Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna www.armagedonuczas.fora.pl
NIEZNANY ŚWIAT,PRZEPOWIEDNIE.PIĄTE SŁOŃCE,ROK 2012,REINKARNACJA, KONSPIRACJA,MEDYCYNA ALTERNATYWNA, ENERGIE ITP.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

54 Reinkarnacja iluzja umysłu czy nieznane prawo fizyki?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE”
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:58, 28 Kwi 2013    Temat postu: 54 Reinkarnacja iluzja umysłu czy nieznane prawo fizyki?

Jeśli na samym początku idea nie wydaje się absurdalna, nie ma dla niej żadnej nadziei.
Albert Einstein
Popularne opinie

Wiedza książkowa jeśli jest rzetelna na pewno również jest ciekawa , a nawet w wielu swych treściach twórcza, szkoda jednak, że najczęściej odnosi się do wąskiego grona jej wyznawców lub osób podlegających jej regułom (niekiedy dotyczy jedynie osoby autora). Wszelkie poradniki mimo bezwzględnego przekonywania ich twórców o uniwersalności opisanych metod, idei czy specyfików są najczęściej ich osobistą odpowiedzią w omawianych przez nich tematach. Nie znaczy to jednak wcale, że zawarte tam treści są bezwzględnie błędne, lecz jeśli dobrze funkcjonują w jednym środowisku, miejscu i czasie (świecie) to jednocześnie nie koniecznie muszą spełniać swe zadanie w innym. Gigantyczna wielość takich autorytatywnych porad, specyfików czy wypowiedzi sama w sobie może zakłócić i zmącić „prawdę”. Choć paradoksalnie sama zasada, że wszystko jest taką „prawdą” oraz, że jednocześnie nic nią nie musi być jest tym unifikującym się prawem kosmicznym (pewne światy i okoliczności).
Jednak wiele z takich porad czy idei może stać się taką lokalną prawdą innych przez duże „P”, jeśli tylko oni ją zaakceptują lub się jej podporządkują. Dlatego też im bardziej krasomówczy czy haryzmatyczniejszy jest ich twórca lub propagator tym więcej może zdobyć swych zwolenników przyjmujących jego prawdę za swoją ( np. w Chrześcijaństwie Pawłowym podawane za słowa Jezusa nauki i ich interpretacje) Wszystko to działa na zasadzie Placebo i wiary, że dany pogląd, religia, prawo czy specyfik jest słuszny.
"Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi."
A, Einstein ..
Osobiście nazywam siebie eksperymentatorem i analitykiem choć jak mi się wydaje nie całkiem wynika to z mojej własnej woli. Ze swymi eksperymentami nad „życiem przed życiem” przeszedłem do innych zasad mogących funkcjonować nie tylko w znanym nam świecie. Było to jednak jakby tylko przypomnienie sobie tego co wiedziałem wcześniej a wiedza ta jakby na nowo została mi udostępniona niekiedy wbrew mej woli.
Przeczytałem wiele opinii zawartych w książkach, biuletynach czy na internetowych forach i uderzyło mnie kilka autorytatywnie wypowiedzianych wniosków, po pierwsze teza iż zawsze żyjemy aby się doskonalić i jednocześnie niwelować karmiczne uzależnienia.
Konieczność doskonalenia staje się szantażem emocjonalnym wielu tak zwanych ezoterycznych grup, sekt, szkół itp.
Odpowiadając na przykład na moje stwierdzenie : „grzeszy tylko ten kto wierzy, że grzeszy”.
Napisano mi, iż jest to może ładne ale nieprawdziwe, gdyż nawet jeśli bandyta wierzy ze czyni dobrze, to i tak jego postępowanie rzutuje na jego karmę , bo przecież zdaniem owej osoby ma ją on przerobić jako bandyta?
Dalej w tym stwierdzeniu było powiedziane: ale mnie chodzi o plan ziemski na nas to rzutuje, jego zbrodnia, nas dotyka
Moja odpowiedź: „Chodzi mi oto, iż nie ma złych ani dobrych, wszyscy w jakiś sposób odgrywamy wybrane lub narzucone nam role na scenach teatru życia. Oczywiście, że bandyta nawet w owej „sztuce” jest dla nas zagrożeniem i im bardziej jest on pozbawiony skrupułów tym (subiektywnie) gorzej dla nas. Uświadamiając sobie jednak, iż jest to jedynie odgrywanie roli, nie powinniśmy tym tak naprawdę się przejmować choć jakbyśmy z drugiej strony się tym nie przejmowali jako niewiarygodni aktorzy byśmy zawalili sztukę (scenariusz życia) i wszelkie benefity jakie z naszej sztuki ma widz (w tym przypadku bóg lub potrzebujący tego przedstawienia egregor ).
Przerabianie karmy nie jest niczyim obowiązkiem jeśli oczywiście jest tego świadomy i sam sobie nie narzuca takiego obowiązku”.

Często sugeruje się nie prawidłowość poddawania się hipnotycznym sposobom poznania swych poprzednich wcieleń a tym samym lansuje się za jedynie słuszne intuicyjne przybliżanie się do zaistniałych w jakichś domniemanych żywotach karmicznych związków i sytuacji. Duchowe czy intuicyjne postrzeganie jako bardziej mistyczne miałoby być jedyną prawidłową drogą do oczyszczenia się ze złej karmy.
Osobiście preferuję dwie (zależnie od okoliczności) metody postrzegania karmiczno-reinkarnacyjnych zależności. Pierwszą jest dążenie do jak najlepszego poznania siebie, w tym również przez pryzmat ewentualnych inkarnacji, jeśli oczywiście mamy takie możliwości czy wewnętrzną siłę, aby je poznawać.
W moim przypadku odnalazłem potrzebne techniki, pomocnych ludzi jak i czas, a co chyba najważniejsze (a co może wyczuwałem podświadomie lub intuicyjnie) żadne z siedmiu moich domniemanych żyć nie było aż tak do końca złe, tragiczne czy nieciekawe (tylko raz spośród tych siedmiu miałbym zginąć w bitwie).Tak więc też odważniej mogłem penetrować te przeszłe również bogate w karmiczne zależności sfery.
Drugim sposobem jest moim zdaniem umiejętność odcięcia się od wszystkiego co było kiedyś tak w tym jak i w poprzednich życiach, aby właśnie od tego momentu móc istnieć w zgodzie z samym sobą i założonym sobie planem. Oczywiście mogą istnieć również i inne tak pasywne jak i aktywne sposoby poznawania samego siebie nawet jeszcze bardziej skuteczne od tych zaproponowanych przeze mnie gdyż wszystko wydaje się być bardziej indywidualne niż przekazują to nam jacykolwiek mistrzowie, kapłani czy nauczyciele.
Nie uważam aby jakikolwiek autorytet, poradnik czy filozoficzno- duchowo- religijna szkoła była tym uniwersalnym kompendium wiedzy i prawdy dla wszystkich bez wyjątku. Lecz nie jedna z nich może i jest czymś w rodzaju obezwładniającego i uzależnionego nas narkotyku gdzie, ortodoksyjne poglądy i bezwolne poddawanie się tak zwanemu „Bożemu planowi” czy woli boga wraz z całym religijnym dogmatyzmem prowadzi do zniewolenia człowieka.
Według mnie w wielu przypadkach samo pojęcie Boga i jego planów przy całej bardzo szerokiej i problematycznej interpretacji pojęcia boga jak i rozumienia doświadczania nas przez tę istotę, jest moim zdaniem najczęściej niezbyt dokładnie zrozumiane, poprzez sugestie czy narzucony nam obraz utartych dogmatów religijnych.
Większość osób chcąc pogodzić religijną tradycje przodków z odważnymi ideami duchowości i ezoteryzmu miesza ze sobą te ideologie tworząc niestawialną ideologiczną papkę.
Na marginesie istnieć aby doświadczać i przy tym cierpieć nie mieści się w moim pojęciu dobrego Boga a jeżeli nie jest on tym właśnie „dobrym bogiem” a wszystko świadczy o tym, że przynajmniej ten Biblijny nim nie jest, to można by się spytać- to o co tutaj chodzi i czym jest ten Bóg.
Poza tym gdzie i czy w tym wszystkim ma swe miejsce na przykład coś takiego jak wolna wola czy bezwarunkowa miłość jeśli oczywiście takowa istnieje?
Kolejnym problemem jest jednoznaczne autorytatywne wyrażanie opinii i pojmowania tych rzeczy które w myśl pewnych zasad unifikacji praw kosmicznych paradoksalnie mogą wszystkie być zgodne z prawdą, lecz często tą wykreowaną przez nas nie wygodną lub uzależniającą nas samych prawdą wypuszczonych z niewoli naszych umysłów egregorów.
Tak jak czyjeś pewniki powinnyśmy sprawdzać i w miarę możliwości sami weryfikować, nie poddając się cudzemu dogmatyzmowi, jednocześnie w jakimś stopniu powinniśmy zawierzyć swej intuicji i podświadomości, problemem jednak jest, iż wówczas nie dla wszystkich jesteśmy wiarygodni.
Ja więc w kwestii reinkarnacji zadałem sobie trud i wychodząc z założenia praktycznego doświadczania z czasem stworzyłem do tego techniczne podwaliny. Tak więc od jakichś dziesięciu lat tak ja, jak i kilku zaprzyjaźnionych ze mną hipnoterapeutów i różdżkarzy „badamy” kwestie reinkarnacji, łącznie znajdując ponad sto przypadków jej zaistnienia u wielu osób. Przynajmniej dla nas jest to poważna poszlaka, mimo wszystko mogąca świadczyć o istnieniu tego fenomenu, tym bardziej, że przy okazji uwidoczniły się najróżniejsze korelacje, związki i paradoksalne współuzależnienia większości z poddanych naszym „badaniom” przypadków.
Z tej właśnie przyczyny, iż reinkarnacja, karma, związki dusz czy na przykład sympatia i antypatia „od pierwszego wejrzenia” jest w wielu przypadkach najlepiej tłumaczona właśnie przez istnienie reinkarnacji, uznaję ją niemalże za fakt.

Nie jest to oczywiście dogmat, czy bezkrytycznie określający zagadnienie aksjomat.
Uznając , zależność duch (dusza ) jak i ciało, domniemuję (domyślam się), iż w tym założeniu początkowy duch oddzielił się od istoty „Stwórczej” i ewoluuje samodzielnie i jako, iż zna swą drogę dlatego kiedyś musi powrócić do swego źródła.

W kwestii karmy moim zdaniem nie występuje ona w podobny sposób u wszystkich i tak jak na przykładzie grzechu, gdzie grzeszy tylko ten kto wierzy, że grzeszy, tak też karma wynika z „chęci” lub narzuconego sobie (samemu lub przez kogoś-coś) obowiązku nauki, poprawy czy chęci doświadczenia.

Podobnie kontrowersyjne „wsteczne”, „zwierzęce” inkarnacje, jakkolwiek są możliwe, lecz zależy to jedynie od duszy- ducha, gdzie wie on sam jak powinien się rozwijać i jaką inkarnacje, karmę, czas i miejsce swego urodzenia ma podjąć, jakkolwiek jednak mimo iż decyzja może i powinna być zależna od samej duszy mogą również (zależnie od przypadku) istnieć siły manipulacji, namawiania lub nawet nakazu inkarnowania się w jakimś określonym miejscu lub czasie.
Po co komuś karma
W moim rozumowaniu przechodzę nad zagadnienia reinkarnacji nieco dalej od pospolitego pytania czym ona jest. Gdyż dla mnie nie jest tak do końca ważne co to jest, ale po co to jest lub jak na przykład można to coś i zawartą w tym czymś wiedzę wykorzystać dla czyjegoś dobra, na przykład jako terapie.
Poza tym tak fizyka kwantów lub idea światów równoległych jak i uniwersalności kosmosu (świata) wcale nie musi zaprzeczać tradycyjnej koncepcji reinkarnacji, a nawet może ją tym bardziej potwierdzać. I tak choćby w idei możliwości istnienia wielu różnych światów i czasów istniejących w tej samej chwili, stwarza możliwość zaistnienia choćby jednej tylko takiej prawidłowości z wszystkimi jej nawet najbardziej abstrakcyjnymi zasadami.
Również twierdzenie, że wszystko jest wszystkim, lub że wywodzi się z czegoś jednego tylko pozornie dyskredytuje reinkarnacje jako prawidło gdyż potwierdza pewien plan czy zasadę na przykład czerpania swych życiowych scenariuszy z jakiejś ogólniejszej składnicy ludzkich życiorysów „Kroniki Akaszy” czy „Pola morficznego” według Ruperta Sheldrake’a. czyli również hermetyczna zasada „jak w górze tak i w dole”.
Przyjmując zaś za punkt wyjścia tezę „Myśl kreuje rzeczywistość” czy bardziej uduchowioną jej wersję „wiara czyni cuda” może potwierdzać się jeśli nawet nie dla ogółu to przynajmniej dla tych, którzy ją tak rozumieją. Można więc wyjść z założenia, że wszystko może być prawdą jak i że jednocześnie nic nie musi nią być (metafizyczne „wszystko w świecie jest możliwe ale jednocześnie może być nieskończenie mało prawdopodobne”).
Lansowana przeze mnie idea może burzy utarte dogmaty, zasady czy prawidła lecz będąc bardziej uniwersalną czy unifikującą wszystko ze wszystkim pozwala nawet istnieć paradoksom.
Tak jak wspominałem wyżej w kwestii reinkarnacji ja bardziej szukam czym są te relacje, niż miałbym autorytatywnie twierdzić, iż na pewno jest to nieustanna wędrówka dusz do kolejnych ciał na planecie Ziemia.
W moim przypadku cała sprawa zaistniała jakby nieco ode mnie niezależnie. I tak jak na początku była to bardziej zabawa, im dalej w przyszłość pokazywało to nie tylko ciekawe zależności między mną i mym otoczeniem (w tym przypadku rodzina i znajomi), ale również przybliżało mnie do wielu historycznych zdarzeń, często podając jakieś oficjalnie nieznane (lub nie popularne) fakty.
Wielu z ludzi, którzy związani są z ową rozpracowywaną przeze mnie grupą ma wiele poważnych psychicznych, egzystencjonalnych czy zdrowotnych problemów, które również przewijają się w ich ewentualnych inkarnacyjnych odpowiednikach.
Jedna z dziewczyn (córka koleżanki) również zamotana w te nasze współzależności i korelacje, w jednym ze swych „żyć” (czy czymkolwiek jest ten manifestujący się scenariusz), miałaby być katarską kapłanką (sprawiedliwi), która w oblężonym przez wojska papieża twierdzy dzieliła się pożywieniem z czeladzią i obrońcami. Kiedy się poddali, inkwizytor ( w tym przypadku wychodziło, ze jej własny obecny ojciec) przed spaleniem na stosie wypalił jej oczy. O tych dramatycznych przeżyciach dowiedzieliśmy się niezależnie od siebie (kilka zaprzyjaźnionych osób używając odmiennych metod miało podobne wizje i wnioski). Oczywiście dziewczyna nie zna tych naszych konkluzji. W obecnym życiu drastycznie traci wzrok i praktycznie umiera na anoreksję, mimo kuracji (kilka lat w najlepszych klinikach USA).
W związku z tym przypadkiem otrzymałem nawet ciekawe sugestie na uratowanie dziewczyny, jeśli oczywiście jej stan (choroba-śmierć) nie jest jakimś „odgórnie narzuconym” planem.
Na przykład w Reiki istnieje prawdopodobieństwo wniknięcia do sytuacji, która nawet zaistniała w przeszłości (najczęściej krótko wcześniej, w tej samej chwili lub ma zaistnieć w bardzo niedalekiej przyszłości) i wówczas jeśli na przykład nie zaistniały jeszcze konsekwencje danego zdarzenia z przeszłości, to jeśli nie obowiązują w związku z tą sytuacją jakieś inne „obostrzenia”, „Boski Plan” itp. to zmieniając przyczynę niekiedy można zmienić jej skutek.
Na przykład kiedy mamy napisać test, czy ma odbyć się jakieś interview (lub to zaistniało lecz jeszcze nie znamy rezultatów) można je zmienić . Z tą wspomnianą dziewczyną, jeśli prawidłowo odnajdujemy tę inkarnację (i jeśli reinkarnacja istnieje), mimo iż dane zdarzenia miały swe historyczne miejsce i czas zaistnienia, nie można ich zmienić przynajmniej na gruncie tej rzeczywistości (światy równoległe, alternatywne i rozwiązywanie paradoksów), lecz jako, iż konsekwencją tamtych zdarzeń z przeszłości miałaby być choroba dziewczyny i ewentualna śmierć, która jest jeszcze nie zaistniałym skutkiem tamtej przyczyny.
Ściślej uświadamiając jej co wówczas zaistniało i próba wpłynięcia na jej obecną decyzję(śmierć) przez sugestie i rozmowę lub ingerencja poprzez Reiki w kolejne jej obecne decyzje póki jeszcze ona żyje może wpłynąć iż nawet zaistniały w dalekiej przeszłości (plan, założenie, decyzja) może nie zaistnieć jako skutek tamtej przyczyny.
Reinkarnacja a horoskop
Istnieje założenie, że „Boski Majański kalendarz Tzolkin” ma ograniczoną liczbę wróżebnych konfiguracji na każdy dzień inną przez cały Majański wiek czyli 52 lata. Podobnie ma się mieć sprawa z wróżebną ideom kart Tarota które na wzór przekazanych Biblijnemu Adamowi przez archanioła Raziela 670 wizerunków i jednego tak zwanego „obrazu wiedzy” miały służyć do rozpoznawania 1500 „kluczy sekretnej mądrości” i według przekazu z księgi Zohar miały stanowić tak zwaną „Księgę Adama”.
Chodzi mi o prawdziwszą wiedzę astrologiczną gdzie ludzki horoskop nie jest jak w horoskopie gazetowym ograniczony jedynie do dwunastu typów ludzkich charakterów, ale jednocześnie jest w jakiś sposób ograniczony.
Przyjmując teoretycznie jakąś ograniczoną ilość ludzkich przeznaczeń jak na przykład w indyjskich „Bibliotekach Liści Palmowych” można by założyć iż na przykład „Kronika Akaszy” będąc bankiem składających się na nasze żywoty wszelkich emocji, przeżyć i pragnień nie jako chłonące wszystkie te odczucia pole morfogenetyczne, swoistą „czarną dziurą” emocji , jest siłą rzeczy jakimś ograniczonym w swej pojemności komputerowym programem.
Choć taki super computer niejednokrotnie mógłby być utożsamiany z Bogiem Stwórcą , który może wyeksplorował siebie w niezliczonej ilości holograficznych obrazów siebie samego, które jako dusze wzbogacają ten obraz w praktycznym fizycznym świecie aby powróciwszy kiedyś do źródła wzbogacić je o swe indywidualne przeżycia.
Kiedyś przeprowadzając regresje hipnotyczną do poprzednich wcieleń moja „pac jętka” (w relacjach „moja historia” „2 Księżniczka sprzedana do Anglii” nazwana przeze mnie Dzidzia), po tradycyjnie rozumianej wizji , gdzie widziała mężczyznę na dziedzińcu zamku, na którego wieżach łopotały flagi (podobieństwo z banderami hiszpańskich karawel). Jednak po próbie przeniesienia jej do kolejnego życia kiedy znalazła się w miejscu między życiami (skąd nie miała ochoty się ruszać). Miejsce to określiła jako coś w rodzaju duchowego oceanu gdzie każda z przebywających tam dusz była jakby jegaka idea ma oczywiście i swe słabe strony i również nie tłumaczy wszystkiego, cóż jednak jeśli wrócimy do naszej biblioteki jako „Kroniki Akaszy” i ta sama stwórcza siła oprócz swej nadrzędnej roli będąc jednocześnie bibliotekarzem (segregatorem ) przydzielającym duszą ograniczone liczebnie sprawdzone życiowe scenariusze, nie wychodząc poza jakiś ograniczony zakres swej działalności i możliwych konfiguracji tak charakterów jak i zdarzeń.
Stąd szansa spotkania swego sobowtóra ideowo podobnych luż cząstkę ich pamięci.
W takiej sytuacji w jakimś sensie właśnie tam mielibyśmy dostęp do owej biblioteki gdzie czytamy nie jedną ale praktycznie wszystkie istniejące tam biografie. Taka idea ma oczywiście i swe słabe strony i również nie tłumaczy wszystkiego, cóż jednak jeśli wrócimy do naszej biblioteki jako „Kroniki Akaszy” i ta sama stwórcza siła oprócz swej nadrzędnej roli będąc jednocześnie bibliotekarzem (segregatorem ) przydzielającym duszą ograniczone liczebnie sprawdzone życiowe scenariusze, nie wychodząc poza jakiś ograniczony zakres swej działalności i możliwych konfiguracji tak charakterów jak i zdarzeń.
Stąd szansa spotkania swego sobowtóra ideowo podobnych ludzi czy możliwość spotkania w jednym domu wariatów kilku Napoleonów.
„Podobieństwo Tippecanoe to niewielkie miasteczko w stanie Indiana, gdzie w 1811 roku wojska amerykańskie pokonały skonfederowanych Indian. Tecumseh, dowódca sojuszu, przebywał właśnie poza głównym obozem, szukając nowych sojuszników. Fakt ten wykorzystali Amerykanie, aby zadać Indianom ostateczny cios. Bitwa zakończyła się zwycięstwem wojsk amerykańskich. Tecumseh rzucił klątwę na wszystkich przyszłych prezydentów USA. W ciągu dwóch dekad przynajmniej jeden prezydent umiera w swoim biurze.
William Henry Harrison został wybrany na prezydenta w 1840 roku. Podczas ceremonii inauguracyjnej złapał katar, który szybko przekształcił się w zapalenie płuc. Zmarł 1 kwietnia 1841 roku, zaledwie po miesiącu pełnienia obowiązków.
Abraham Lincoln wygrał wybory w 1860 roku i ponownie cztery lata później. Zginął z ręki zamachowca 15 kwietnia 1865.
James Garfield został prezydentem w 1880 r. Charles Guiteau postrzelił go w lipcu 1881. Garfield zmarł kilka miesięcy później w wyniku komplikacji po postrzale.
William Mc Kinley objął stanowisko prezydenta w 1896 i ponownie w 1990. We wrześniu 1901 został zastrzelony przez zamachowca, który określał głowę państwa jako „wroga ludzi”.
Trzy lata po swoim zwycięstwie w wyborach 1920 roku Warren G. Harding zmarł nagle na atak serca lub wylew w czasie podróży po San Francisco.
Franklin D. Roosevelt nieprzerwanie pełnił funkcje prezydenta od 1932 do 1945 roku, kiedy to zmarł nagle na wylew.
John K. Kennedy został prezydentem w 1960 roku. Trzy lata później zginął w zamachu w Dallas.
Ronald Reagan został wybrany w 1980 roku. W 1981 był celem nieudanego zamachu. Niektórzy twierdzą, że jego przeżycie złamało klątwę. Czyżby George W. Bush nie miał się czego bać?
Ta klątwa, voodoo , opętania i inne tego typu ingerencje w bardzo ścisły sposób łącza się z kwestią karmy a tym samym reinkarnacji jako swego rodzaju system przyczynowo skutkowy.
Ciekawym tutaj przykładem była by tak zwana „ Klątwa rodziny Kennedych”:
Brat JFK, Joseph Jr. i jego siostra Kathleen zginęli w katastrofach lotniczych w 1944 i 1948 roku. Rosemery, kolejna z rodzeństwa, została zdiagnozowana jako psychicznie chora i zamknięta w szpitalu psychiatrycznym na wiele lat. Sam John F. Kennedy zginął w zamachu w 1963.Robert Kennedy został zamordowany w 1968.Senator Ted Kennedy, najmłodszy z rodzeństwa, przeżył katastrofę lotniczą w 1964 roku. W 1969 samochód, którym jechał spadł z mostu. W wypadku zginęła jego przyjaciółka Mary Jo Kopechne. Jego szanse w wyścigu prezydenckim zostały wtedy poważnie zmniejszone .W 1984 roku syn Roberta Kennedy’ego David zmarł z przedawkowania narkotyków. Inny syn Roberta, Michael, zginął podczas jazdy na nartach w 1997.W 1999 JFK Jr., jego żona i szwagierka zginęli podczas wypadku małego samolotu pilotowanego prze Johna
Lecz dla mych rozważań ciekawsze są zależności i niemal, że anagramowe podobieństwa działalności i śmierci John K. Kennedy’ ego z Abrahamem Lincolnem.
* Abraham Lincoln został wybrany w 1846 do Kongresu
* J.F. Kennedy został wybrany w 1946 do Kongresu
* Abraham Lincoln został prezydentem w 1860
* J.F. Kennedy został prezydentem w 1960
* Nazwiska Lincoln i Kennedy zawierają po 7 liter
* Obaj szczególnie walczyli o prawa obywatelskie
* Obie żony prezydentów strąciły dzieci w czasie zamieszkiwania w Białym Domu
* Obaj prezydenci zostali zastrzeleni w piątek
* Obaj otrzymali postrzał w głowę
* Sekretarka Lincolna miała nazwisko Kennedy
* Sekretarka Kennedyego miała nazwisko Lincoln
* Obaj zostali zastrzeleni przez mieszkańców stanów południowych
* W obu przypadkach następcą prezydentów był południowiec
* Obaj następcy nazywali się Johnson
* Andrew Johnson (następcę Lincolna) urodził się w 1808 r.
* Lyndon Johnson (następcą Kennedyego) urodził się w 1908 r.
* Morderca Lincolna, John Wilkes Booth, urodził się w 1839 r.
* Morderca Kennedyego, Lee Harvey Oswald, urodził się w 1939 r.
* Obaj mordercy byli znani z pełnego nazwiska
* Nazwiska obu morderców składają się z 15 liter
* Lincoln został strzelony w teatrze o nazwie 'Kennedy'
* Kennedy został zastrzelony w samochodzie marki 'Lincoln'
* Booth uciekł z teatru do magazynu i został tam zatrzymany
* Oswald uciekł z magazynu i został zatrzymany w teatrze
* Obaj zostali zastrzeleni przed rozprawą sadową
To tylko kilka z wybranych podobieństw pomiędzy obydwoma prezydentami. Jeszcze bardziej szokujące jest zestawienie życiorysu Napoleona i Hitlera, które w książce „Jak złagodzić złe przeznaczenie” opisał nasz przyjaciel Norman.
Inne związki i sytuacje związane z zamachami na obu prezydentów:
[link widoczny dla zalogowanych]
Kiedyś słyszałem i inne historie wskazujące na jakieś ograniczone powtarzające się systemy zdarzeń:
Według jednej z tych historii kiedyś doszło do wypadku drogowego gdzie w czołowym zderzeniu zginęło dwóch mężczyzn wezwano policje. Ku zdumieniu przybyłych funkcjonariuszy obaj mężczyźni nie dość, że urodzili się tego samego dnia w niedaleko oddalonych od miejsca wypadku miejscowościach (A i B), to mieli oni to samo nazwisko i imię. Dalsze śledztwo wykazało, iż wypadek zdarzył się niemal dokładnie po środku drogi między miastami gdzie mieszkali z tym, że pierwszy mieszkał w mieście A i jechał właśnie do miasta B do swej dziewczyny a drugi mieszkał w mieście B i również jechał na spotkanie do swej dziewczyny mieszkającej w mieście A , dziwnych podobieństw w całej sprawie było o wiele więcej.
Lecz zostawiając na chwilę dziwne historie i dalej idąc takim tokiem rozumowania to pamięć pewnych życiowych scenariuszy może być wykorzystana przez jakichś ludzi (duszę aby móc istnieć w świecie materii), która jest wzbogacana o indywidualne adaptacje tych scenariuszy tworząc z czasem wielowarstwowy zapis.
Zapis taki podobny do ewidencji osób wypożyczających w bibliotece jakąś książkę. Lub kolejny wpis do pamiętnika, im dalszy wpis tym większe bogactwo indywidualnych życzeń . Starczy teraz takiej nowej duszy otrzymać do zapisania kilku swych zdań w takim opasłym pamiętniku, a już mamy do czynienia z mądrą tak zwaną „starą duszą”, która mając wgląd w poprzednie wpisy ma większą szanse na napisanie czegoś mądrego.
Lecz znów napotykamy na problem bo cóż z tak zwanymi „miłościami od pierwszego wejrzenia” i „odnajdywaniem drugiej swej połowy” , jest oczywiście wiele relacji potwierdzających ten fenomen lecz jeśli byśmy istnieli tylko raz i na przykład umawiali się na spotkanie tuż przed urodzeniem na przykład wybierając sobie za życiowe zadanie scenariusze jakiejś nieszczęśliwie w przeszłości zakochanej pary , to oczywiście moglibyśmy po sobie ustalonych znakach rozpoznać siebie za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat lecz taka reguła nie tłumaczy skomplikowanych wieloosobowych wspólnych powrotów w wielu historycznych okresach i miejscach. Właśnie taka grupę odnalazłem wraz z innymi pomagającymi mi ludźmi, i aby móc połączyć wiele funkcjonujących w tej materii schematów i wzorców należałoby założyć istniejący w tym wszystkim szeroko planowy wyrafinowany plan. I jeśli nie jest to opisana w puranach pułapka niemal, że niezmiennie powtarzającego się scenariusza zdarzeń (82 mld lat) to takie grupowe powroty i inkarnacje świadczyć mogą o niedoskonałości braku wszech wiedzy i wszech mocy stwórcy jako istoty zmuszającej dusze do zdobywania w zaplanowanych scenariuszach potrzebnych temu stwórcy atrybutów wciąż wzbogacanej boskości.
Oczywiście moja koncepcja nieco dyskredytuję rolę i pozycje boga, lecz z innej strony może przybliżać jego postać pokazując jego wielką ale jednocześnie nie wszechmocną moc , rozwiązując za razem stary paradoks „Czy Bóg jako uznawana istota wszechmogąca może stworzyć kamień, którego sam nie będzie mógł podnieść”, odpowiedź brzmi nie gdyż nie jest on tak do końca wszechmogący.
To o czym tutaj piszę to oczywiście jest luźne filozoficzne teoretyzowanie, ale jeśli już zaistniało czemuż w myśl zasady „wiara czyni cuda” i „myśl kreuje rzeczywistość” nie miałoby być odnalezioną, lub stać się nową obowiązującą prawdą. Gdzie reinkarnacją będzie na przykład nie tyle wędrówka nieśmiertelnej duszy poprzez jakieś kolejne żywoty ale przejęcie przez jednorazowo odbywającą swą życiową podróż duszę, która wybrała, dostała lub w jakiś inny sposób zasłużyła sobie na odrywanie lepszej, ważniejszej lub barwniejszej wielowątkowej roli.
Lub wręcz przeciwnie będzie to właśnie symbioza ze stwórcą jako naszą jego częścią składową, gdzie doświadczamy aby w ten sposób wzbogacić to źródło z którego się wywodzimy.
Można również za Zarathustranizmem jako podwalinami do stworzenia Judo-chrześcijańskiego dualizmu religijnego uznać wszystko za rywalizacje o duszę dobrego i złego boga w ich odwiecznej walce w której człowiek (dusza) ma główne przetargowe znaczenie.
W roztaczanej w naszych umysłach kwantowej idei „Super Strun” (bliskich długości Plancka (10-35 m) pojawia się koncepcja wielu światów stworzonych na kształt kartek książki lub warstw ciasta francuskiego tak zwane D-brany . Od tej koncepcji istnieje już tylko kroczek do innej teorii tak zwanego „Solipsyzmu” (łac. solus ipse, ja sam) jest to pogląd filozoficzny głoszący, że istnieje tylko jednostkowy podmiot poznający (człowiek, zwierze, roślina lub nawet minerał), cała zaś otaczająca ten jednostkowy element realny (utożsamiany z JA) rzeczywistość jest jedynie zbiorem subiektywnych wrażeń tego JA. Wszystkie obiekty, ludzie, etc., których doświadcza jednostka, są tylko częściami jej umysłu, czyli swego rodzaju iluzoryczny metrix, który tworzymy niby plan filmu na swego rodzaju Blue box (bluescreen lub chroma key).
Ta powszechnie stosowana technika obróbki obrazu polegająca w tym przypadku na zamianie tła o w miarę (jednolitym kolorze ) na dowolny obraz, w naszej koncepcji solipsyzmu, tworzyłaby w tym swym Blue boxie trój wymiarowe holograficzne wyobrażenia wszystkich i wszystkiego z czym mamy do czynienia.
Za twórcę solipsyzmu uważany jest sofista Gorgiasz (ok. 480-385 p.n.e.), który utrzymywał, że: Nic nie istnieje oprócz mnie (JA). Nawet jeśli coś by istniało, nikt nie może o tym wiedzieć nawet świadome (JA). Nawet jeśli ktoś oprócz (Ja) by o tym wiedział, nie mógłby tego (MI) zakomunikować.
Całkiem podobnym poglądem jest materialistyczny agnostycyzm, mówiący, że nic poza umysłem jednostki (JA) nie może być absolutnie udowodnione a wszystko inne może być po prostu iluzją, wyobraźnią lub czymkolwiek mającym miejsce (egzystującym) w obrębie umysłu danego (JA).
Takie poglądy, przynajmniej na razie w teorii przybliżają się do poszukiwanego obecnie wzorca idei pozwalającego na unifikację wszystkich praw fizyki, tak zwanej „Ogólnej Teorii Wszystkiego”. Przyjmując więc choćby tylko teoretycznie, iż to my sami jesteśmy twórcami, scenarzystami, reżyserami i scenografami naszego życia (może jest to związane lub w jakiś sposób narzucone przez istoty lub siły trzecie własna podświadomość, Stwórca itp.), to równie teoretycznie możemy mieć prawo lub możliwość zmiany owego scenariusza zależnie od naszej woli i potrzeby (Prawo Atrakcji (Przyciągania).
Dlaczego jednak tak powszechnie tego nie robimy jeśli mamy takie możliwości? Może chodzi tutaj o rodzaj Bożego lub naszego własnego planu, który w najlepszym przypadku zna tylko nasza podświadomość i może zrealizować nasza nadświadomość. Może ograniczenia są związane z narzuconym po coś mam (sami sobie) tradycjonalistyczno-dogmatycznym obrazem świata i roli jaką w nim spełniamy wraz z otaczającymi nas bytami, które jak powiedziałem wcześniej wcale nie muszą istnieć w tym świecie naprawdę.
Może więc istoty (w tym osoby) jak i przedmioty manifestujące się w naszej prywatnej rzeczywistości w jakiejś mierze są przez nas pożyczani z innych tym razem czyichś wszechświatów gdzie takie Wszechświaty Równoległe mogą pozostawać niezauważone dla naszego świadomego JA tuż obok nas. Te swoiste membrany znajdujące się zaledwie w odległości milimetra od naszej rzeczywistości gdzie niewykluczone, że wszechświaty równoległe też są różnymi pozaginanymi płatami tej samej membrany złożonej w swoistą harmonijkę tego samego gigantycznego wciąż rozrastającego się świata.
Teoretycznie tylko linie sił pola grawitacyjnego potrafią przenikać do wielowymiarowej przestrzeni i tylko cząstki przenoszące oddziaływania grawitacyjne (grawitony) mogą swobodnie przemieszczać się w przestrzeni dodatkowych wymiarów.
Lecz nie znając jeszcze możliwości naszych subtelnych ciał (Ciało astralne, ezoteryczne czy duchowe), gdzie ciało astralne w pewnych para naukach np. w okultyzmie, oraz w niektórych systemach filozoficznych czy religiach przejawia się jako , nie fizyczny (lub według niektórych teorii posiadający cechy fizyczne element człowieka ale za razem samodzielny byt zauważalny wyłącznie na płaszczyźnie metafizycznej w innym planie świata, zwanym planem astralnym), czasami utożsamiany z ludzką duszą, której budowa może składać się na przykład z grawitonów.
Czyli z nieposiadających masy, ani ładunku elektrycznego, przenoszących oddziaływanie grawitacyjne hipotetycznych cząstek elementarnych, które jako małe, zamknięte struny mogą przemieszczać się we wszystkich dowolnych wymiarach. Ponieważ jako zamknięte twory nie posiadają (tak jak większość struktur związanych z tak zwanym planem materialnym) końcówek na stałe zakotwiczających je w jakiejś D-branie.
Opisywane zależności stanowią wyraźny dowód na istnienie tzw. membran Dilichtera (inaczej D-brany). Wielu naukowców uważa, że w całej przestrzeni wielowymiarowej Wszechświat tworzą D – brany (m.in. Peter Hovar i Edward Witten).
Ciekawostką i raczej nie przydatkiem jest, że bóg Brahma w hinduizmie wraz z Wisznu i Śiwą tworzący Trimurti (święta trójca bogów). W każdym z niezliczonej ilości wszechświatów, stwarzanych przez Mahawisznu Brahma jest pierwszą, śmiertelną, żywą istotą, zrodzoną z formy vira. Może to być echem prastarej zakodowanej w religiach wiedzy, którą obecnie staramy się odkrywać na nowo?
Ja osobiście skłaniam się jednak do rozumienia tak reinkarnacji jak i istnienia jako wielowymiarowe prawo do stwarzania swego indywidualnego prawa zależnie od naszych potrzeb, oczekiwań , założeń i planów, czasem do ich narzucania nam i kontrolowania nimi dopuszczamy jakiegoś czyjegoś czasem narzuconego nam lub sobie samemu wykreowanego egregora. Takie egregor y tworzą myśli lub emocje najczęściej grup ludzkich, często jest to wpływ jakiejś „świętej” charyzmatycznej lub narzucającej innym swe poglądy osoby(istoty) wokół której grupują się nieposiadający swego zdania ludzie. Poglądy i ideały takiej narzucającej swe zdanie innym, osoby (bogowie) kumulują się w większe zinstytucjonalizowane twory (sekty, religie systemy filozoficzne), które z kolei tworzą materializujące się struktury zwane egregorami. W skład egregoru przynajmniej w początkowej fazie jego istnienia wchodzą ludzie i wytworzona przez nich energia ( energia płynąca od danej idei), której jest podporządkowany dany egregor z czasem mogący zacząć istnieć samodzielnie. Takie twory jak egregory tworzy nie tylko grupa religijna ale nawet rodzina, firma czy całe społeczeństwo.
Reinkarnacja a społeczeństwo (rodzina).
Człowiek (dziecko) w czasie urodzenia nie koniecznie musi być (nie jest) niezapisaną białą kartą, która poddana wpływom otoczenia musi być zapisana tak jakie są w danym czasie, miejscu i okolicznościach trendy nauczania czy światopogląd rodziców.
Prawdopodobieństwo wpływów inkarnacyjnych (moim zdaniem istniejących i sprawdzalnych jeśli reinkarnacja istnieje) i jeśli sprawa ewentualnej karmy do przerobienia nie jest wynikiem tak zwanej "Kroniki Akaszy" czy Pola morfogenetycznego – Ruperta Sheldrake.
Konkludując, wpływ Pola Morfogenetycznego na "efekt setnej małpy" na dziecko może mieć (nie musi) wpływ w aktualizacji zachowań zbiorowych jak i może być indywidualną składową odczuć i pragnień dziecka tak z obecnego jak i w jakiś sposób zaprzeszłego okresu istnienia egzystencji (może jako rozwiązanie karmicznych współzależności z którymś z członków jego aktualnej rodziny).
Cała sytuacja wydaje się w miarę prosta, jeśli bierzemy pod uwagę kształtowanie się i wpływ otoczenia na charakter pojedynczego człowieka, w samotnej jego relacji z otoczeniem lub rodziną (rodzicami).
Sprawa jednak komplikuje się w takich zestawieniach tej osoby (dziecka) z grupowymi relacjami partnerskimi i choć również mogą tutaj przejawiać się ważne relacje typu dziecko- rodzice (nawet jedno z nich), rodzeństwo, dalsza rodzina, znajomi, czy w późniejszym wieku (okresie) życia ewentualni partnerzy, ich rodziny (bardzo często w tak zwanych „miłościach od pierwszego wejrzenia” ) fascynacjach lub niekiedy nieuzasadnionych niczym konkretnym antypatiach.
Często właśnie te bardziej lub mniej złożone zbiorowe układy kiedy to (najlepiej) lub wprost nie jesteśmy w inny jak jedynie karmiczno-reinkarnacyjny sposób wytłumaczyć pewnych często wielokrotnie powtarzających się inkarnacyjnych związków zależności i relacji partnerskich dowodzą lub są mocnymi poszlakami świadczącymi za możliwością i istnieniem częstych wpływów na nasze zachowanie i odczucia (uczucia) związków reinkarnacyjnych z rodziną , jakąś grupą lub otoczeniem .
Jako hipnoterapeutysta przerabiałem to wielokrotnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dothan




Dołączył: 02 Mar 2015
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:18, 02 Mar 2015    Temat postu:

świetny tekst!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE” Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin