Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna www.armagedonuczas.fora.pl
NIEZNANY ŚWIAT,PRZEPOWIEDNIE.PIĄTE SŁOŃCE,ROK 2012,REINKARNACJA, KONSPIRACJA,MEDYCYNA ALTERNATYWNA, ENERGIE ITP.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

29 Miłość jest kluczem do wszystkich tajemnic świata

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE”
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 4:14, 05 Wrz 2012    Temat postu: 29 Miłość jest kluczem do wszystkich tajemnic świata

29

Miłość jest kluczem do wszystkich tajemnic świata.

Miłość przeznaczona.

Tak jak pisałem w poprzednim tekście kiedyś żałowałem, że młodzi ludzie nie biorą przykładów ze swych rodziców i często niepotrzebnie popełniają te same błędy, kiedy przecież mogliby zaoszczędzić tak wiele czasu, energii, cierpienia a nawet pieniędzy.

Najważniejszym motorem ludzkich dążeń i motywacją działań jest miłość, lecz nie można jej odczuć za kogoś, i nie można jej pojąć dopóki nie zaistnieje ona w naszym życiu.

.W pewnych religijno-ezoterycznych kręgach utarło się przekonanie, iż cierpienie uszlachetnia. Jest to moim zdaniem jedna z najbardziej manipulatorskich tez jakie do manipulowania masami wymyślono.

Na pewno jesteśmy tutaj po to, aby doświadczać, a nawet uczyć się, lecz zawsze można przynajmniej starać się, aby zadane nam lekcje rozwiązywać z przyjemnością i z założenia przynajmniej nie szukać cierpienia, trudu czy komplikacji tam, gdzie nie musi ich być.

Z praktyki hipnotyzera do poprzednich wcieleń wiem, iż wiele tak zwanych „miłości od pierwszego wejrzenia” może mieć swe podłoże w poprzednich egzystencjach i w większości przypadków wygląda to jak spełniająca się obietnica o ponownym byciu ze sobą.

Gorzej jak takie zakochanie jest jednostronne i jedynie prowadzi do rozterek zakochanej osoby. Jeśli powodem tej sytuacji jest karma lub jakieś zobowiązanie z przeszłości, można poprzez hipnozę, medytacje lub rozumne wniknięcie do swej podświadomości, na przykład w snach, zrozumieć i rozpoznać jakie są przyczyny i skutki takiej sytuacji.

Lecz istnieje również inna droga mogąca doprowadzić do pełni i szczęścia - poprzez sprzeciw i negacje jakichkolwiek zaległych zobowiązań czy przewinień, choć często taka postawa może w jakimś stopniu kłócić się z naszym własnym „kosmicznym planem”.

Nie zawsze jednak musi to być złe, co moim zdaniem jedynie zależy od naszej świadomości, determinacji i konsekwencji w podążaniu do wytyczonego sobie przez nas celu, gdyż nie jest to wcale frazesem, że za wszystko co osiągamy i nie osiągamy jesteśmy odpowiedzialni my sami.

Kiedyś szukając związków między światowymi językami poznałem pewnego chłopaka z Tajlandii, który będąc w swoim kraju obowiązkowo wypełniał swą służbę w jednym z tamtejszych klasztorów, jest to tam zorganizowane na takiej samej zasadzie jak służba wojskowa w socjalistycznej Polsce.

Rozmowa o podobnym w brzmieniu do łaciny języku, który jest językiem tamtejszych buddyjskich mnichów, przeszła na inne tematy i wówczas mój rozmówca opowiedział mi jak to był światkiem pełnej lewitacji a nawet teleportowania się kogoś z bardziej „wtajemniczonych”.

Kiedy opuszczał swą „służbę” otrzymał trzy rekwizyty. Pierwszym był pasek, który miał ustrzec go przed dominacją kogokolwiek, z przeciwwskazaniem, że nie może nad nim przejść żadna kobieta.

Tak więc kiedy wspomniany chłopak emigrował do Kanady i zamieszkał w wielopiętrowym apartamentowcu siłą rzeczy moc paska została utracona.
Drugim podarunkiem dla niego był zrobiony przez mnichów na jego języku tatuaż, który dawał jemu zdolność wypowiadania się z sensem. I rzeczywiście mówił dosyć rozsądnie.

Trzeci dar to było zaklęcie umożliwiające jemu rozkochać i zawładnąć jakąkolwiek zechce kobietę, z przeciwwskazaniem, iż jeśli jego wybór nie jest w zgodzie z „kosmicznym planem” on zdobędzie tę kobietę, ale w tym związku nie zazna szczęścia.

Wspomniany człowiek mimo wszystko zaryzykował i wybrał sobie jakąś piękność, a nawet z nią się ożenił. Jednak, mimo że kiedy z nim rozmawiałem byli małżeństwem mieszkali osobno. Ona w Toronto, a on w Vancouver i kochają się, tylko kiedy dzieli ich ten dystans i kiedy mogą się widzieć tylko kilka dni przy okazji okresowych spotkań, związek ten funkcjonuje na zasadzie: „ nie mogą żyć z sobą ani nie mogą żyć bez siebie”.

Jeśli podany przeze mnie przypadek pokazuje w jakimś stopniu sprzeniewierzenie się kosmicznemu planowi, jednocześnie zobrazowuje on istnienie wolnej woli, która mimo iż czasem może zakłócać porządek świata ale również uświadamia nam ona nadrzędną rolę naszej woli w kreowaniu tegoż naszego świata.

Miłość a bogowie.

Ostatnio wybrałem się do kina na film pod polskim tytułem „Władcy umysłów” (ang. The Adjustment Bureau). Jest to amerykański film science fiction z 2011 roku w reżyserii George'a Nolfi. Fabuła filmu jest luźno oparta na krótkim opowiadaniu Philipa K. Dicka zatytułowanym „Ekipa dostosowawcza”.

David Norris (Matt Damon), były gracz koszykówki, a obecnie charyzmatyczny kongresman, który ubiega się o miejsce w senacie poznaje i nawiązuje romans z piękną Elise Sellas/Emily Blunt/.W trakcie ich znajomości Norris odkrywa, że istnieją siły, które chcą przerwać ich znajomość i w grę włączają się ludzie, którzy za wszelką cenę chcą ich rozdzielić. David ma wybór - dostosować się lub zaryzykować wszystko i być z ukochaną, akcja filmu toczy się w różnych miejscach Manhattanu.

Ludowa mądrość głosi, że miłość wszystko zwycięży. Twórcy "Władców umysłów", o czym dowiadujemy się na końcu filmu, postanowili przeprowadzić eksperyment mający na celu zweryfikowanie prawdziwość tego twierdzenia. Choć w filmie istnieje również niedopowiedzenie, głoszące że jeśli naprawdę w coś wierzymy (w tym przypadku w miłość), to w myśl zasady „wiara czyni cuda” potrafimy również zmienić „kosmiczny plan”.

Tak więc można film, jak większość podawanych nam informacji, rozumieć dwojako, a pospolitsza wersja może być taka, że para tych swoistych „królików doświadczalnych”, którym wdrukowano uczucie miłości, została osadzona w środowisku całkowicie kontrolowanym przez ich twórców. Umożliwiło to rzucanie kłód pod nogi badanym obiektom i przyglądanie się, czy mimo przeciwności ich miłość przetrwa.

Głównym bohaterem jak wspominałem wyżej jest młody i ambitny polityk David Norris. Mimo przejściowych problemów (jak nie dostanie się do senatu w ostatnich wyborach), jego droga wydaje się prowadzić wprost do Białego Domu. Wszystko zmieni jedno spotkanie w toalecie. Piękna kobieta, krótka rozmowa, jeden pocałunek – to wystarczyłoby zakochał się bez pamięci. Miało to być ich jedyne spotkanie. Tak zdecydowali szefowie biura do spraw ręcznego sterowania przeznaczeniem (ale po co?).

Pytanie to przenosi nas z tej filmowej fikcji wprost do starotestamentowej „Księgi Hioba”, gdzie ów Hiob przeżywa chwile szczęścia. Ma wielodzietną, kochającą się rodzinę. Jest bogaty, posiada liczne stada trzody. Ma też dobre serce. Pomaga biedniejszym, służy dobrą radą i wsparciem duchowym. Uczy rodzinę właściwej postawy wobec Boga. Sam zaś jest bogobojny i oddany.

Tymczasem w Niebie toczy się narada. Pojawia się na niej Szatan (jako jeden z Bożych synów). Kiedy Bóg wymienia nazwisko Hioba, ten kwestionuje jego nieskazitelność. Twierdzi, że Hiob dlatego jest prawy, bo jest bogaty. Bóg pozwala Szatanowi boleśnie doświadczyć swego sługę.

Na Hioba zaczynają spadać liczne nieszczęścia. Jego wielki majątek zagarniają łupieżcze plemiona. Wichura uśmierca wszystkie dzieci. Pomimo tych ciężkich prób Hiob nie odwraca się od Boga. Trwa przy Nim nadal. Ale szatan nie daje za wygraną. Sugeruje Bogu, że Hiob „zmięknie”, kiedy zaczną się choroby jego ciała. Mając zgodę Najwyższego zsyła trąd na sługę.

Ciało Hioba pokrywa się strupami, a skóra rozchodzi się i pęka. Zaczyna śmierdzieć. Żona i krewni odczuwają wstręt. Małżonka proponuje mu rezygnację z upartego trwania przy Bogu, ale ten stanowczo odmawia. Pozostaje niezłomny. Zjawiają się przyjaciele Hioba. Są to Elifaz, Bildad i Sofar. Nie chcą uwierzyć temu, co widzą. Hiob podejmuje z nimi rozmowę.

Z jego słów przebija ogromny ból spowodowany nieludzkim cierpieniem. Elifaz sugeruje, iż Hiob cierpi, gdyż Bóg karci go za grzechy. Pociesza przyjaciela mówiąc, że jeśli będzie wierny Bogu, to nic złego mu się nie stanie. Powinien wszystko wyznać. Hiob nie rozumie tego. Przecież każdy w jego sytuacji krzyczałby w niebogłosy z powodu tak wielkiego cierpienia, bardziej potrzebuje współczucia i zrozumienia, a nie kolejnego upominania i pouczania. Bolą go takie słowa przyjaciela.

Następnie swoje argumenty przedstawia Bildad. Radzi zwrócić uwagę na to, co robili przodkowie. Jego zdaniem człowiek cierpi, bo grzeszyły zarówno jego dzieci, jak i wszyscy żyjący i nieżyjący krewni. Hiob coraz bardziej jest zasmucony. Twierdzi, że Bóg nie jest niesprawiedliwy. Nie musi też tłumaczyć się przed człowiekiem. Bolą go słowa przyjaciela.

Do dyskusji włącza się Sofar. Podpowiada, by odrzucił zło, sugerując, że Hiob nie może być prawy, skoro spotkało go takie nieszczęście. Ten bardzo krytycznie i jednoznacznie negatywnie ocenia swych przyjaciół. Nie znajduje u nich żadnych przejawów mądrości. Ponownie daje wyraz swemu cierpieniu. Opisuje jednak mądrość Bożą wszędzie widoczną. Pragnie odzyskać dawne zażyłe stosunki z Bogiem i z ludźmi.

Tej sytuacji przygląda się Elihu, daleki krewny Abrahama. Wskazuje, że Hiob jest bardziej zainteresowany usprawiedliwieniem siebie niż Boga. Poucza Hioba, że wbrew pozorom Bóg nie milczy. Trzeba mieć tylko otwarty umysł na Jego głos. Hiob nie powinien zatem koncentrować się na cierpieniu, ale raczej spróbować zrozumieć pouczenie, jakie przez cierpienie Bóg chce mu przekazać. Hiob prosił Boga, by do niego przemówił.

I oto Jahwe w swym majestacie odpowiada mu z wichru. Zadaje Hiobowi szereg pytań, za pomocą których podkreśla swe dostojeństwo, wyższość i siłę. Ten całkowicie pokornieje i przyznaje, że się mylił i mówił bez rozeznania.

Potem Jahwe odmienia stan Hioba i błogosławi mu w dwójnasób. Jego bracia, siostry oraz dawni przyjaciele wracają do niego z darami, a dzięki błogosławieństwu Bożemu jego stada owiec, wielbłądów, bydła i oślic są dwa razy liczniejsze niż poprzednio. Znowu ma dziesięcioro dzieci, przy czym jego trzy córki są najpiękniejszymi kobietami w całej tej krainie. Życie Hioba zostaje cudownie przedłużone o 140 lat .

Choć oficjalnie uważa się, iż „Księga Hioba” powstała w V-III w.p.n.e. po zburzeniu Jerozolimy i po okresie niewoli babilońskiej, lecz istnieją przesłanki, że na długo wcześniej ta opowieść podobnie jak opowieść o Potopie należała do największych arcydzieł literatury Mezopotamii, do których na przykład należą: eposy sumeryjskie (Enmerkar i władca Aratty, Gilgamesz, znany z wersji babilońskiej), babiloński mit o stworzeniu świata Enuma elisz..., nowoasyryjskie i nowobabilońskie: oraz właśnie „Dialog o ludzkim nieszczęściu”, Rozmowa pana z niewolnikiem oraz tzw. babilońska księga Hioba, a także m.in. kodeks Hammurabiego.

Jak tutaj widzimy w pewnych aspektach film "Władców umysłów" jest podobny do biblijnego scenariusza eksperymentu jaki przeprowadzono na bogobojnym Hiobie. Jeśli rzeczywiście o eksperyment chodzi tak w biblijnej opowieści jak i w fabule filmu, gdzie kiedy los wyrwał się na kilka minut spod kontroli i umożliwił bohaterom ponowne spotkanie trzy lata później. Odnowiło ono ich więź, a przy okazji pozwoliło Davidowi poznać prawdę o świecie. Od teraz, zdeterminowany wbrew szantażom eksperymentatorów, zrobi wszystko, by być z kobietą, którą kocha. Jednak z „Planem Kosmicznym” nie będzie łatwo wygrać tej walki o prawo do kochania tego, kogo chcemy.
Jeszcze raz więc wraca odwieczne pytanie o istotę i możliwości Boga, który na przykład pyta Adama w raju: „Bóg Jahwe zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś?” Jeżeli żaden z przepisujących Biblie nie zmienił jej z jakiegoś powodu słowa Boga obrazują jego kokieterię lub niewiedzę, gdyż dalej w Biblii czytamy:
Księga Rodzaju 3: 10 „On odpowiedział: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się. 11 Rzekł Bóg: Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść? 12 Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem. 13 Wtedy Jahwe Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to uczyniłaś?...”

Tak więc może Bóg nie może wszystkiego, bo na przykład nie może wszystkiego wiedzieć, co oczywiście prowadzi do paradoksu, ograniczając w ten sposób Jego moc. Tak więc pierwszym nasuwającym się pytaniem jest, czy „Bóg” rzeczywiście jest tym Bogiem. Czy może przewidywać nasze decyzje, dając nam podobno „wolną wolę”, o której naszej w niej realizacji za wiele nie wie.

W takim razie paradoksalnym jest oczekiwanie Boskich interwencji, i to nie tylko dlatego, iż nie byłoby to w zgodzie z sumieniem Boga. Jeżeli ktoś uważa, że Bóg wpływa na nasze życie zależnie od naszego postępowania, a zarazem zna naszą przyszłość, to znowu mamy sytuację mogącą doprowadzić do paradoksu. Jeśli Bóg zna przyszłość zmierza to do paradoksu, gdyż ją sobie zaplanował i konsekwentnie dąży do realizacji swego planu. Zaburza to sens podejmowania przez nas jakichkolwiek działań, gdyż nie istnieje obiecywana nam wolna wola.

Jeśli Bóg zna daleką przeszłość, która z racji, iż jesteśmy uwięzieni w nieustannie powracającej pułapce pętli czasu, gdzie przeszłość i przyszłość jest tym czym jest, jedynie z racji pozycji z której się to postrzega, również to nie daje nikomu jakichkolwiek szans na zmianę czegokolwiek, tym samym odbierając podarowaną nam wolną wolę.

I nawet nie można tutaj w takim przypadku powtarzać starego porzekadła „Kto daje i odbiera…”, ale należy logicznie przyznać, że nawet jeśli istnieje jakiś „Boski Plan” to my mamy prawo, a nawet czasem obowiązek zmieniać go dla wyższych celów i dobra nas wszystkich.


Film "Władcy umysłów" godzi w sobie zarówno esencje romantyczną, opowiadającą o zwycięskiej sile wielkiej prawdziwej miłości, jak i pokazuje możliwość przeciwstawienia się nawet intrygom i planom zakrojonym na światową czy kosmiczną skalę.

Goń mnie aż cię złapię.

Jak to niedawno próbowałem komuś przedstawić w życiu niestety jest z reguły tak, że kiedy ktoś ciebie „goni” to ty uciekasz. Jest to powodem wielu rozterek i dramatów szczególnie tych szczerych, otwartych, prawdomównych i kochających właśnie.

Każda sytuacja jest inna, lecz istnieją też pewne schematy. Moim zdaniem kobiety też są swego rodzaju „hunterami”, lecz również pozwalają na siebie polować, a nawet złożyć siebie w ofierze miłości. Niejednokrotnie jednak silniejsza jest obawa przed „osaczeniem” niż chęć bezkrytycznego oddania się biologicznej roli bycia kobietą. W efekcie taki dysonans może również przejawiać się w obawie przed miłością.

Takie zachowanie według mnie najczęściej ma swoje patologiczne przyczyny bardziej w przeżyciach danej osoby - tak w tym jak i w poprzednim życiu, a często dodatkowo może mieć związek z konkretnym partnerem i jego karmicznymi zależnościami.

Lecz tak u ludzi jak i u zwierząt biologia ma czasem najwięcej do powiedzenia tak w doborze partnera, jak i w kryteriach czy selekcji jego jako tego, kto w przypadku ludzi (i na przykład delfinów, gdyż one też robią to dla przyjemności) zazwyczaj jedynie teoretycznie i podświadomie miałby zapewnić zdrowe potomstwo.

Takie zachowanie u ludzi odpowiada najczęściej okresowi młodości prób i walki o zdobycie jak najokazalszego partnera, niestety co niektórym tak to się podoba, iż zostaje im to na dalsze lata życia.

Kolejny okres to stabilizacja, chęć założenia rodziny i partnerstwo, gdzie wbrew utartym poglądom również podobni jesteśmy do świata zwierząt, gdyż na przykład kruki jak i nawet niektóre psy potrafią być wierne do końca życia

Na tym etapie cenniejszym będzie od atrakcyjności stabilny pracowity samiec i nie tyle piękna co dobrze rozwinięta samica.


Wielokrotnie widziałem takie scenariusze kiedy ktoś uczciwie zabiegając o dziewczynę dostaje kosza, gdyż ona wybiera właśnie tego chamowatego macho, a wagabunda, bawidamek i lowelas w dorosłym okresie swego życia (u niektórych nigdy to nie następuje) znajduje sobie nie wampa czy kurtyzanę, ale kobietę typu szarej myszy. I choć mogą być z tym związane najróżniejsze powody podstawowym będzie na pewno biologia.

To, że młode dziewczyny podświadomie szukają dobrych zdrowych inseminatorów dla zapewnienia ciągłości gatunku, a dopiero już starsze potrzebują kogoś pewnego, wiernego, pracowitego, troskliwego itp. dla założenia gniazdka i wychowania potomstwa, czyli nic tylko sama biologia.

Ego a miłość

Czasem jednak jest to chęć zdobycia jak najlepszego ośrodka zainteresowania, a to dla podbudowania swego ja, lecz częściej aby móc zamanifestować to światu. Kobiety w gruncie rzeczy są bardzo zaborcze i przede wszystkim lubią pokazać się światu ( z reguły innym kobietom) z jak najlepszej strony, dlatego kobieta nawet aby wynieść śmieci zawsze jest ubrana i wymalowana, bo a nuż spodka pod śmietnikiem księcia.

Lecz jako iż my jako ludzie jesteśmy czymś pośrednim między zwierzętami a „bogami” czasem intelekt może przezwyciężyć biologię i tak na przykład kobieta w swej próżności lubi być zdobywana, lecz niezanudzana i prześladowana. Najlepiej działa na nią stan kiedy do końca nie może być tej drugiej strony pewna i kiedy sądzi iż to ona panuje nad sytuacją, kiedy sama może o sobie stanowić a nawet, że to właśnie ona wybrała sobie partnera, a nie on ją.

W tych rozgrywkach inteligentny mężczyzna mógłby zależnie od osoby i sytuacji wykorzystać zarówno siłę, szarmańskość jak i intelekt czy na przykład dowcip - tym lepiej jeśli jest się wesołym, przystojnym kawalarzem we wspólnym towarzystwie i szczególnie dostrzegają to inne rywalki.

Jeżeli kobieta nie czuje do starającego się o jej względy antypatii, to kiedy w towarzystwie zauważy, że on dyskutuje , dowcipkuje, tańczy również z innymi jej koleżankami na stopie przyjacielskiej to najprawdopodobniej zacznie się obawiać, że może tego kogoś stracić i albo zrobi jakiś pierwszy krok albo pozwoli, aby ten ktoś go zrobił.

Związki karmiczne moim zdaniem charakteryzują wszystkie tak zwane „miłości od pierwszego wejrzenia”, mogące być na przykład powodem zakochania, lecz jeśli rzeczywiście jest to jakiś związek z przeszłości dobrze jest poznać przyczyny takiego spotkania po latach.

Wiem, że miłość jest pięknym i wzniosłym uczuciem, tak też powinno być postrzegane i traktowane, lecz życie niestety jest zbyt prozaiczne, wyliczone i brutalne, aby móc bez obawy poddać się jego nurtowi.

W wielu przypadkach kiedy ludzie mają problemy ze swymi partnerami radzę im przejść z opłakiwania swego losu do działania i do wprowadzenia nieco „politycznego zmysłu”, który to przy rozrachunku rozpadnięcia się związku czasem jest mniejszym złem, a walka o prawo do kochania tego, kogo chcemy, jest tutaj fundamentalną zasadą „pragnienie kształtuje rzeczywistość”, której nie może oprzeć się żaden plan czy założenie.


Nieokreślona definicja miłości

Piszę nieokreślona, gdyż mimo iż powiedziano już o tym stanie emocjonalno-umysłowym w zasadzie wszystko, a mimo to nadal pozostaje on tym nieokreślonym upoetycznionym zlepkiem odczuć i biologicznych stanów czy procesów wyodrębniających tych co ją (miłość) odczuwają od tych niższych istot.

Oczywiście tym mianem nie określam zwierząt, których niektóre gatunki czy poszczególni ich przedstawiciele również potrafią kochać i to niejednokrotnie głębiej niż niejeden przedstawiciel naszego gatunku, gdzie dla co niektórych nacji, plemion, grup religijnych, emocjonalnie oziębłych lub niestabilnych emocjonalnie wykalkulowanych osób związek między kobietą a mężczyzną może być jedynie kontraktem lub procesem potrzebnym jedynie do prokreacji, gdzie chęć zwierzęcenia w ten sposób miłości ( nie obrażając tym określeniem zwierząt) w mniemaniu tych osób gloryfikuje je do pozycji intelektualistów lub wyznawców swych uwstecznionych religii. Najczęściej jednak jeśli takie stanowisko nie jest oznaką jakiejś przekory może być to patologiczna fobia spowodowana wpływem wychowania lub tradycji, okłamywanie samego siebie, że jest się czymś ponad ten bodaj, że jedyny cokolwiek w naszym życiu wart emocjonalny stan samą swą naturą dominujący nad pychą lub chęcią posiadania, zdominowania czy pochwalenia się współpartnerem. Tak czy inaczej tak naprawdę nawet wśród z różnych powodów wyglądających na wyzutych i pozbawionych miłości zawsze gdzieś drzemie jakaś utajona forma miłości. Choć z biegiem czasu w wielu zrutynowanych związkach ich wspólnota często zaczyna przybierać znamiona kontraktu lecz również wówczas często seks ustępuje miejsca współodczuwania, a tym samym odmiennej formie miłości.

Gdyż miłość nie jest tylko zgodnie z definicją pewną ilością emocji i doświadczeń zachodzących z powodu silnej więzi i mimo że słowo „miłość" może odnosić się do wielu różnorodnych uczuć, stanów i postaw, poczynając od ogólnego zadowolenia, a kończąc na silnej więzi międzyludzkiej, zawsze jest to zawiły niemożliwy do jednoznacznego zdefiniowania stan ludzkiego odczuwania.

Lecz kto kiedy i po co nas tak zaprogramował czy może zaraził miłością, a może jest to taka sama tajemnica jak prawidła doboru naturalnego jak to bywa u naszych zwierzęcych braci czy jakieś prawo atrakcyjności przeciwnych płci, o czym świetnie napisano w światowym bestsellerze „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus” autorstwa John-a Gray,

"Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> „PIĄTE SŁOŃCE” Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin