicznym wegetarianinem w myśl zasady George Bernard Shaw-a „Im lepiej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta”, odnajdując w zwierzętach tę swą jeszcze niezmąconą ideowo połowę pra-istnienia, myśląc podobnie jak Franciszek z Asyżu widzę w nich swych braci w jeszcze nieutraconym raju.
U ludzi dualizm i tak zwany „boży plan” jest przede wszystkim siłą stwórczą budowania i niszczenia. Pycha i chęć zaistnienia jest najczęstszym powodem każdej twórczości i postępu od wynalezienia koła do bomby atomowej. Wszystko to jest poprzeplatane karmą, chęcią kolejnego istnienia itp. Zwierzęta w większości przypadków posiadają świadomość zbiorową (im dziksze tym więcej), prostsze cele, zadania, i wybory. Człowiek z kolei nie zatraciwszy jeszcze wszystkich cech zwierzęcych (skąd pochodzi) otrzymał w połowie obce cechy kosmiczne (boskie) i będąc jedynie w połowie wolnym (jego zwierzęca połowa) miota się będąc uzależnionym niewolnikiem obcych. To tworzy niejednokrotnie absurdalne wybory i sytuacje, z ograniczoną wolną wolą włącznie. W tym metrixie, najczęściej jedynie się nam wydaje, że coś możemy, czy samo stanowimy (im wyżej tym z reguły mniej do powiedzenia, tak zwane przeznaczenie), większość opanowanych dogmatami nauk, zasad, religii, czy ezoterycznych koncepcji jest systemem kontroli i dezinformacji. Ja również do końca nie wiem czym jest wolność, ale przynajmniej staram się być świadomym co nią na pewno nie jest. Mimo że koncepcja złego diabła i dobrego boga została stworzona sztucznie dawno temu (Zaratustra), a ewoluując dała nam tak wiele spojrzeń na to zagadnienie, to jednak dualizm jako prawidło istnieje. Nie może być przynajmniej na tej Ziemi dnia bez nocy, światła bez cienia, zła bez dobra, miłości bez nienawiści itd. gdzie miłość rodzi nienawiść a nienawiść przeradza się w miłość jako napędzające życie energie.
„Na początku był Chaos. Z Chaosu wyłonili się pierwsi bogowie”…
Lecz skąd ten chaos, to pomieszanie pojęć. Moim zdaniem w początkowych okresach zinstytucjonowania człowieka jako istoty myślącej powstało coś na kształt organizacji zwanej„ Bractwem węża”, które według pewnych poglądów miało za zadanie przeciwstawianie się sprowadzaniu ludzi do roli niewolników. Podobnie Prometeusz czy „Upadli Aniołowie” z „Księgi Henocha” buntowali się wobec ustalonych prawideł narzuconych przez panującego Boga i pomagali lub nauczali ludzi.
[link widoczny dla zalogowanych]
Owa opozycja miała zgodnie z egipskimi zapiskami wyzwolić człowieka, ale jeśli nawet, to czemu do tego nie doszło? Olbrzymia liczba podań, legend, mitów i kultów mówi o wojnach i potyczkach bogów, w których człowiek był wykorzystywany jako „armatnie mięso”. Nawet więc jeśli jakieś „Bractwo” czy jakaś inna, niekiedy istniejąca do dziś tajna organizacja, ma w jakimś stopniu za zadanie uświadomienie ludzi, na pewno będą to ludzie im sprzyjający lub przydatni. Zaistnienie opozycji z chęcią uświadomienia w domyśle przeciągnięcia jakoś ludzi na swą stronę ma swe preludium w biblijnym micie o Adamie i Ewie w rajskim ogrodzie. Owa agitacja z czasem spowodowała lawinę rywalizujących ze sobą odmiennych grup, wyznań, pewnych ideowo politycznych stronnictw, kultów i opozycyjnych religii a co za tym idzie chaos i trudną do pojęcia dezinformację.
Przy okazji zaobserwowano, że taki sposób przedstawiania i „uporządkowania” ludzkiego świata dał możliwość bezkarnego ingerowania w ludzką świadomość i podświadomość tworząc jednocześnie trudny do spenetrowania mur tajności co do planów i działań istot, które nas fizycznie stworzyły krzyżując genetycznie siebie z praczłowiekiem, czyli żyjącej w świecie zwierząt istocie.
Podział na religie i frakcje dawał twórcom człowieka jeszcze to, iż każdy z ważnych rywalizujących z sobą (Enki, Elnil z kultury sumeryjskiej i utożsamienia ich i ich rodzin w wizerunkach wielu późniejszych mitologiach świata), mógł w ustanowionych dla siebie „kadencjach panowania” nad ludźmi tworzyć na określonych terenach swe „narody wygrane” czy przypisane jakimś panującym bogom. W czasie panowania przypisane im nacje, narody czy krainy doznawały rozkwitu, a upadku lub przejścia do swego rodzaju rozwojowego letargu w czasie panowania opozycji. Kiedyś takie opozycyjne frakcje i sprzymierzone z nimi narody były bardziej widoczne. Na przykład wierzenia ludów niegdyś żyjących na pograniczu Pakistanu i Indii - istniał tam podział na bogów i demony, gdzie te same istoty u sąsiadów z bogów byli postrzegani jako demony, sąsiadów demony zaś były ich bóstwami.
http://www.armagedonuczas.fora.pl/kulty-religie-obrzedy,11/religia-moze-upasc,334.html
Zwycięzca ma zawsze racje i to on pisze historię.

Dlatego też przyjęło się, iż nasz Bóg jest Bogiem dobrym, a ten w opozycji złym (diabolicznym), często nawet gdy nasz naród, religia czy region jest pogrążony w depresji, na przykład polityczno-militarnej, większa część społeczeństwa trwa w swych religijnych przekonaniach, co innego jednak, gdy przychodzi nowa kadencja (era zodiakalna ok. 2160 lat) - wówczas z reguły zaprzeszła religia mimo heroicznej obrony przez nieświadomych tych odgórnie zaplanowanych zmian, zostaje wyparta lub schodzi do „podziemia” i jako sekta niekiedy może nawet przetrwać całe tysiąclecia. Przykładem tutaj może być wypieranie bardziej świadomych wielobóstwa kultów i religii pogańskich, nowym i nowocześniejszym kultem monoteizmu chrześcijan, z Jezusem w utajnionym zastępstwie panującego „Króla Ziemi”.
Kiedy prześledzimy minione Ery i bóstwa panujące w ich czasie, to im bliżej teraźniejszości, tym konkretne boskie frakcje i reprezentowane przez nie konkretne główne pra-bóstwa są zastępowane przez panujących niejako w ich imieniu bogów zastępczych (Jezus panujący w imieniu swego boskiego nieujawnianego nigdzie ojca).
Erę byka charakteryzują mity zaistniałe w określonych okresach historycznych. I tak na przykład jedną z najstarszych cywilizacji epoki brązu jest kultura minojska inaczej znana jako kultura kreteńska, według historyków zaczęła się ona kształtować około roku 3000 p.n.e. Jest to okres burzliwych przemian i odradzania się kultur na całym świecie (pierwsza dynastia faraonów Egiptu Menes, zmiany polityczno gospodarcze w Chinach, Początek nowej Ery, tak zwanego „Piątego Słońca” u kultur Ameryki Północnej), jest to również niejako sam środek Ery Byka. W kulturze Minojskiej mamy więc wśród najważniejszych zabytków pałac w Knossos (zwany też pałacem Minosa) związany z mitem o Minotaurze. Na bliskim wschodzie i w Egipcie mamy kult Byków Apisów (grecka forma egipskiego imienia Hapi – boga Nilu, który kontrolował wylewy rzeki), na bliskim wschodzie jest to Moloch czy bóg Ba’al, inaczej Święty Byk. Kult ten (lub ofiara molk) miał polegać m.in. na paleniu żywcem noworodków i małych dzieci w świętym ogniu, co określano eufemistyczne przejściem przez ogień. Na terenie Kartaginy (wówczas fenickiej kolonii) odnaleziono przyświątynne cmentarzyska nadpalonych kości tysięcy dzieci). Z przyjściem kolejnej ery Ery barana, a więc incydent z Abrahamem, któremu Bóg Jahwe (we wczesnym okresie również przedstawiany pod postacią „Świętego Byka”) zleca zabicie swego syna Izaaka (Księga Rodzaju). Rzecz z żądaniem Boga Jahwe ma miejsce na górze Moria (prehistoryczna platforma, na której później powstała Świątynia Salomona). Dramatyczne opowiadanie ukazuje gotowość ojca do spełnienia ofiary i interwencję anioła, który cofnął nakaz, symbolicznie wskazując zaplątanego w krzaki baranka. Jest to koniec ofiar z ludzi i symboliczny koniec zwiastujący niedługie nadejście ery Byka. Dodatkowymi przykładem definitywnego zakończenia kultu byka jest incydent z Mojżeszem i złotym cielcem po przybyciu na górę Synaj, gdzie również mieli złożyć ofiarę, lecz tym razem ofiara ze świętego byka (cielca) nie spodobała się bogu, gdyż symbolem nowej ery i panującego wówczas boga nie był już byk ale baran. Podobnym bóstwem , który również na rozkaz Ahury Mazdy (główny Bóg -Pan Mądrości) zabija byka jako nieaktualny już symbol zaprzeszłej ery. Mitra w kręgu cywilizacji perskiej z czasem urósł do roli jednego z ważniejszych bóstw zaratustrianizmu. Główne bóstwo mitraizmu, znane jako Sol Invictus (Słońce Niezwyciężone), Kosmokratos (Władca Kosmosu), utożsamiane z Heliosem. Mimo to Mitra nie jest utożsamiany z Solem (Słońcem), pierwotnie nie był też bóstwem solarnym. U schyłku Ery barana znów mamy Jezusa przedstawianego jako pasterza (towarzyszący jego narodzinom pasterze i ich trzoda). Aby za chwilę Jezus bratał się z rybakami (Piotr), rozdawał cudownie rozmnożone ryby i chleb (symbol zodiakalnej Panny będącej na zwierzyńcowym kole zodiakalnym w opozycji do Ryb), Ichthys pisany też ichtys – w języku starogreckim znaczy „ryba” (ἰχθύς, ΙΧΘΥΣ). Jest znakiem pierwszych chrześcijan i symbolizuje Jezusa Chrystusa. To akrostych, czyli słowo, które można utworzyć z pierwszych liter wyrazów w zdaniu. Ichthys (ΙΧΘΥΣ) składa się ze starogreckich słów:

ΙΗΣΟΥΣ (Iēsoûs) – Jezus
ΧΡΙΣΤΟΣ (Christós) – Chrystus
ΘΕΟΥ (Theoû) – Boga
ΥΙΟΣ (Hyiós) – Syn
ΣΩΤΗΡ (Sōtér) – Zbawiciel
Jezus kontynuując tradycje mitreńskie również staje się Sol Invictus (Słońce Niezwyciężone) czyli Bogiem Słońce lub Słońca a jego dniem staje się niedziela, po angielsku Sunday czyli dzień Słońca.
Lecz obecnie zbliża się Era wodnika, która w symbolicznych obrzędach od dawna już jest zwiastowana w odmienny sposób chrzczenia ludzi - nie przez zanurzenie (Era Ryb) lecz polewanie głowy (Era Wodnika).
Tak więc od rytualnych ofiar z ludzi w Erze Byka, przechodzimy do poświęcania zwierząt (baranek ciałopalny)- Era Barana, chrzest przez zanurzenie - Era Ryb i obecnie nadchodząca Era Wodnika - polewanie głowy wodą, nowa religia i nowy rzeczywisty lub ukryty Bóg (Król Ziemi).
Zważywszy to wszystko co się dzieje na świecie, to nie są już poszlaki, ale fakty, co do których można się przeciwstawiać i w najlepszym przypadku zejść wraz z innymi wyznawcami zaprzeszłej religii do podziemia. Lub pogodzić, czy poddać temu, co praktycznie jest i tak nieuniknione, na pocieszenie powtarzając sobie, że i tak zostaliśmy stworzeni przede wszystkim do posługi wykorzystujących nas Bogów. Choć kto wie może lojalność tym bliższym nam bóstwom się nam opłaci, lecz jak zrozumieć, którym z nich tak naprawdę służyliśmy?
Tak więc czy powtarzany w euforii i nadziei nadchodzącego nowego świata nawet przez prezydentów i papieży masoński slogan „New World Order” ( Łacińskie- „Novus ordo seclorum” bardziej prawidłowo "New Order of the Ages"), powinno być nadal postrzegane tylko i wyłącznie jako pogoń kilku żydowskich rodzin za majątkiem i władzą?
Jahwe jako Ball 20 część „Szóste Słońce”
http://www.armagedonuczas.fora.pl/rok-2012,1/szoste-slonce-calosc,28.html


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:51, 12 Gru 2013    Temat postu:

Boskie Plany (Nowa wersja)

Można odziedziczyć bogactwo, lecz nie mądrość. I najistotniejsze, żeby zmądrzeć zanim się zestarzejemy, niestety większość ludzi nic w tym kierunku nie robi.

Motywacją do pisania mych postów są zaistniałe w moim życiu zdarzenia jak i nurtujące mnie kwestie najczęściej postrzegane przez pryzmat pytań i dyskusji na różnorodne, często drażliwe tematy.

Niedawno ktoś zarzucił mi, iż uważam większość ludzkiej populacji, jako analfabetów lub pozbawionych inteligencji głupców. Dla tego kogoś wykładnikiem inteligencji jest na przykład zaliczona edukacja, stan konta lub popularność, jaką taki, nie koniecznie wyuczony osobnik, oddziałuje na środowisko.

Kiedy zacząłem grzebać w materiałach i statystykach zdawałem sobie sprawę z ich częstej tendencyjności lub skrajności, lecz nawet przy uwzględnieniu owej poprawki na wiarygodność tych materiałów efekt mych zestawień był oszałamiający.

Wynikało z niego, iż około 70% ludzi nie interesuje się niczym oprócz egzystencjonalnego zapewnienia sobie przetrwania. Pozostałe 30% mieści w sobie zarówno zaangażowanych w jakieś ekologiczno-zdrowotne działania, wszelkiego rodzaju ortodoksyjno fundamentalne grupy religijnych oszołomów, spekulantów, polityków, i próbujących wzbogacić się na wszelkiego rodzaju naiwnych od duchowości, patriotyzmu, medycyny, ochrony naturalnego środowiska, itp.
Dalej mamy tych pacyfistycznych wyznawców niezliczonej ilości szkół, grup i ideologii doskonalenia samego siebie, z których moim zdaniem tylko niewielki procent w jakiś sposób racjonalniej to wszystko pojmuje, ale przynajmniej ci ludzie nie są z reguły agresywni w narzucaniu innym swych ideologii.
Na koniec tuż obok tych, którzy te wszystkie podziały tworzą i propagują dla swych celów, mamy podobną liczebnie grupę tych naprawdę świadomych, przynajmniej podejrzewających, o co tutaj chodzi, według moich szacunków około połowy procenta, co tylko w małej skali wydaje się imponującą liczbą ok. 35 000000 ludzi.
Inaczej mówiąc w uprzemysłowionym zachodnim świecie, gdzie pogoń za pożywieniem jest mniejsza, można spodziewać się około podwójnego zagęstrzenia tych myślących, niż to prawdopodobnie jest, w 3-cim świecie, dając w rezultacie jednego mądrze świadomego na 100 innych.
Jest to dokładnie 10 razy większy stosunek, (1 do 1000) jaki stanowi ilość populacji żydowskiej w Izraelu (7 mil. do 7 miliard = siedem tysięcy milionów), 14 milionów w świecie (2 do 1000).
Zastanawiające jest jak taka stosunkowa mała liczba ludzi ( żydzi (0, 2%), populacji świata) ma aż tak duży wpływ na otaczającą nas rzeczywistość, czemu największa grupa religijna, jaką stanowi Chrześcijaństwo (2, 3 mld, w tym Katolicyzm oficjalnie ochrzczonych, nie licząc tych, którzy odeszli od kościoła nie czyniąc apostazji 1, 2 mld), przyjęli i czczą, jako swego boga Żydowskiego rabina z początku Nowej Ery?
Do tego jeszcze można doliczyć 1, 6 mld wyznawców Islamu, który także wywodzi się od Judaizmu (Stąd też Abraham nazywany jest ojcem narodów, które wyznają trzy wielkie religie monoteistyczne: judaizm, chrześcijaństwo i islam, tzw. religie abrahamowe, inaczej „religie Księgi”), czyli w sumie prawie 4 miliardy ludzi.
Jeśli więc właśnie ta niewielka społeczność żydowska wywarła tak ogromny wpływ na pochodne jej religie świata, może także nie ma, co się dziwić, iż ma swój największy przyczynek do tworzenia epidemii, dywersji czy wojen, (aby tylko wspomnieć rewolucje bolszewicką i jej ideowego twórcę Karola Marksa- twórca marksizmu, współzałożyciel Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, tak zwanej „Pierwszej Międzynarodówki”, czy cele, powody i w efekcie skutki związane z powstaniem państwa Izrael, oficjalnie, jako zadośćuczynienie za tak zwany ”holokaust” II Wojny Światowej. (W 1947 Organizacja Narodów Zjednoczonych zgodziła się na podział Palestyny na dwa państwa: żydowskie i arabskie).
Może tak jak w ich przypadku już samo wyzwolenie się z mentalności zbiorowej stwarza nas kimś powyżej pospólstwa. I jeśli odważymy się być to moim zdaniem nie będziemy już kimś pospolitym.
Gdyż nie każdy ma i moim zdaniem musi mieć swą wytyczoną drogę od urodzenia aż do momentu śmierci, która jedynie dotyczy tylko tych średnich i pospolitych. W zaprezentowanym mi „wytłumaczeniu” tego zagadnienia pospolici ludzie mimo ich większej możliwości do realizowania samych siebie (ograniczona „Wolna Wola”) i realizowaniu przez nich swych karmicznych zobowiązań, jako rodzaj narzuconego im za ich własnym przyzwoleniem indywidualnego planu istnienia pozostają mięsem armatnim i ofiarnymi kozłami Planu istnienia na Planecie Ziemia.
Swego czasu ustaliłem sobie granice tego stanu, kto jest jedynie potrzebny do zasiedlenia tej Planety, a kto jest kimś ważniejszym w tym Planie i wywnioskowałem wówczas, iż zapewne między innymi tam gdzie ścierają się ideologie, gdzie ktoś stawia opór jakimś skostniałym, tradycjonalistycznym tezą tam można znaleźć członków tej już nie pospolitej „armii” zaplanowanej do czynienia zmian awangardy i aldegardy (terminy militarne) tak w osobach się udzielających w tym nie popularnym Nowym jak i zatwardziałych sceptyków, jako części tego planu.
Samo zaistnienie lub chęć zaistnienia (z reguły również będąca częścią planu), jako osoba publiczna świadczyć może o tym, że zostaliśmy wybrani, jako większe lub mniejsze trybiki w większym przedsięwzięciu informacji i dezinformacji tego dualistycznego świata, co stanowi ten Plan kreacji przyszłości bez konieczności uświadamiania poszczególnym ludziom jak wielki drzemie w nich potencjał możliwości kreacji wszystkiego, na co mieli by ochotę.
Gdyż jest tyle prawd ile jest samo myślących istot (ludzi).

To jest Twoje życie, więc staraj się żyć świadomie!
Może być też tak, że w życiu najważniejsze jest samo życie, lecz moim zdaniem należy przede wszystkim żyć świadomie, a nie istnieje prawdziwa świadomość bez wiedzy, choć termin ten zdaje się dla wielu nie znaczyć tego, co na ten temat mówi encyklopedia: „Świadomość – podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie)”.
Dla mnie Świadomość to tyle, co Mądrość bycia. Oczywiście pozytywne energie, emocje, myśli i czyny są czymś lepszym od tych złych i destrukcyjnych, lecz wszystko może zależeć od nas i działając rozumnie mamy szansę na zminimalizowanie opozycyjnych (negatywnych) energii zaistniałych w konsekwencji usiłowania tworzenia tych dobrych (prawidło istnienia dualizmu gdzie dobro może lub czasem również kreuje zło, a zło jest przyczyną do zaistnienia dobra).
Jak to mówi ludowe porzekadło ”kij ma dwa końce”, w buddyzmie cała idea opiera się na tak zwanych „Czterech Szlachetnych Prawdach” głoszonych przez Siddharthę Gautamę oraz na przedstawionej przez niego „Ośmiorakiej Ścieżce”, która prowadzić ma do ustania cierpienia, a tym samym do zahamowania cyklu reinkarnacyjnego poprzez nie tworzenie karmy.
Ten swoisty rodzaj dywersji w stosunku do zastałych prawideł rządzących w znanym nam świecie, będąc w jakimś sensie oświeceniem, jest jednocześnie rodzajem samobójstwa duszy przynajmniej z Ziemskiego świata. W istocie mogąc być nawet i słusznym, ale też i dość skrajnym, gdyż pozbawiające nas (duszy czy duszy ciała) jednocześnie pozbawiamy się znanego nam człowieczeństwa z wszystkimi idącymi wraz z nim za i przeciw.
Znam wielu ludzi, którzy lubią po prostu żyć i inkarnować na Ziemi tylko po to, aby żyć rozmnażać się i używać uciech życia dla samych tych uciech życia
Znam również takich, którzy bądź bardziej lub mniej świadomie kochają cierpieć, szczególnie jest to zauważalne w takich środowiskach jak np. Polski Katolicyzm, z powtarzaną w kościele mantrą: „Moja wina. Moja wina”..
Jest to skrajne i choć w pewnych ezoterycznych kręgach utarło się przekonanie, iż jesteśmy tutaj po to, aby doświadczać, uczyć się i „odpracowywać” swoją karmę, ja jednak również tak nie myślę i przynajmniej w kontekście karmy(i tego, co mi się "objawiło") uważam, iż podobnie jak to się ma do grzechu nie istnieje ona (karma), kiedy nie poddajemy się jego wpływowi, choć dla wielu to właśnie karma jest tym narkotykiem i powodem rywalizacji (życia), który oni tak uwielbiają.

Moim zdaniem jak to wielokrotnie powtarzam z tą karmą jest tak (może być) jak z „grzechem” gdzie „grzeszysz tylko wtedy, kiedy wierzysz, że grzeszysz” kecz w życiu Ziemskim (nawet w świadomym życiu) zawsze będą jakieś rozterki czy niepewności, których nie potrafi wymazać najzdrowszy nawet zdrowy rozsądek lub pewność czy wiedza na ten temat.
Według mnie istotne jest, aby było tej negatywnej karmy w nas było jak najmniej, lecz musimy być jednocześnie świadomi, iż na Ziemi żyjemy w świecie dualistycznej równowagi Yin i Yang lub 100 % stosunku dobra do zła, gdzie nawet przy możliwym 99% dobru misi istnieć ten 1 % zła.

Myślę, iż wiem jak mniej więcej funkcjonuje ten Świat, ( jako iluzja istnienia i istnienie poprzez realizację personalnej karmy), to również mam świadomość, iż z tych samych względów powodujących istnienie tego Świata mało, kto jest tu na etapie poznania Prawdy w tej „Prawdzie”.
Jeśli jednak w jakimś stopniu dane mi było to poznać najlogiczniejsze wytłumaczenie jest takie, iż to, co doświadczam w zasadzie od początku życia i wcześniej ma swój spójny sens.

Jestem typem ezoterycznego-przgmatyka, który musi jak najlepiej sprawdzić to, co mnie dotyczy, a jeśli ten właśnie sceptycyzm i logika doprowadziła mnie do tego bardziej duchowo- ezoterycznego pojmowania świata to przynajmniej, co do mojej osoby (w moim świecie) tak to musi działać.
Tak jak wspomniałem ja karmę tak postrzegam, że nie daje jej prawa nad sobą zawładnąć, choć jej wpływów i implikacji jestem świadomy.

Myślę, że znam swe 8 poprzednich wcieleń historycznych postaci, i jeżeli jest to prawdą to widzę w nich znamiona Planu życia, w każdym z nich jak i kontynuacji misji ich wszystkich (prawie wszystkich) w moim obecnym życiu, lecz nie całkiem mogę nazwać to karmą (nie zawsze) a raczej czymś w rodzaju misji.
Jest wiele racji w wypowiedzi Buddy (623 rok p.n.e.). „Wszystko, czym jesteśmy jest rezultatem naszych myśli” i choć taka teza jest jak najbardziej uduchowiającą ideą dla człowieka, jako potencjalnego „Boga” jednocześnie nie należy się dziwić, iż Buddyzm jest rodzajem skrajności w stosunku do Katolicyzmu, gdzie najważniejszym jest kult cierpienia, choć prawdopodobnie nigdy to nie było założeniem Jezusa paradoksalnie czerpiącym swe idee właśnie z Buddyzmu, a opierający się na osobie Jezusa kościół po prostu został sztucznie stworzony przez Żyda z Tarsu, bardziej znanego, jako- Paweł z Tarsu, Paweł Apostoł, Szaweł. Święty Paweł, który nigdy nawet nie widział Jezusa.
Ten wykształcony w Jerozolimie faryzeusz, początkowo prześladowca chrześcijan, pod wpływem wydarzenia w drodze do Damaszku około roku 35 lub36, nawrócił się i przyjął chrzest. Dogmat mówi o Jezusowym objawieniu, które nawiedziło Pawła a właściwie jeszcze, Szawła, lecz nawet, jeśli miał miejsce jakiś transcedentalny przekaz, to czy ów chaneling na pewno musiał pochodzić od Jezusa, a nie na przykład od kogoś (czegoś), komu bardzo zależało na stworzeniu chrześcijaństwa właśnie w takiej formie, jakim jest „Kościół Pawłowy”?
Moje dociekania nie są bezpodstawne, gdyż śledząc historię chrześcijaństwa wielokrotnie napotyka się na dziwne cuda, objawienia czy proroctwa, które po prostu są manipulacją egzaltowanymi lub przerażonymi masami.

Można żyć na dwa sposoby: jakby cuda nie istniały i jakby wszystko było cudem.
Albert Einstein

„Manipulacja masami” i kwestia „Czy w chrześcijaństwie występuje kult cierpienia?” Tylko z pozoru dotyczą odmiennych dziedzin ludzkiej egzystencji. Tak naprawdę większość egzystencjonalnych zagadnień od wiary i religii poprzez politykę, patriotyzm (lub jego brak), medycynę, energetykę, wynalazczość, ideologie, dobra materialne (w tym pożywienie), a nawet mody i przyzwyczajenia podlegają programom powszechnej manipulacji i inwigilacji w zasadzie wszystkich, zawsze i wszędzie.
Inwigilacja (od łac. invigilare- czuwać nad czymś) – ogólnie jest kojarzona z określonym zespołem czynności stosowanych do śledzenia (monitorowania) zachowań ludzi przez innych ludzi.
I generalnie jest to zgodne z „prawdą rzeczywistą”, lecz w pospolitym potocznym rozumowaniu pojęcie to nie obejmuje najistotniejszych wykorzystujących to sił.

Jednym z ważnych i zarazem przełomowych ingerencji z zewnątrz były stare proroctwa i objawienie, które pomogło Konstantynowi pokonać Maksencjusza. Wciąż dysponujący znacznymi zasobami przeciwnik Konstantyna czuł się pewnie za murami Rzymu, lecz został z niego wywabiony.
Jak to nie raz bywało w zwyczaju, Maksencjusz postanowił zdać swój los sybillińskim proroctwom, w efekcie, czego Maksencjusz wyruszył z miasta ze swoją armią naprzeciw dwukrotnie mniej licznym, nieśpiesznie podążającym wzdłuż Via Flaminia, siłom Konstantyna?
Sprawa przejścia cesarza na chrześcijaństwo jest związana z przekazem o wizji krzyża i słów „In hoc, signo vinces” ("pod tym znakiem zwyciężysz") przed bitwą przy moście Mulwijskim
Do bitwy doszło pod koniec października i było to właśnie na moście nieopodal Rzymu. Konstantyn zwyciężył, Maksencjusz utonął w Tybrze podczas ucieczki z pola walki.
Zwycięzca wkroczył do Rzymu, gdzie oczywiście krwawo rozprawił się z rodziną Maksencjusza, jego stronnikami i stojącymi po stronie pokonanego pretorianami.
Tak, więc dzięki owemu proroctwu, które dodało wiary wojsku składającemu się w sporym procencie z chrześcijan (powszechnej wówczas wiary ubogich).
Konstantyn został jedynym władcą zachodu, niedługo później uznając chrześcijaństwo, jako wiarę państwową.

Analiza ikonografii i numizmatyka ukazują pojawianie się od 315 r. symboliki chrześcijańskiej (monety i medale), połączone z wypieraniem symboliki pogańskiej, która ostatecznie znika w 325 r.
Świadczy to wyraźnie o skłanianiu się cesarza ku chrześcijaństwu. Jednocześnie cała aktywność cesarza mogła wynikać bardziej z przemyślanej strategii politycznej, promowania chrześcijaństwa, jako nowej oprawy ideologicznej dla instytucji cesarstwa, niż ze szczerej wiary.
Historycy są w tym względzie podzieleni. Lecz to nie koniec całej sprawy, gdyż według legendy Konstantyn Wielki miał otrzymać za swą przysługę od Boga tajemniczą broń, którą był „Grecki Ogień ” (substancja ta nie została, tak jak chcą tego historycy, wynaleziona przez Kallinikosa około roku 670, a tylko przez niego produkowana).
Ta łatwopalna, niedająca się ugasić wodą mieszanina, pierwowzór napalmu, której produkcja i skład mieszanki otoczone były ścisłą tajemnicą, zrobiła z Konstantyna niezwyciężonego wodza.

Powszechnie przypisuje się greckiemu ogniowi ocalenie Konstantynopola podczas arabskich ataków na to miasto. Był on „wydmuchiwany” przez specjalnie wtajemniczonych wojowników na przeciwnika w swego rodzaju miotaczach ognia (długie rury). W owym czasie technologia ta była tak skuteczna militarnie, co moralnie i ideologicznie, i jeśli rzeczywiście była podarowana przez Boga, to należy zastanowić się, jaki to Bóg i czemu rozdaje ludziom broń?

Cóż jednak, jeśli ów Bóg jest identyczny ze zwierzchnimi mocami, którymi są istoty (w minimalnym stopniu ludzie) tożsame z mitycznymi lub religijnymi bóstwami, które na równi są motorem tak zwanego „postępu”, jak i destrukcji, zależnie od swych często dalekosiężnych planów i wciąż aktualizowanych potrzeb, w ich odwiecznej rywalizacji między swoimi opozycyjnymi frakcjami (dualizm, polityczno-religijne wojny z udziałem ludzi)?
Z tym, iż nie ma wśród nich tych bezgranicznie dla nas dobrych czy złych, a wszystko, co się z nimi wiąże to biznes, częściej opłacalny dla nich niż ogółu ludzi.

Żyj i daj żyć innym.

Ja ze swej strony nie wiem, które wybory są słuszne, staram się, więc postępować w zgodzie ze swym rozumem, sumieniem i świadomością, konsekwencją, czego jestem na przykład ideologicznym wegetarianinem w myśl zasady George Bernard Shaw-a „Im lepiej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta”, odnajdując w zwierzętach tę swą jeszcze niezmąconą ideowo połowę pra-istnienia, myśląc podobnie jak Franciszek z Asyżu widzę w nich swych braci w jeszcze nieutraconym raju.

U ludzi dualizm i tak zwany „boży plan” jest przede wszystkim siłą stwórczą budowania i niszczenia.
Pycha i chęć zaistnienia jest najczęstszym powodem każdej twórczości i postępu od wynalezienia koła do bomby atomowej.
Wszystko to jest poprzeplatane karmą, chęcią kolejnego istnienia itp. Zwierzęta w większości przypadków posiadają świadomość zbiorową (im dziksze tym więcej), prostsze cele, zadania, i wybory.
Człowiek z kolei nie zatraciwszy jeszcze wszystkich cech zwierzęcych (skąd pochodzi) otrzymał w połowie obce cechy kosmiczne (boskie) i będąc jedynie w połowie wolnym (jego zwierzęca połowa) miota się będąc uzależnionym niewolnikiem Obcych.
Lecz kim tak naprawdę są owi „Obcy”?
Ktoś powiedziałby, iż są to istoty z poza Ziemi lub spoza Naszego układu Planetarnego, że może są związani z jakimiś frakcjami czy rządami wielkich mocarstw, że są nimi masoni lub Illuminati czy zmienno kształtni reptalianie w osobach monarchów kilku światowych mocarstw?
Poniekąd zgadzam się częściowo z wieloma z tych tez czy „Teorii Konspiracyjnych” z poprawką na to, iż Oni są właśnie tym, czym chcemy, a dokładniej, kim Oni chcą abyśmy chcieli, aby Oni nimi byli.
Prawdą jest, iż te „rządy wielkich mocarstw” posiadają technikę „Obcych”, którzy tak całkiem nie są Obcy.
Najlogiczniejsze, co nasuwa mi się po 30 latach wertowania w sprawie i niezliczonej ilości „dziwnych” zdąć by się mogło na pierwszy rzut oka zdarzeń, wraz z sesjami hipnotycznymi (odpowiedziami i treściami w nich zawartymi).
Na dziś sądzę, iż My, jako ludzie jesteśmy z własnej woli (przychodzimy na Ziemię) schwytani w „Czasoprzestrzennej Pętli” gdzie ci „Obcy” są innymi ludźmi z innego czasu jeszcze niezakończonego poprzedniego cyklu (82 miliony lat), gdzie ich teraźniejszość wyprzedza naszą przyszłość, dzięki czemu są oni obecnie w stanie (jak mi przekazano dla dobra i obrony życia na Ziemi) kreować naszą świadomość (polityka, religie, wierzenia, wojny itp.), aby nie dopuścić do potencjalnego zniszczenia życia ludzkiego poprzez wrodzoną i daną istotą w tym ludziom zdolność kreacji poprzez ich marzenia, pragnienia, potrzeby, czego tylko by chcieli.

Takie uzależnienie tworzy niejednokrotnie absurdalne wybory i sytuacje, z ograniczoną „Wolną Wolą” włącznie.
W tym metrixie, najczęściej jedynie się nam wydaje, że coś możemy, czy samo stanowimy (im wyżej tym z reguły mniej do powiedzenia, tak zwane przeznaczenie), większość opanowanych dogmatami nauk, zasad, religii, czy ezoterycznych koncepcji jest systemem kontroli i dezinformacji.
Ja również do końca nie wiem, czym jest wolność, ale przynajmniej staram się być świadomym, co nią na pewno nie jest i logicznie rozumując uważam również, że nikt nie poświęciłby mi też tyle zainteresowania czy wysiłku (sytuacje, zdarzenia, przemyślenia) jakbym w jakiś sposób nie był ważny lub przydatny?

Mimo że koncepcja złego diabła i dobrego boga została stworzona sztucznie dawno temu (Zaratustra), a ewoluując dała nam tak wiele spojrzeń na to zagadnienie, to jednak dualizm, jako prawidło istnieje.
Nie może być przynajmniej na tej Ziemi dnia bez nocy, światła bez cienia, zła bez dobra, miłości bez nienawiści itd. gdzie miłość rodzi nienawiść a nienawiść przeradza się w miłość, jako napędzające życie energie.

„Na początku był Chaos. Z Chaosu wyłonili się pierwsi bogowie”…

Lecz skąd ten chaos, to pomieszanie pojęć. Moim zdaniem w początkowych okresach zinstytucjonowania człowieka, jako istoty myślącej powstało coś na kształt organizacji zwanej„ Bractwem węża”, które według pewnych poglądów miało za zadanie przeciwstawianie się sprowadzaniu ludzi do roli niewolników.
Podobnie Prometeusz czy „Upadli Aniołowie” z „Księgi, Henocha” buntowali się wobec ustalonych prawideł narzuconych przez panującego Boga i pomagali lub nauczali ludzi.
Od zarania dziejów człowieka opisanych w mitologiach i religiach świata mamy manifestacje „boskich” wężów, reptalianów i temu podobnych istot takich jak np. Sumeryjski Enki, Biblijny Lucyfer pod postacią węża, jako mędrzec podarowujący ludziom wiedzę (Lucyfer „Niosący światło” – wiedzę, jest tożsamy z Prometeuszem podarowującym wiedzę człowiekowi, którego sam stworzył jak Sumeryjski Enki stwórca i obrońca ludzi), Majańsko- Aztecko- Toltecki Quetzalcoatl – Kukulkan, jako Pierzasty wąż, mędrzec i nauczyciel ludzi, Inkaski Wirakocza (Człowiek z Morskiej Piany), Czy np. Chińskie święte Smoki-węże i Chińczycy, jako "Potomkowie Smoka".
Z najstarszych jeszcze, przedbiblijnych źródeł wynika, iż wąż miał symbolizować „Boga” stwórcę i opiekuna człowieka jak również coś w rodzaju organizacji związanej z tajemnicą życia, istnienia i ich przemiany na Planecie Ziemia, jako „Pętli Czasoprzestrzennej”.
Uroboros, wąż lub smok pożerający swój własny ogon był od zawsze symbolem wiecznego powrotu, tak jak apokatastasis lub palingeneza światów, jako koncepcja mistyczno- filozoficzna przyjmująca, że świat powtarzał się i będzie powtarzać się wciąż w tej samej postaci nieskończenie wiele razy.
Koncepcja, lub prazasada określająca przyczynę zasady kierowania światem gdzie wszystko bierze swój początek z Arche, (jako tworzywo, liczba, i żywioły) i do niej powraca
Bractwo węża bywa także frakcją wtajemniczonych lub opozycjonistów do obowiązujących zniewalających zwykłych ludzi ideologii, religii czy polityki.
W mitologiach twórcą tej opozycji był np. Enki- twórca człowieka w symbolicznym przedstawieniu biblijnych drzew „Wiedzy” i „Wiecznego życia” z oplatającym je dookoła wężem.
Według legend i mitologii mimo opozycji dla zniewolenia człowieka starania cyklicznie przejmujących władzę na Ziemi Władców, „Bogów” „Opiekunów” zostały udaremnione (wojny „Bogów” i ludzi), a przejmujący w kolejnych Erach swe kadencje władcy, jako tak zwani „Nadzorcy” zmieniali statut pozytywnych dla ludzi wężowych władców z „Księcia Ziemi” na „Księcia Ciemności”(Diabła, Szatana, Lucyfera itp.).
Wmawiając jednocześnie, iż ich celem jest jedynie zniewolenie ludzkich dusz, zrzucając jednocześnie na nich wszelkie winy i zło otaczającego nas na Ziemi.
Gebelsowskie: „ Tysiąc razy powtórzone kłamstwo staje się prawdą” i Stalinowskie: „Zwycięzca ma zawsze rację”
Kodując w świadomości ludzi fałsz i strach ci ludzie stają się oni biernymi realizatorami Planu z bardzo niewielką szansą wyzwolenia się z owego metrixu.
Owa opozycja miała zgodnie z egipskimi zapiskami wyzwolić człowieka, ale jeśli nawet, to, dlatego do tego nie doszło, gdyż dojść nie mogło.
Olbrzymia liczba podań, legend, mitów i kultów mówi o wojnach i potyczkach bogów, w których człowiek był wykorzystywany, jako „armatnie mięso”. Nawet, więc jeśli jakieś „Bractwo” czy jakaś inna, niekiedy istniejąca do dziś tajna organizacja, ma w jakimś stopniu za zadanie uświadomienie ludzi, na pewno będą to ludzie im sprzyjający lub przydatni.
Zaistnienie opozycji z chęcią uświadomienia w domyśle przeciągnięcia jakoś ludzi na swą stronę ma swe preludium w biblijnym micie o Adamie i Ewie w rajskim ogrodzie. Owa agitacja z czasem spowodowała lawinę rywalizujących ze sobą odmiennych grup, wyznań, pewnych ideowo politycznych stronnictw, kultów i opozycyjnych religii a co za tym idzie chaos i trudną do pojęcia dezinformację.

Przy okazji zaobserwowano, że taki sposób przedstawiania i „uporządkowania” ludzkiego świata dał możliwość bezkarnego ingerowania w ludzką świadomość i podświadomość tworząc jednocześnie trudny do spenetrowania mur tajności, co do planów i działań istot, które nas fizycznie stworzyły krzyżując genetycznie siebie z praczłowiekiem, czyli żyjącej w świecie zwierząt istocie.

Podział na religie i frakcje dawał twórcom człowieka jeszcze to, iż każdy z ważnych rywalizujących z sobą (Enki, Elnil z kultury sumeryjskiej i utożsamienia ich i ich rodzin w wizerunkach wielu późniejszych mitologiach świata), mógł w ustanowionych dla siebie „kadencjach panowania” nad ludźmi tworzyć na określonych terenach swe „narody wygrane” czy przypisane jakimś panującym bogom.
W czasie panowania przypisane im nacje, narody czy krainy doznawały rozkwitu, a upadku lub przejścia do swego rodzaju rozwojowego letargu w czasie panowania opozycji.
Kiedyś takie opozycyjne frakcje i sprzymierzone z nimi narody były bardziej widoczne. Na przykład wierzenia ludów niegdyś żyjących na pograniczu Pakistanu i Indii - istniał tam podział na bogów i demony, gdzie te same istoty u sąsiadów z bogów byli postrzegani, jako demony, sąsiadów demony zaś były ich bóstwami.

Zwycięzca ma zawsze racje i to on pisze historię.

Dlatego też przyjęło się, iż nasz Bóg jest Bogiem dobrym, a ten w opozycji złym (diabolicznym), często nawet, gdy nasz naród, religia czy region jest pogrążony w depresji, na przykład polityczno-militarnej, większa część społeczeństwa trwa w swych religijnych przekonaniach, co innego jednak, gdy przychodzi nowa kadencja (era zodiakalna ok. 2160 lat) - wówczas z reguły zaprzeszła religia mimo heroicznej obrony przez nieświadomych tych odgórnie zaplanowanych zmian, zostaje wyparta lub schodzi do „podziemia” i jako sekta niekiedy może nawet przetrwać całe tysiąclecia. Przykładem tutaj może być wypieranie bardziej świadomych wielobóstwa kultów i religii pogańskich, nowym i nowocześniejszym kultem monoteizmu chrześcijan, z Jezusem w utajnionym zastępstwie panującego „Króla Ziemi”.
Kiedy prześledzimy minione Ery i bóstwa panujące w ich czasie, to im bliżej teraźniejszości, tym konkretne boskie frakcje i reprezentowane przez nie konkretne główne pra-bóstwa są zastępowane przez panujących niejako w ich imieniu bogów zastępczych (Jezus panujący w imieniu swego boskiego nieujawnianego nigdzie ojca).
Erę byka charakteryzują mity zaistniałe w określonych okresach historycznych. I tak na przykład jedną z najstarszych cywilizacji epoki brązu jest kultura minojska inaczej znana, jako kultura kreteńska, według historyków zaczęła się ona kształtować około roku 3000 p.n.e.
Jest to okres burzliwych przemian i odradzania się kultur na całym świecie (pierwsza dynastia faraonów Egiptu Menes, zmiany polityczno gospodarcze w Chinach, Początek nowej Ery, tak zwanego „Piątego Słońca” u kultur Ameryki Północnej), jest to również niejako sam środek Ery Byka.
W kulturze Minojskiej mamy, więc wśród najważniejszych zabytków pałac w Knossos (zwany też pałacem Minosa) związany z mitem o Minotaurze. Na bliskim wschodzie i w Egipcie mamy kult Byków Apisów (grecka forma egipskiego imienia Hapi – boga Nilu, który kontrolował wylewy rzeki), na bliskim wschodzie jest to Moloch czy bóg Ba’al, inaczej Święty Byk. Kult ten (lub ofiara molk) miał polegać m.in. na paleniu żywcem noworodków i małych dzieci w świętym ogniu, co określano eufemistyczne przejściem przez ogień.
Na terenie Kartaginy (wówczas fenickiej kolonii) odnaleziono przyświątynne cmentarzyska nadpalonych kości tysięcy dzieci).
Z przyjściem kolejnej ery, Ery barana, a więc incydent z Abrahamem, któremu Bóg Jahwe (we wczesnym okresie również przedstawiany pod postacią „Świętego Byka”) zleca zabicie swego syna Izaaka (Księga Rodzaju).
Rzecz z żądaniem Boga Jahwe ma miejsce na górze Moria (prehistoryczna platforma, na której później powstała Świątynia Salomona).
Dramatyczne opowiadanie ukazuje gotowość ojca do spełnienia ofiary i interwencję anioła, który cofnął nakaz, symbolicznie wskazując zaplątanego w krzaki baranka.
Jest to koniec ofiar z ludzi i symboliczny koniec zwiastujący niedługie nadejście ery Byka. Dodatkowymi przykładem definitywnego zakończenia kultu byka jest incydent z Mojżeszem i złotym cielcem po przybyciu na górę Synaj, gdzie również mieli złożyć ofiarę, lecz tym razem ofiara ze świętego byka (cielca) nie spodobała się bogu, gdyż symbolem nowej ery i panującego wówczas boga nie był już byk, ale baran.
Podobnym bóstwem, który również na rozkaz Ahury Mazdy (główny Bóg -Pan Mądrości) zabija byka, jako nieaktualny już symbol zaprzeszłej ery. Mitra w kręgu cywilizacji perskiej z czasem urósł do roli jednego z ważniejszych bóstw, zaratustrianizmu.
Główne bóstwo mitraizmu, znane, jako Sol Invictus (Słońce Niezwyciężone), Kosmokratos (Władca Kosmosu), utożsamiane z Heliosem. Mimo to Mitra nie jest utożsamiany z Solem (Słońcem), pierwotnie nie był też bóstwem solarnym.
U schyłku Ery barana znów mamy Jezusa przedstawianego, jako pasterza (towarzyszący jego narodzinom pasterze i ich trzoda).
Aby za chwilę Jezus bratał się z rybakami (Piotr), rozdawał cudownie rozmnożone ryby i chleb (symbol zodiakalnej Panny będącej na zwierzyńcowym kole zodiakalnym w opozycji do Ryb), Ichthys pisany też ichtys – w języku starogreckim znaczy „ryba” (ἰχθύς, ΙΧΘΥΣ).
Jest znakiem pierwszych chrześcijan i symbolizuje Jezusa Chrystusa. To akrostych, czyli słowo, które można utworzyć z pierwszych liter wyrazów w zdaniu. Ichthys (ΙΧΘΥΣ) składa się ze starogreckich słów:

ΙΗΣΟΥΣ (Iēsoûs) – Jezus
ΧΡΙΣΤΟΣ (Christós) – Chrystus
ΘΕΟΥ (Theoû) – Boga
ΥΙΟΣ (Hyiós) – Syn
ΣΩΤΗΡ (Sōtér) – Zbawiciel
Jezus kontynuując tradycje mitreńskie również staje się Sol Invictus (Słońce Niezwyciężone), czyli Bogiem Słońce lub Słońca a jego dniem staje się niedziela, po angielsku Sunday, czyli dzień Słońca.
Lecz obecnie zbliża się Era wodnika, która w symbolicznych obrzędach od dawna już jest zwiastowana w odmienny sposób chrzczenia ludzi - nie przez zanurzenie (Era Ryb), lecz polewanie głowy (Era Wodnika).
Tak, więc od rytualnych ofiar z ludzi w Erze Byka, przechodzimy do poświęcania zwierząt (baranek ciałopalny) - Era Barana, chrzest przez zanurzenie - Era Ryb i obecnie nadchodząca Era Wodnika - polewanie głowy wodą, nowa religia i nowy rzeczywisty lub ukryty Bóg (Król Ziemi).
A obecnie ofiary (przynajmniej w religijnych liturgiach i obrzędach w kościołach zachodniego świata przerodziły się od ludzkich czy zwierzęcych ofiar rytualnych w symboliczne ofiary składane w sklepach przed świętami Bożego narodzenia z zarobionych przez nas pieniędzy.
Symbolicznych ofiar z komunii (ciała i wina) na pamiątkę ukrzyżowanego Jezusa, który mając się poświecić tym razem za wszystkich niejako skasował wszelkie późniejsze ofiary z ludzi i zwierząt.
Poświęcamy, więc obecnie drzewka, jako choinki symbol życia, odradzania się, trwania i płodności. Lub jak chcą wierzyć inni symbol "drzewa poznania dobra i zła" z Raju.
Zważywszy to wszystko, co się dzieje na świecie, to nie są już poszlaki, ale fakty, co, do których można się przeciwstawiać i w najlepszym przypadku zejść wraz z innymi wyznawcami zaprzeszłej religii do podziemia, lub pogodzić, czy poddać temu, co praktycznie jest i tak nieuniknione, na pocieszenie powtarzając sobie, że i tak zostaliśmy stworzeni przede wszystkim do posługi wykorzystujących nas „Bogów”.
Choć kto wie może lojalność tym bliższym nam bóstwom się nam opłaci, lecz jak zrozumieć, którym z nich tak naprawdę służyliśmy?
Tak, więc czy powtarzany w euforii i nadziei nadchodzącego nowego świata nawet przez prezydentów i papieży masoński slogan „New World Order” ( Łacińskie- „Novus ordo seclorum” bardziej prawidłowo "New Order of the Ages"), powinno być nadal postrzegane tylko i wyłącznie, jako pogoń kilku żydowskich rodzin za majątkiem i władzą?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE” Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin