Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna www.armagedonuczas.fora.pl
NIEZNANY ŚWIAT,PRZEPOWIEDNIE.PIĄTE SŁOŃCE,ROK 2012,REINKARNACJA, KONSPIRACJA,MEDYCYNA ALTERNATYWNA, ENERGIE ITP.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

14 WIEM, ŻE NIC NIE WIEM

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE”
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 3:46, 05 Wrz 2012    Temat postu: 14 WIEM, ŻE NIC NIE WIEM

14
WIEM, ŻE NIC NIE WIEM
Tak jak pisałem wcześniej, moim zdaniem każdy w jakimś sensie jest panem swojego losu. Dzieje się to za sprawą wiary lub pragnienia i tak może to zaistnieć poprzez dogłębne zrozumienie „Sekret-u”, który na przykład pozwoliłby nam się wzbogacić. Lecz może uda nam się poznać pokrewny, lecz o wiele ważniejszy „Sekret”, „Sekret” życia i istnienia, ale żeby to zrozumieć należałoby w nieskończenie wielu istniejących życiowych scenariuszy odnaleźć i pojąć nasz własny. Mówiąc inaczej, z pośród tysięcy rzeczywistych, filmowych czy literackich wersji historii Sindrelli, móc znaleźć swój Kopciuszkowy scenariusz, ale aby do niego dojść należy moim zdaniem zrozumieć nieco współzależności.
Wiem i zdaję sobie sprawę, że według co niektórych to o czym zacznę teraz pisać wyda się z jednej strony odejściem od tematu, poza tym również nie przysporzy mi to zwolenników ze względu na zawartą tam treść. Spróbuję więc wytłumaczyć, iż ta właśnie moja przywara, a może dar, „przechodzenia od nieba do chleba”, ów dar który już nie raz był powodem ataków na mnie, jest też przyczyną iż piszę to co piszę, i że w ogóle piszę. Ta umiejętność przechodzenia od jednego tematu i wchodzenia w inny, który często zdać by się mogło, iż jest całkiem odmienny, jest moim zdaniem niejako umożliwieniem połączenia tych niepołączalnych aspektów rzeczy, a tym samym staje się bliższy tak usilnie szukanego przez tak długi czas przez tak wielu prawa unifikacji. W myśl między innymi idei fizyki kwantowej: „wszystko w świecie jest możliwe, jedynie może być nieskończenie mało prawdopodobne”.
Tym, czym chciałbym zająć się teraz, jest sprawa bodaj że największego ludzkiego światowego tabu szczególnie istotnego w kontekście możliwych nadchodzących zmian. Idzie mi tutaj o rozgraniczenie istoty Boga ,„bogów” od Stwórcy i daleko idących z tego konsekwencji, nie tylko natury teoretycznej.
Podobny temat rozważań był również przyczyną śmierci jednego z największych antycznych filozofów, Sokratesa. Głównym powodem dla którego rajcowie Aten skazali w 399 p.n.e. tego myśliciela na spożycie trucizny (cykuty, szaleju jadowitego, Cicuta virosa) było jego rozprawianie o Bogach prozą.
Słynne "Wiem, że nic nie wiem" (gr. „ oida ouden eidos”z zapisu łac. „ scio me nihil scire lub scio me nescire”), pozostaje w ścisłym związku z tezą Sokratesa dotyczącą wolności słowa i umysłu.
Według Sokratesa istotna dla demokracji powinna być wolność słowa i umożliwienie swobodnej krytyki jak i swoboda dyskusji o napotkanych problemach.
Dążył on do pobudzenia obywatelskiego krytycyzmu, jak i samokrytycyzmu i samodzielności intelektualnej. Niestety, w okresie tuż po zakończeniu wojny peloponeskiej nie istniały dostateczne warunki na dialog intelektualny, co było również przyczyną procesu i śmierci Sokratesa, mimo iż po swej stronie miał Platona i Ksenofonta (mowę obrończą Sokratesa na procesie zapisał Platon w dialogu „Obrona Sokratesa”).
Myślę, że może wiem co „nie podobało się” lub dokładniej cóż było powodem, że „Bóg” nie zmienił swego wyroku w stosunku do Sokratesa. I na pewno nie były to niewypowiadane przez Sokratesa ody i rymy, ani nawet nie treść jego rozpraw, ale „Boski ponadczasowy Plan”.
Dlatego też Mahomet, św. Paweł, J. Smith itp. byli też tylko przyczyną a nie skutkiem ich roli w stwarzaniu swych religii.
Ładnie jest być ufnym, kultywować jakąś, nawet narzuconą, tradycję, wierzyć w pokój, miłość i szczęście. Ja również jestem za szczęściem, zdrowiem, bogactwem i miłością, ale między innymi też jak w zasadzie każdy miałem swe większe i mniejsze objawienia, opuszczanie ciała odczułem już też kilkukrotnie i wiem, że nie wszyscy tutaj rodzą się, aby tylko koniecznie się czegoś nauczać. Ci o których wspomniałem aczkolwiek mają też swe drobne lekcje, niektóre nieodrobione od kilkuset lat, ale generalnie są tu jak mi się wydaje z innego powodu.
Jeżeli dobrze zrozumiałem tę Boską mądrość, o której tak wielu lubi głosić tak wiele, to przynajmniej obecnie chodzi tutaj o ową wielką nadchodzącą zmianę. Z tego co było mi dane widzieć i zrozumieć nie będzie to (przynajmniej nie dla wszystkich) podobne do Boskiego orszaku z anielskimi trąbami. Dlatego też nadal szukam drogi ucieczki, aby jak ja to mówię od jakiegoś czasu „ nie obudzić się z ręką w nocniku”.
Do niedawna też byłem na tyle infantylny, aby chcieć poświęcać się dla bliźnich. Na szczęście dla mnie, z tego co widzę większość z nich zdaje się jeszcze być delikatnie mówiąc niezbyt gotowa. Wieszając więc na gwoździu stary polski slogan „BÓG HONOR OJCZYZNA”, jedyne co w swym założeniu chciałbym przekazać innym to to, aby byli bardziej ostrożni w pojmowaniu co niektórych zagadnień, gdyż moim zdaniem nie są one tak ładne czy jednoznaczne, jak głoszą to ci, co mówią że wszystko wiedzą.
Niedawno miałem okazję czytać wywód takiego wszystkowiedzącego na temat stygmatyzmu. Nawet nie idzie tu o rozbieżność w rozumowaniu co niektórych kwestii, każdy przecież ma prawo wierzyć w to co chce, lecz chodzi mi o to wielkie zniszczenie, które robią wszelkiego rodzaju wszechwiedzący guru ze swą narzucaną słabszym, zagubionym i zdezorientowanym ortodoksyjną „jedyną prawdą”.
Jeśli zaś chodzi o stygmaty, w moim pojęciu tego zagadnienia, to ogólnie niestety stygmatycy włączając w to i Ojca Pio, na ogół miewają je w złym miejscu, gdyż nawet jeśli przywiązywano do krzyża to wbijano gwoździe nie w dłoń, ale w nadgarstek, chyba że w kwestii Jezusa zrobiono odstępstwo, tak jak i wytrawny oficer Rzymskiego wojska Longinus pomylił się i aby upewnić się, że Jezus nie żyje przebija jemu bok nie z tej strony, gdzie powinno znajdować się serce (choć od jakiegoś czasu kiedy ktoś to również przede mną zauważył głosi się, że Longinusowi nie chodziło o to, aby dobić Jezusa, lecz aby jedynie sprawdzić czy wiszący na krzyżu jeszcze żyje). Nie chcę jednak tutaj omawiać kwestii ukrzyżowania Jezusa i wielu związanych z tym tematem nieścisłości .
Co oczywiście moim zdaniem również może dowodzić opisywanej w poprzedniej części mego wywodu „globalnej wielotysiącletniej konspiracji”, ale też łatwowierności ludzi, którym praktycznie od zarania ich istnienia lansowano przetrawioną już ideologiczną papkę, podobną do aplikowania sobie samemu fobii, bojaźni a nawet i ran w formie stygmatów. Z czego dla mnie wynika wniosek, że zarówno stygmaty, jak większość spotykających nas zdarzeń, to jedynie podświadoma chęć bycia lub posiadania czegoś, w skrajnych przypadkach łącznie z masochistyczną chęcią cierpienia, aby ekstatycznie przybliżyć się do postaci Jezusa czy jakiegoś innego świętego lub guru.
Ewakuacja w moim przypadku nawet nie jest ucieczką, lecz również częścią jakiegoś planu. Choć z innej strony mówi się do trzech razy sztuka, i ja myślę że już je wszystkie wykorzystałem i w perspektywie się zawiodłem. Może brak mi determinacji Jezusa, który jak głoszą wciskane jemu w usta slogany na przykład kazał wybaczać 7 x i 77 x, choć generalnie chyba już nie mam problemu z wybaczaniem i ten punkt mego prywatnego planu już odfajkowałem.
Ziemia wbrew pewnym opiniom nie jest „Rajem”, jednak liczę że w miejscu do którego zmuszeni będziemy się przenieść nie będzie tyle kłamstwa, obłudy i przemocy jak jest tutaj, i nie myślę w tym przypadku koniecznie o nirwanie ani żadnym z chrześcijańskich nieb.
Doskonalenie się za wszelką cenę lansowane przez New Age wydaje mi się równie pyszne jak bez celowe, gdyż jeżeli ktoś zamierza zbliżyć się do Stwórczej nad-Idei, która wciąż sama się rozwija i udoskonala, to nie zazdroszczę nigdy niekończącej się drogi. Może ci, którzy nie wiedzą kim, skąd i po co są, mogą jeszcze mieć złudzenia, ja mam ich coraz mniej.
Przez lata nauczyłem się odpierać ataki ortodoksyjnych katolików. Zahartowało mnie to do tego stopnia, że później będąc w towarzystwie różnych „innowierców” („adwentyści dnia siódmego”, „zielonoświątkowcy” , „Jehowi” czy „Mormoni”) nauczyłem się tak prowadzić z nimi dialog, aby nie dawać im możliwości narzucenia mi jakichkolwiek „racji”, których moim zdaniem nie mają. Doszło do tego, że wiedząc jak odstręczyć od siebie wyznawców „Świadków Jehowy” (pełna nazwa tej sekty brzmi: Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy), nie mając czasu na ich „rewelacje”, mówiłem im na przykład że jestem honorowym dawcą krwi, co z reguły działało. Choć pewnego razu będąc ze znajomymi w Paryżu, w sklepiku gdzie usiłowałem kupić bilety na metro, zaczepiła nas Polka właśnie tego wyznania, która oświadczyła mi, że oni na tyle zreformowali swe pojęcie na temat krwi, w której ich zdaniem mieszka dusza, że nie ważne, iż się dawało krew, „bo zawsze można przecież przestać to robić”.
Ja jednak teraz z powodu pewnego zdrowotnego problemu mam już krew zmieszaną w wyniku transfuzji, tak więc w ten sposób tracąc kiedyś krew zdobyłem jeszcze jedną wymówkę od bezcelowych rozmów z wyznawcami tej wiary.
Moja żona śmieje się często, wspominając jak to ja niejednokrotnie, kiedy nie miałem nic lepszego do roboty prowadziłem przy drzwiach lub przez telefon kilkugodzinne dyskusje z „Jehowymi” , kiedy to nie oni mnie, ale ja ich niejednokrotnie przytrzymywałem, podobnie jak Twardowski diabła w końcowych zwrotkach słynnej ballady Adama Mickiewicza pod tytułem „Pani Twardowska” („Diabeł do niego pół ucha, Pół oka zwrócił do samki, Niby patrzy, niby słucha, Tymczasem już blisko klamki. Gdy mu Twardowski dokucza, Od drzwi, od okien odpycha, Czmychnąwszy dziurką od klucza, Dotąd jak czmycha, tak czmycha”).
Również dość męczący są kreacjoniści ze swym założeniem, że Bóg tworzył duże grupy organizmów etapami. A ostatnim takim etapem było stworzenie człowieka, zaledwie kilka tysięcy lat temu, co ogranicza działanie ewolucji, choć podoba mi się ich teoria inteligentnego projektu (ang. intelligent design).Od nich czasem otrzymuję pewne ciekawe dowody czy poszlaki przeciwko innym chrześcijańskim religiom.
Wielu fundamentalistów chrześcijańskich ( Adwentyści Dnia 7- ego, Świadkowie Jehowy czy Zielonoświątkowcy) głosi swe sądy jedynie opierając się na tekstach Biblii, bezkrytycznie powtarzając za średniowiecznymi teologami, że cała historia Ziemi i wszechświata też zawiera się w tym okresie 6 tysiącleci, a na przykład dinozaury po prostu nie przetrwały do naszych czasów, gdyż nie zmieściły się do arki Noego.
Raj umiejscawiano w jakiejś umiarkowanej strefie klimatycznej ( najczęściej w Mezopotamii, Palestynie lub Armenii, a po odkryciu Nowego Świata również w obu Amerykach ).
Spierano się również o rozmiary Raju, o to czy leżał na równinie, czy wśród wzgórz. Pytano o dokładną datę stworzenia, gdzie wielu owych myślicieli miało na ten temat inne zdanie (dając nam do wyboru co najmniej 43 daty pomiędzy rokiem 39 a 4103 przed Chr.) Dodatkowo oczywiście interesowano się chronologią wydarzeń w Raju (np. Agostino Inveges, uznał za szósty dzień stworzenia piątek 25 marca i że w tym właśnie dniu Bóg stworzył Adama o świcie, a wygnał naszych rodziców w piątek 1 kwietnia po południu).
Adam i Ewa zajmowali się ogrodnictwem, czas spędzając na kontemplacji Boga, posiadali też naturalną wiedzę wrodzoną. Język, którym się posługiwali, był hebrajski; tylko jeden teolog z pochodzenia Flamandczyk był zdania, że mówili oni po flamandzku, i tylko jeden Szwed, że porozumiewali się po szwedzku; ten ostatni sądził też, że Wąż mówił po francusku.
Dialog z nowożytnymi katolikami jest dużo bardziej uciążliwy, są oni bardziej agresywni i zawsze gotowi na nową krucjatę przeciwko niewiernym, czyli często też przeciwko mnie.
Nie raz członkowie mojej rodziny wysyłali mnie na rekolekcje lub kiedyś pamiętam jak bardzo namawiali mnie, abym udał się do kościoła na wykład księdza egzorcysty.
Nie poszedłem jednak, bo mimo że niewątpliwie mogły być tam poruszane interesujące mnie kwestie, obawiałem się jednak takiej konfrontacji w tej „jaskini lwów”, aby nie skończyła się, jeśli nie fizycznym, to niewątpliwie psychicznym linczem na mojej osobie.
Po prostu uważam też, iż po tym jak z własnej woli wypisałem się z tej „organizacji”, nie będąc jej członkiem, nie powinienem też zakłócać sobą ich obrad. Tak jak nie powinno się domagać, aby zmieniono regulamin jakiejś organizacji tylko dlatego, że ktoś uważa za niewłaściwe, że obowiązuje tam taki czy inny strój lub przepis.
Często zauważam jak wypowiadają się ludzie mówiący o sobie, że są katolikami jednocześnie poddając w wątpliwość lub inaczej interpretując kościelne dogmaty niż życzy sobie tego kościół. Uważam, że jest to swego rodzaju niekonsekwencja, gdyż postrzegam kościół, jak i większość kościołów i religii, jako instytucje lub swego rodzaju kluby zrzeszające swych wyznawców na bardzo niedemokratycznych zasadach „Kto nie myśli tak jak jemu każemy jest przeciwko nam” i mają do tego prawo, a ja wiedząc to po prostu wypisałem się z tego klubu.
Jest to na zasadzie, że jeśli chce należeć do jakiegoś klubu golfowego, gdzie jako ubiór obowiązuje kraciasta koszula, to aby do niego należeć po prostu wkładam koszule w kratkę. Słyszałem o pewnym przypadku, kiedy w jednym z krajów zachodnich do policji chciał wstąpić Sikh, któremu religia nakazuje noszenie turbana, i powołując się na rasizm w końcu wygrał i jest policjantem. Proszę sobie teraz wyobrazić, że za jakiś czas podobnie pod zaistniały precedens będzie mógł do policji wstąpić no przykład Indianin z plemienia Irokezów albo polski krakowiak. Jak oni wyglądaliby z ogoloną głową, pióropuszem lub w czapce krakowiaka z pięknymi pawimi piórami. Wspominam to, albowiem ja sam wykluczając się z Kościoła katolickiego świadomie stałem się heretykiem, nie mylić z ateistą.
Piszę o tym, gdyż jak sądzę ci wszyscy „biedni” ludzie albo zostali zapisani do swych „golfowych klubów” zaocznie, lub z reguły z biegiem lat zmienili swój na inny, może tylko dlatego atrakcyjniejszy, że nosi się tam inne czapki. Może wystąpili ze swego religijnego klubu całkowicie. … Lecz moim zdaniem problem leży głębiej, gdyż wszystkie te religijne organizacje przedstawione tutaj jako „kluby golfowe” mają też swe utajone racje i noszą właśnie takie „czapki”, jakie według rządzącego nami planu mają nosić. Fundamentalną „Prawdą” w takim rozumowaniu może być fakt, że jest tyle prawd ilu jest ludzi, a każdy przez narzucone jemu miejsce stanowi inną istotną cząstkę maszyny nazywanej „Naszym Światem”.
Nie myślę, abym był rasistą czy antysemitą, ale sadzę, że jeśli ktoś w swych wierzeniach odwołuje się do Biblii, a w szczególności do Starego Testamentu, siłą rzeczy jak to ktoś powiedział- czci on boga Żydów i rozprawia o świętej księdze Żydów, spisanej przez Żydów dla Żydów.
Niech będzie nawet i ta bzdura, że Jezus poświęcił się dla ludzi, ale nie dla Niemców czy Polaków, ale też dla Żydów właśnie. Św. Paweł, nigdy przecież nawet Jezusa nie widział, chciał coś zrobić i zrobił, stworzył podwaliny pod Kościół Chrześcijański i jeśli w tym nie było zamysłu jakiejś „wyższej istoty” ( objawienie na drodze do Damaszku ), to przyczyny wiodące „św. Pawła” mogą być bardzo podobne do tego, co motywowało Josepha Smitha założyciela „Mormonów”. Obaj chcieli osiągnąć sukces i status założycieli swych kościołów
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych nauk Kościoła mormońskiego jest doktryna o dosłownym pokrewieństwie człowieka z Bogiem. Chociaż takie pojęcia jak "dzieci Boga", czy "syn", albo "córka Boga" nie są czymś obcym w innych kościołach chrześcijańskich, mormoni rozumieją je bardziej dosłownie. Uważają, że dusza ludzka składa się ze śmiertelnego ciała oraz nieśmiertelnego ducha. Ciało człowiek dziedziczy po ziemskich rodzicach, ale Ojcem ducha jest Bóg (także nazywany „Ojcem w Niebie").
Na przykład według Mormonów Siedziba najwyższego Boga zwanego Elochim mieści się w kryształowej strukturze krążącej wokół gwiazdy „ Kolob”.
Mormoni wierzą, że Allochim (Elochim) jest ich „niebieskim ojcem” i że mieszka ze swoimi boginiami-żonami na jednej z planet. Tam też bóg mormonów i jego boginie-żony poprzez boże pożycie powołali do istnienia miliony duchowych dzieci.
To co przedstawiłem jest jedną ze znajdujących się w „ Księdze Mormona” podejrzanych informacji. Mormoni niezmiennie uważają swój kościół ( Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich), za jedynie prawdziwie chrześcijański kościół. Jednak zdając sobie sprawę z przywódczej osobowości Josepha Smitha Juniora, jak i okoliczności, które towarzyszyły jego objawieniom, według mnie wszystko to jednoznacznie wygląda na oszustwo i spekulacje. Również przy bliższym przyjrzeniu się doktrynie mormonów , takie sprawy jak cielesność „Boga”, ewolucjonizm metafizyczny, możliwość osiągnięcia przez żarliwych członków kościoła statusu bóstwa itp. zaprzeczają chrześcijańskiemu charakterowi mormonizmu, bo mimo, że używają oni chrześcijańskiego nazewnictwa (często co innego znaczącego niż jest to w Chrześcijaństwie ), jest ono przesycone modną w okresie młodości Smitha ezoteryką wolnomularską.
Lecz czy jedynie moda i chęć zaistnienia w świecie doprowadziła tak jego, jak i wielu innych proroków, mesjaszy, świętych i dyktatorów do znanej nam ich pozycji w historii świata?
Aby to wprowadzenie do kontrowersyjnego tematu konspiracji wiar w kontekście nadchodzących zmian nieco przybliżyć, proponuję obejrzenie znajdujących się poniżej filmów.

Na koniec podaje 3 ciekawe filmy z serii „Secret Mysteries of America's Beginnings”
(niestety po angielsku) bezpośrednio są one związane z przedstawianym przeze mnie tematem.

Secret Mysteries Of America's Beginnings Volume I - The New Atlantis
[link widoczny dla zalogowanych]
Secret Mysteries Of America's Beginnings Volume II - Riddles in Stone & The Secret Architecture of Washington, D.C.
[link widoczny dla zalogowanych]
Secret Mysteries Of America's Beginnings Volume III - Eye of the Phoenix & Secrets of the Dollar Bil
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE” Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin