Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna www.armagedonuczas.fora.pl
NIEZNANY ŚWIAT,PRZEPOWIEDNIE.PIĄTE SŁOŃCE,ROK 2012,REINKARNACJA, KONSPIRACJA,MEDYCYNA ALTERNATYWNA, ENERGIE ITP.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

5 PRZEBIEGUNOWANIE

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE”
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 3:21, 05 Wrz 2012    Temat postu: 5 PRZEBIEGUNOWANIE

5
PRZEBIEGUNOWANIE
Wirujący bąk
Na pewno już nasi uczeni wiedzą, że czasem pole magnetyczne zmienia swój kierunek i natężenie, które obecnie ma tendencje spadkowe, i że jak tak dalej potrwa to może całkowicie zniknąć już gdzieś za kilkaset lat. Wiedzą też, że magnetyczne bieguny Ziemi zaczynają przyśpieszać swe wędrówki. Zlokalizowany po raz pierwszy w 1831 północny biegun magnetyczny w początkowych okresach jego poznawania poruszał się nieznacznie. Od 1900 roku( kiedy go ponownie zlokalizowano) do kolejnego miejsca lokalizacji w 1960 roku przesunął się zaledwie o 10 stóp, w 1968 roku o kolejne 10 stóp, następnie zaczął przyśpieszać osiągając przeciętną wartość 10 km/rok, całkiem niedawno ok.40km/rok, a ponoć obecnie pędzi w stronę Syberii z prędkością od 55 do 65 km rocznie.
Według najnowszych doniesień w tej sprawie mówi się, że na powierzchni jądra istnieje region gwałtownych zmian magnetyzmu wywołanych prawdopodobnie przez tajemniczą „smugę” magnetyzmu wychodzącą z głębszych warstw jądra.
Najbardziej naukowo z tego doniesienia brzmi oczywiście owa „tajemnicza smuga”. Tak, dobrze jest się śmiać z głupich ludzi jeśli się ma naukowe stypendium i bierze pieniądze za nic!
Jeśli przebiegunowania są dość rzadkim fenomenem, cóż można powiedzieć o przeskokach bieguna geograficznego? Wśród wielkiej liczby popularno-naukowych teorii istnieje również pogląd, że na przestrzeni okresów historycznych zmieniało się również położenie biegunów geograficznych.
Ostatni taki przeskok na półkuli północnej miałby nastąpić ok.11 000 lat temu i wówczas biegun miałby znajdować się podobno w zatoce Hudsona w Kanadzie (sprawa spontanicznie zamarzniętych zwierząt, posiadających w żołądkach treść pokarmową, podczas porodu itp. Itd. syberyjskie mamuty, konie z Alaski). Wcześniej ok. 40 000 lat temu biegun geograficzny miałby być na Grenlandii, a jeszcze wcześniej ok. 80 000 lat temu na Alasce.
Swojego czasu mając mapę z zaznaczonymi na niej domniemanymi biegunami z przeszłości, zauważyłem, że od punktu z przed 80 000 lat do kolejnego 40 000 lat jest taka odległość, że ¾ jej długości pokazują odległość między tym punktem z przed 40 000 lat, a tym z przed 11000 lat. Reguła powtórzyła się, gdy sprawdziłem odcinek między tym ostatnim punktem , a ¾ jego odległości . Teraz długość tego odcinka pokryła się z obecnym biegunem geograficznym. Jakże się zdziwiłem kiedy przy pomocy cyrkla próbowałem odnaleźć ewentualne płożenie przyszłego bieguna geograficznego, a ostrze cyrkla trafiło dokładnie na usytuowanie północnego bieguna magnetycznego( Rys.26 )

Jednak dziś wiem, że mogłem się pomylić gdyż w obecnie promowanym poglądzie, że Ziemia przechodząc przez „równik galaktyczny” powierzchnia przecinająca dysk „Drogi Mlecznej” w środku jej płaszczyzny powoduje kataklizmy przebiegunowanie dwa razy w Roku Platońskim czyli gdzieś ok. 12000-13000 lat (zagłada Atlantydy) wówczas odkryte poprzednie bieguny ok. 11000 lat 40000 i 80000 lat mogły by być jednymi z sześciu takich zmian 13000, 26000, 39000, 52000, 65000, 78000 lat z małą dozą błędu w obliczeniach a te trzy o których wspomniałem są jedynie granicznymi punktami (biegunami) do których w swym marszu biegunowym dotarła Ziemia. Obecna tendencja przemieszczania się bieguna magnetycznego może pokazywać nową lokalizację bieguna Geograficznego lub kierunek obrotu Ziemi w czasie przebiegunowania.

http://www.youtube.com/watch?v=I8rkSwS_qwM
Nie mam pojęcia na ile można w takich przypadkach wierzyć intuicji, czy temu podobnym podszeptom z jakichś innych „światów” czy sfer, ale tak wtedy, jak i teraz sądzę, że mogłem mieć rację. Tak jak moim zdaniem kiedyś dawno astronomia przerodziła się w astrologię, aby później znów zrodzić astronomię, tak i odczucia pokrewne intuicji mogą być równoznaczne z praktyczną nauką, którą dalej można zakodować w formie mitu czy alegorii. Poszlaki ku takiemu twierdzeniu można znaleźć niemal wszędzie, ale może ja jeszcze spróbuję to omówić z pokrewną z naszymi słonecznymi epokami kwestią er zodiakalnych.
Tak więc astrologia, którą odkryto przy okazji stworzenia „Pasa Zwierzyńcowego” i 12-stu er na obwodzie ekliptyki (wynaleziony w starożytności najprawdopodobniej w Sumerze „Kalendarz Zodiakalny”) w poważnej mierze jest też związana z pragmatyczną astronomią. Jako, że symbole zawarte w tak zwanym „Pasie Zwierzyńcowym” odpowiadają pewnym symbolom przypisanym niektórym bóstwom we wszystkich kulturach świata, wygląda też, że są one związane z „Rokiem Platońskim” ( „Boskie „ panowanie na Ziemi). 12 wyodrębnionych i nazwanych w starożytności gwiazdozbiorów, w bliższych nam czasach zostały przyjęte przez Hipokratesa i dzięki temu do dziś dnia obowiązują nie tylko w astrologii, ale i w naszej astronomii. Dzoidiakoskyklos, co w grece oznacza właśnie zwierzęcy krąg ( Rys. 27) , czasem zmienia znane nam obecnie nazwy konstelacji gwiezdnych, ale nie jest to tak nagminne, i czasem odpowiedzialne za to są ludowe legendy czy lokalne tradycje, a nie ogólna astrologiczno-astronomiczna tendencja.
Na przykład gwiazdozbiory takie jak Plejady w słowiańskiej Polsce były postrzegane jako Kwoka z Kurczętami, a na Malajach jako Słoń. W Chinach natomiast te same grupy gwiazd nazywano Owcą, Koniem, Smokiem, Szczurem, Zającem, Świnią, Kotem, Psem, Osłem, Małpą itp. Jednak jakimi nazwami nie nazwano by tych konstelacji, zawsze opiera się to na zasadzie zodiakalnego koła zwierzyńcowego. Wygląda to całkiem podobnie jak z symbolami niektórych partii politycznych , symbole zodiaków np. Byk , Baran, Skorpion, Lew, przypisane są pewnym „Bogom” ( „Brama Isztar w Babilonie” Rys.2Cool
Niektóre z tych symboli reprezentowały nie tylko poszczególne osoby („Bogowie”), ale także główne frakcje czyli najczęściej ich rodziny, równo dzieląc wpływy i władzę na swego rodzaju kadencje między uprzywilejowanymi, o czym wzmiankują wszystkie mitologie i legendy wszystkich ludów świata, włącznie z mitologia Żydów i Chrześcijan ( „Księga Ezechiela , Daniela, Nowy Testament, Objawienie Jana”).
Przez wieki i tysiąclecia system tej wiedzy wzbogacał się o nowe aspekty, jak podział czasu na dekady, wieki , lata, miesiące, dni, i tak dalej, z tworzeniem podziału czasu i kalendarzy. Odrębne kultury, klany, szczepy, plemiona, a nawet rodziny, posiadały często własne kalendarze i systemy liczenia czasu ( biblijne pomieszanie języków). Symbolom pierwotnych „Bogów” i samym „Bogom” zaczęto nadawać inne imiona, a nawet określać ich nazwami planet i gwiazd (Sukcesja Marduka, który nazwał swoim imieniem planetę Nibiru ).
Takie działanie widoczne są w panteonach „Bogów” Grecji i Rzymu, jak również w nazewnictwie miesięcy i dni tygodnia (Księżyc – poniedziałek , Mars – wtorek , Merkury – środa , Jowisz – czwartek, Wenus – piątek, Saturn – sobota, Słońce – niedziela.).
Nie przypadkowo i nie bez przyczyny więc dzień świątynny przeniesiono z soboty (obrazującej w Judaizmie Marduka lub Enkiego pod postacią Jahwe jako planetę Saturn - skrót myślowy do planety Niburu) w kolejnej erze na niedziele w Chrześcijaństwie, utożsamiając Jezusa z bóstwem Słonecznym (przypisanie jemu urodzin w dniu 24 grudnia według wcześniejszych tradycji 3 dni po zimowym przesileniu Słonecznym , kiedy Ziemia odwraca się w stronę środka naszej galaktyki (3 dni przed urodzeniem jak i 3 dni zmartwychwstania ).
Jest to również uwidocznione jako tajemna symboliczna wiedza w wielu starożytnych budowlach i w niemal wszystkich katedrach gotyckich, co opisałem w dalszych częściach swej pracy. Oparto również na tym systemie naukę o wieszczeniu przyszłości, zauważając pewne korelacje między układem planet a cechami charakteru urodzonych wtedy osób, początkowo ustalając do czego predysponowany i czym w przyszłości powinien zająć się noworodek (szamani wielu kultur Świata między innymi Majańscy i astrologia harmoniczna).
Później wiedzę astrologiczną zaczęto wykorzystywać do „odczytywania z gwiazd” przyszłości narodów i poszczególnych ludzi. Na podstawie uniwersalnej wiedzy astrologicznej powstało wiele pokrewnych szkół i systemów wróżebnych, odsuwając jednocześnie w kąt nudną astronomię ( odkrycie Kopernika, iż nie Ziemia, ale Słońce jest centralnym punktem Układu Słonecznego było tylko przypomnieniem pradawnej wiedzy).
Oprócz zsymbolizowanej czy nawet utajonej wiedzy istnieje w owej astrologii również i wiedza praktyczna, która będąc jednocześnie zagadnieniem astronomicznym z czasem przejęła jednak bardziej atrakcyjną formę astrologiczną. Jak się bowiem może okazać niemalże jarmarczna sztuka astrologii może być bardzo spójną nauką o płodności, rozrodczości i wpływie sytuacji astronomicznych na cechy charakteru człowieka.
Do jeszcze niedawna przede wszystkim Księżyc traktowano jako „kosmiczne lustro”, które będąc najbliżej Ziemi ma na nią i co za tym idzie na ludzi, największy wpływ. Jest to pod wieloma względami słuszne przede wszystkim jeśli chodzi o jego wpływ grawitacyjny. Tym niemniej, jak się może okazać, Księżyc jedynie wzmacnia, osłabia, zasłania lub odbija ( tak zresztą jak i inne planety Układu Słonecznego), życiodajną a zarazem zabójczą energię naszej dziennej gwiazdy.
Tak samo grawitacja Słońca wzmacnia lub rozprasza energie większych od siebie gwiazd i emisji energii kosmicznych (Syriusz, Aldebaran, Algol, Alkione czy np. Kapella ).
Słońce może również ukierunkowywać energię biegnącą ze środka naszej galaktyki, czyli tak zwanej „Ciemnej Materii” ( opisywanej przez starożytnych, a w naszych czasach określonej teoretycznie). Według pewnych nowszych koncepcji na temat „ mechaniki nieba” i zachodzących tam współzależności ustalono, że w Naszej Galaktyce - „Drodze Mlecznej” miałaby się znajdować tak zwana „czarna dziura”. „Droga Mleczna” jest postrzegana jako jasna, przecinająca niebo smuga.
Zawiera się ona między gwiazdozbiorami Kasjopei a Krzyżem Południa. Jest to Galaktyka spiralna z tak zwaną” poprzeczką”, w środku której miałaby znajdować się „czarna Dziura” ( w Egipcie utożsamiana z „Boginią” Hathor często przedstawianą pod postacią krowy Rys. 29 i 30 { podobieństwa z Hinduizmem i ich „Bogami”}).Nasza Galaktyka mieści w sobie ok. 400 000 000 000 gwiazd (według najnowszych szacunków; do niedawna 250 miliardów, w latach 80-siątych 200 mld , a 10 lat wcześniej tylko 150mld gwiazd ), ma ok. 100 000 lat świetlnych średnicy i ok. 12 000 lat świetlnych grubości.
Według najnowszych, jeszcze mało popularnych teorii na temat czarnych dziur, nie mają one, jak myślano jeszcze niedawno, działać jak gigantyczny odkurzacz pochłaniający w swe nie do końca zrozumiane czeluście wszystko, co znajduje się w jej grawitacyjnej mocy . Jak dowodzi od dawna znana teoria unifikacji, która to usuwa podział na materię i światło, (jak to jest powszechnie wiadome), światło może powstawać i znikać nieomal spontanicznie.
Może właśnie dlatego nie rozumiano wcześniej, że materia elementarna czyli neutrony, protony i elektrony, też może być tak ulotna jak światło, i że materie i światło można postrzegać jako część zunifikowanego prawidła rządzącego naszymi światami. I w myśl najnowszych paradygmatów przyciągające i odpychające się siły, od niedawna będące podstawą fizyki zostają zastąpione regułami przekształceń, mówiące o tym, że kiedy powstaje światło to cząstka naładowana ( elektron ) przekształca się w elektron i promieniowanie. Innymi słowy, przemienia się w elektron i cząstkę światła, tak zwany foton.
Absorpcja jest takim samym oddziaływaniem, tyleż że zachodzącym w odwrotnym kierunku. Dlatego też czarna dziura nie istnieje po to, aby tylko pożerać otaczającą ją galaktykę, gdyż dawno już znaleźlibyśmy się w brzuchu jej ciemnej otchłani, ale prawdopodobnie funkcjonuje ona w niemal wiecznej symbiozie ze stworzoną przez siebie Galaktyką. Chyba, że na przykład zaistnieje przewidywana za 1 do 3 miliardów lat kolizja „Drogi Mlecznej” z mgławicą Andromedy, która to koncepcja, jak większość naukowych zagadnień jest tak samo jak odczucie czy intuicja bardziej wydedukowana niż pewna( Rys.31)
Może w tym momencie powinienem poruszyć zarówno tę sprawę, jak i jeszcze kilka innych najnowszych wniosków z kosmicznych obserwacji. Po pierwsze, sprawę związaną z łączeniem się, zderzaniem i wchłanianiem mniejszych Galaktyk przez większe. I tak jedną z bardziej znanych jest wspomniany wyżej pogląd iż za około miliard lub u optymistyczniej nastawionych do życia uczonych może za 3 miliardy lat (lub nawet nigdy) nasza Galaktyka ma zderzyć się z Mgławicą Andromedy.
Obie te galaktyki nieustannie zbliżają się do siebie z prędkością ok. 120 km/sek. ( prędkość radialna), ale aby upewnić się w roku 2011 ma być wysłana sonda kosmiczna „Gaia”, która miałaby określić dokładniejszy wektor prędkości , żeby ostatecznie określić czy dojdzie do kolizji. Jednak niech się na zapas nie cieszą ci, którzy mieli by tym faktem się radować, gdyż w ten sposób ponownie wraca wielkie zmartwienie uczonych, że jeśli by nawet sama kolizja nie miała mieć zbyt drastycznych skutków dla Układu Słonecznego i dla Ziemi, to ta ostatnia będzie spalona przez Słońce za ok. 5 000 000 000 lat! Jak widać nasi uczeni lubią martwić się tym co będzie za miliardy lat nie poświęcając aż tak wiele czasu na to, aby ustalić co może być za kilka.
Ale wracając do kwestii kolizji galaktyk możemy się dowiedzieć na przykład, iż obecnie zderzają się ze sobą galaktyki Wir, N G C 4676 z galaktyką o wesołej nazwie „Czułki” ( może chodzi o czułki mieszkających na niej zielonych ludzików?). Inną ideą i uczoną wizją ( może dlatego, że jest zbyt odległa do weryfikacji ) jest fakt, iż za dokładnie 100 miliardów lat znajdziemy się w jednej wspólnej, kosmicznej rodzinie, gdyż wtedy wszystkie galaktyki złączą się w jedną piękną, szczęśliwą super galaktykę. Z innych dociekań i symulacji najnowszych super komputerów dowiedzieć się można że „Droga Mleczna” uznawana za nasz obecny dom nie musiała nim być od zawsze, gdyż jak mogłoby się okazać „Droga Mleczna” od jakiegoś czasu wchłania inną mniejszą Galaktykę roboczo nazwaną „Galaktyką Strzelca”, z której wywodzi się nasz Układ Słoneczny, jak i gwiezdne pozostałości zarówno w tak zwanym „Promieniu Oriona i Strzelca”, jak rozmytych mgławicach gwiazd poza „Drogą Mleczną”( Rys.32).
Z kolizjami światów, a nawet wszechświatów łączy się również najnowsza koncepcja uczonych z uniwersytetów w Cambridge oraz Princeton mówiąca, że postrzegany przez nas świat powstał w wyniku zderzenia dwóch Wszechświatów.
Powodem takiego poglądu jest fakt, iż z symulacji komputerowych wynika, że taka kolizja prowadziłaby do takich samych kosmicznych konsekwencji co w przypadku Big Bangu, z tym, że do jej zaistnienia nie potrzebna była by interwencja żadnej siły Stwórczej czyli Boga. Jest to swego rodzaju odejściem od istotnej pozycji siły transcedentalnej w dotychczasowych dociekaniach kwantowej fizyki super strun.
Dalej idąc tropem najnowszych odkryć astronomicznych dowiadujemy się ze zdjęć uzyskanych przy zastosowaniu fal radiowych o wyemitowanym ze środka „Czarnej Dziury” w środku „Drogi Mlecznej” odległym tylko o 100 lat świetlnych błysku atomów żelaza. Następnie o tym, że ze wspomnianej „Czarnej Dziury” wydobywa się jeszcze dokładnie nieokreślone intensywne promieniowanie, którego źródło nazwano „Sagittarius A”, od łacińskiej nazwy gwiazdozbioru Strzelca, który znajduje się miedzy nami a środkiem Galaktyki. Dookoła miejsca, z którego wydobywa się owa emisja, znajduje się wiele gwiazd . Jedną z nich jest gwiazda znana jako S2. Jest ona 7 razy większa od naszego Słońca i porusza się z niewiarygodną prędkością 5000 km/sek., zataczając 1 okrążenie wokół „Sagittariusa A” jedynie w 15,2 lat.
Tak wielka prędkość ruchu obrotowego wymaga odpowiednio ogromnej siły grawitacji, która może utrzymywać tę gwiazdę na jej maleńkiej orbicie. Obliczono więc, że musi tutaj chodzić o masę rzędu 3,7 miliona razy większą od masy naszego Słońca . Badania z użyciem promieniowania rentgenowskiego wskazują, że „Sagittarius A” jest również otoczony przez około 10 000 gwiazd, które od jego centrum dzieli zaledwie odległość 1 roku świetlnego. Jest to niezmiernie mało, zważywszy że najbliżej nas oddaloną gwiazdą jest gwiazda Alfa Centauri C ( inaczej Proxima Centauri , z łac. Proxima najbliższa ) odległa od nas o ok. 4, 22 lata/świetlne( inna z tej gromady gwiazda Alfa Centauri oddalona o 4, 36 lat/św. jest 3-cią pod względem jasności gwiazdą nieba ).
Według uznawanej teorii na temat „Czarnych Dziur” sytuacja związana z Sagittariusem A jest nie do pomyślenia, gdyż nie tylko znajdujące się tam gwiazdy nie są wchłaniane do wnętrza „Czarnej Dziury, ale wygląda na to, że powstają tam nowe gwiazdy. Tak więc jest uzasadnione prawdopodobieństwo, że czarna dziura wchłaniając w siebie światło w postaci fotonów emituje ze swego wnętrza Czarną Materię, która pod wpływem przyciągania grawitacyjnego łączy się z gwiazdami i jako ich paliwo znów w postaci światła wraca do czarnej dziury.
Wszystko to funkcjonuje jak ogromne perpetuum mobile, i prawdopodobnie jest to bardzo powszechnie działająca zasada we wszechświecie, lecz raczej trudno dociec na ile w swej fizykalności jest ona właśnie duchowa.
W naszym Układzie Słonecznym jest też widoczna swego rodzaju symbioza podobna na przykład do zazębionych ze sobą kół Majańskiego kalendarza, gdzie np. miesiąc Księżycowy jest dokładnie średnią dziennego obrotu Słońca dokoła swej osi („Dzień Słońca” na jego równiku 26 dni Ziemskie, w pobliżu biegunów ok. 37 dni).
Tutaj też istnieje chyba najbliższa Ziemskim istotom kwestia ich fizycznego i duchowego istnienia, poprzez delikatne astrologiczne aspekty ich losu i przeznaczenia. Tak więc jak się może okazać, to nie Księżyc, ale właśnie Słońce ma wpływ na wydzielanie ludzkich hormonów i poprzez mózgowe podwzgórze, szyszynkę, tarczycę, grasic, śledzionę, jądra czy jajniki, wpływa na zapłodnienie, a swym zmiennym promieniowaniem już podczas poczęcia kształtuje zarówno charakter jak i moment urodzenia człowieka.
Wpływ planet i energii gwiazd w okresie płodowym jest jedynie pomocny przy kształtowaniu charakteru i osobowości ludzi i życia na Ziemi, poprzez kumulowanie, rozpraszanie lub ukierunkowywanie swej energii na płód poprzez Słońce jako głównego czynnika rozwoju wszelkich istot. Sytuacja astronomiczna podczas poczęcia i częściowo w czasie trwania ciąży niejako wdrukowuje magnetyczny wzór, który towarzysząc człowiekowi (i nie tylko ) w czasie jego życia, i będzie go wzmacniał, pobudzał bądź usypiał w zależności od średnich wypadkowych energii gwiazd, planet i Słońca.
Owe zagadnienie jest jednak nieco bardziej skomplikowane, gdyż należy pamiętać , że płód jest tak długo płodem jak długo przebywa w ciele swej matki. I nie chodzi tutaj jedynie o nazewnictwo, tak jak na przykład meteor tak długo nim pozostaje jak długo nie zetknie się z powierzchnią Ziemi , na której automatycznie staje się meteorytem.
Specjalnie użyłem tego astronomicznego porównania, aby przybliżyć się do kwestii wpływu na noworodka gwiazd i to niekoniecznie tych spadających. Według pewnych przesłanek często natury parapsychicznej ( intuicja, objawienia, channelingi ), uwidacznia się pewna „prawda” o wpływach i współzależnościach planet i stałych gwiazd na życie istot na Ziemi.
Dokładniej idzie tutaj o zauważony i wypraktykowany astrologiczny wpływ planet na ludzi w momencie ich urodzenia, lub też przez całe życie powielane swego rodzaju uzależnienia od powtarzających się kilkakrotnie w życiu każdej osoby tych samych cykliczne powracających konfiguracji planet ( tak zwana „ Astrologia harmoniczna”).
Ten odłam szkoły astrologicznej, nie przepowiadajacy li tylko przyszłych zdarzeń, jak to jest w na przykład w horoskopie urodzeniowym, i nie odwołując się do znaków i horoskopowych domów, jedynie przedstawia pewne perspektywy i kierunki wyborów w zbieżnych momentach zaistnienia układów planet bliskich do ich urodzeniowego układu .
Ten rodzaj astrologii zapoczątkowany we wschodniej astrologii z uwzględnieniem astrologii hinduskiej był praktykowany przez Pitagorasa ( Rys.33) , który w istocie „Liczby” poszukiwał początków wszechświata, wierząc iż na początku istniała tylko liczba, która to na wzajemnych relacjach z Bogiem i zależnościach między cyframi zawiera w sobie istotę konstrukcji wszechświata. Miałaby to być podobna idea do koncepcji „złotego podziału” czy „kwadratury koła” (u Egipcjan liczba Pi to 22 : 7 ), z tym że Pitagoras badał „ czyste liczby” (współ zależność między liczbami stałymi ).
Zapewne geometria, w której tak bardzo uplasował swą pozycje Pitagoras jest związana też z tradycyjną jak i harmoniczną astrologią ( aspekty, ascendent , descendent, koniunkcje oraz inne zależności i mid punkty między planetami). Może warto powtórzyć za Platonem: „ Nie słuchajcie słów ignorantów, geometria jest wiedzą wszelkiego Bytu”.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tadeo dnia Czw 21:26, 15 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE” Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin