Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna www.armagedonuczas.fora.pl
NIEZNANY ŚWIAT,PRZEPOWIEDNIE.PIĄTE SŁOŃCE,ROK 2012,REINKARNACJA, KONSPIRACJA,MEDYCYNA ALTERNATYWNA, ENERGIE ITP.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odpowiedź -2

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> Poznajmy się
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tadeo
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2010
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:14, 24 Sie 2012    Temat postu: Odpowiedź -2

U mnie z jakimś nasileniem zaczęło się to kiedy po raz kolejny wracając do artystycznej twórczości zapragnąłem namalować tryptyk, aby było to bardziej twórcze sam wykonałem blejtramy o odpowiednich wymiarach 55 x 34 cala (ok. 140 x 86, 5 cm) wszystko w myśl zasad „Złotego Podziału”.
Wcześniej (kilkanaście lat temu) oprócz w sumie dorywczych prac artystycznych, gdy wraz z mym bratankiem próbowałem zaistnieć finansowo na amerykańskiej ziemi robiliśmy srebrną biżuterię.
Kiedy malowałem pierwszy z tych obrazów przedstawiający boginie księżyca Selenę (olej), moja żona właśnie uznała iż jest gotowa na inicjacje Reiki i kiedy ja kończyłem wspomniany pierwszy z serii obraz właśnie znalazła w gazecie ogłoszenie, że mistrzyni Reiki z Polski organizuje inicjacje. Owa pod każdym kątem ciekawa osoba przybrała sobie pseudonim „Lilith”, której mitologiczny pierwowzór nie postrzegam tak monstrualnie jak powszechnie jest to uznawane, przede wszystkim za sprawą judaizmu a później chrześcijaństwa. Tak czy inaczej ja również postanowiłem odbyć ten personalny kurs Reiki. W tym „mistycznym” doświadczeniu obowiązują pewne zasady, które według przynajmniej jednej ze szkół są objęte tajemnicą, w skład czego wchodzą pewne tajemne znaki klucze „wdrukowywane” osobie inicjowanej przez mistrza. Aby dokonać owego wkodowania znaków najpierw należy ustawić i oczyścić czakry, z czym moja mistrzyni miała jakieś problemy, gdyż jak to ona ujęła byłem w jakiś sposób samo zabezpieczony na wypadek jakiejś zewnętrznej ingerencji, co mogło mieć swe przyczyny w młodości a nawet w dzieciństwie kiedy to jako niesforny, wszystkiego ciekawy jak i w jakiś sposób osamotniony w tłumie wówczas jeszcze rodziny i pięciorga rodzeństwa szukając odpowiedzi na swe pytania co raz narażałem się na jakieś wypadki. Lilith jednak obeszła blokady, a w czakrze „Splotu Słonecznego” odnalazła blokujące jej prawidłowe funkcjonowanie „myślokształty”. Po oczyszczeniu i ustawieniu czakr mistrzyni oznajmiła mi, iż jej zdaniem powodem zanieczyszczenia „Splotu Słonecznego” było kumulowanie w nim niemożności wypowiedzenia samego siebie w otaczającym mnie świecie (w tym przypadku czakra Serca jest niejako osią dla kolejnych par czakr ze sobą współpracujących Splot Słoneczny- Czakra Gardła, Seksualna- Trzecie Oko, Korzenia-Korony. Było to dotychczas nieuświadomioną dla mnie prawdą, gdyż praktycznie od zawsze miewałem kłopoty aby wyrazić swe pomysły i idee w znanym mi otoczeniu. Po inicjacji czułem się lepiej i nie wiedząc czy tego przyczyna tkwiła w oczyszczeniu i ustawieniu czakr, czy w sile stwórczej samego Reiki pozwalającej nie tylko łatwiej i więcej pojmować, ale i eksperymentować tak z sobą jak i wówczas właśnie krystalizującej się grupie znajomych, wśród których niedługo później udało się mi odnaleźć „Reinkarnacyjną Rodzinę” (społeczność nawzajem karmicznie uzależnionych od siebie osób, o czym pisze w innych miejscach). Wszystko wskazywało na to, że po oczyszczeniu Splotu Słonecznego wcześniejsza niemożność twórczego dialogu miała być niefortunną przeszłością. W kwestii Reiki zaistniało jeszcze jedno „dziwne” zdarzenie (w Świecie nie ma przypadków), kiedy już prawie na zakończenie kursu Lilith wręczyło nam (mi i żonie) rysunki mające graficznie przedstawiać owe trzy najważniejsze znaki inicjacyjne, wówczas dotarło do mnie, iż dwa z pośród nich są bliźniaczo podobne do obrazów z mego tryptyku (wstawie je ponownie na NK). Na kolejnym spotkaniu pokazałem Lilith zdjęcia mych obrazów a ona uznając, iż są one bliższe energetycznym ideom od jej graficznych przedstawień poprosiła mnie czy może wykorzystywać i rozdawać kopie mych obrazów (Selena, Siódme Niebo) zamiast tych, które dotychczas rozdawała swym uczniom, na co oczywiście się zgodziłem. Poprosiła mnie również o namalowanie trzeciego obrazu przedstawiającego boginkę ognia Pele. Do tego obrazu zabrałem się niedługo później, lecz całkowicie straciłem kontakt ze swą mistrzynią Lilith, która niedługo później wyjechała do Polski. To był dobry czas pełen energii, zabaw i nowych wartościowych kontaktów. Kiedyś poznałem bardzo zaprzyjaźnionego z koleżanką mieszkającą w Seattle USA mistrza i uzdrowiciela ( między innymi uzdrawiał ludzi chorych na raka) do którego często przyjeżdżaliśmy. Kiedyś zabrałem do niego zdjęcia swych prac z zapytaniem „czy jego zdaniem jest sens spędzania czasu i energii dla fizycznego tworzenia podobnych obrazów jeśli samą myślą i pomysłem zaistniałym w naszych głowach już to tworzymy w świecie wirtualnym”. W odpowiedzi powiedział mi iż te moje obrazy mają moc uzdrawiającą i powinny wisieć w szpitalach. Na taką nieoczekiwaną odpowiedź, prawdopodobnie na równi podbudowującą mą wiarę w możliwość spełniania przez sztukę dobrych uczynków, jak i po połechceniu mego ego energicznie zabrałem się do pracy. Zamierzałem nie tylko zawrzeć w swych obrazach jakieś uzdrawiające choroby energie, ale zakodować tam różnego rodzaju pomocne wibracje jak i pewne moim zdaniem ważne treści. Zabrałem się więc do tworzenia mojego prywatnego Tarota. Jako, iż w tym właśnie czasie zbankrutowała stocznia luksusowych jachtów oceanicznych (szósta pod względem jakości na świecie), gdzie od dziesięciu lat pracowałem, miałem kilka miesięcy czasu na znalezienie sobie innej pracy, czego część wykorzystałem właśnie na twórczość, efektem czego było kilkanaście płócien, głównie ikon mego Tarota (filmik „Wernisaż” ). Pierwszy z tej serii obraz sprzedałem kiedy znajoma mojej żony odwiedziła nas w sprawie zrobienia nam corocznego rozliczenia podatkowego, czym właśnie się zajmowała od dłuższego czasu. Kiedy ona weszła do pokoju w którym wisiały moje obrazy od razu wbiła wzrok w jeden z owego tryptyku zapoczątkowującego ową moją nową fale. Jest to ten trzeci, nie wybrany przez moją mistrzynie Reiki obraz, przedstawiający nagą kobietę tyłem wznoszącą swe ręce do słońca. Pani, która przyszła robić rozliczenie spytała czy jest on na sprzedaż, gdyż jej zdaniem przedstawia on ją w czasie walki z rakiem krtani kiedy to nie poddała się rutynowym działaniom onkologów mimo, iż dawano jej pół roku życia i oprócz chińskiej medycyny alternatywnej właśnie leczyła się czerpiąc energie ze słońca. Na takie oświadczenie chciałem podarować jej ten obraz lecz ona niejako wmusiła mi pieniądze a następnego dnia jej mąż nabył kolejny obraz z tej serii (wspomniana pani wbrew tradycyjnej medycynie przeżyła zamiast pół roku 17 lat, a umarła prawdopodobnie tylko dlatego, że wróciła do starego sposoby życia i myślenia).
Ważnym lub może najważniejszym etapem mego życia był w tym czasie okres poszukiwań zaprzeszłych wcieleń zaprzyjaźnionych osób, które to od zabawy przerodziło się najpierw w pasję a następnie rozpoznałem w tym coś na kształt filozofii życia czy związków wcieleń niektórych z nas (grupa ok. 25 osób) z planem istnienia na Planecie Ziemia. W rezultacie wspólnie odkryliśmy ok. 150 postaci historycznych związanych z kilkoma etapami polityczno-dziejowych przemian na Ziemi.


Cel i sens tego wszystkiego w pełni zrozumiałem dopiero po zdarzeniu z 9 Lipca 2012 roku dotarło również do mnie jak i upewniło mnie (głównie po kilku sesjach hipnotycznych, którym się poddałem), iż praktycznie wszystkie działania i zainteresowania mojego życia miały swe przyczyny i skutki właśnie w jakimś rodzaju kontraktu „spisanego” ( nie w dosłownym znaczeniu) bardzo dawno temu.
W mojej karierze, jako hipnotyzer i „poszukiwacz” poprzednich wcieleń („grupa reinkarnacyjna”) myślę, że poznałem 8 swych historycznych wcieleń postaci, z których co najmniej 5 w jakiś sposób było związane ze „Światowym Rządem”, Monarchią, i pośrednio z Masonerią lub podobnymi jej frakcjami lub odłamami.
W czasie ostatnich sesji, tym razem przeprowadzanych na mnie (past life) na pytanie hipnotyzerki-, Kiedy nastąpił pierwszy kontakt z tymi istotami (ludzie z innego przeszłego czasu Ziemskiej pętli czasoprzestrzennej – 1 obrót ok. 82 miliony lat), zobaczyłem siebie, jako jakiegoś pół dzikiego młodego osobnika (nie potrafię stwierdzić, jakiej rasy), który szedł po jakimś pustynno- tropikalnym terenie w poszukiwaniu pożywienia. Wiem, że chciał upolować kojota i wówczas, kiedy jedynie tropił wspomnianego kojota odczuł obecność jakiejś inteligentnej istoty lub siły (energii), która w telepatyczny sposób spytała jego, kim chciałby być, na co on (ja) odparł, że musi upolować kojota gdyż to pomoże jemu zostać czymś w rodzaju „starszego wojownika”. Kolejna wizja pokazała, iż ten „ja”, (kiedy umiera) jest starcem i jednocześnie jest już „Starszym” wioski?
Czas, w którym miałoby to się zdarzyć określiłem na ok. 3, 500 lat wstecz.
Tak, więc jak myślę nie całkiem moją winą lub intencją jest również fakt, iż ja wiem coś, co niedane było wiedzieć większości.
A co do mej osobistej wiedzy, to, mimo, iż wiem jak mniej więcej funkcjonuje ten Świat (iluzja istnienia i istnienie poprzez realizację personalnej karmy), to również mam świadomość, iż z tych samych względów powodujących istnienie tego Świata mało, kto (również i nie do końca ja)jest tu na etapie poznania Prawdy w tej „Prawdzie”.
Jeśli byłbym w posiadaniu fotografii przedstawiających obiekt UFO stojący na ziemi obok mnie to na pewno poszedłbym z tym dalej niż jedynie tu.
Poza tym nie piszę (nie napisałem) tego po to, aby kogokolwiek przekonywać, ale jedynie, aby w jeszcze jednym miejscu było to w jakiś sposób udokumentowane, a poza tym z powodu ewentualnego zaznajomienia się z podobnymi przypadkami.
Wiem, że jeśli miałbym choćby 2 świadków zajścia (pytałem sąsiadów czy czegoś nie widzieli, niestety nie) to dziś przyszły park przy moim domu stałby się kolejnym miejscem pielgrzymek typu Fatima czy Medziugorie.
O chorobie natomiast wspomniałem nie po to, aby liczyć na czyjąś litość (poza tym czuję, że jest coraz lepiej gdyż już niczym się nie przejmuję- nawet życiem), lecz aby zaprezentować moim zdaniem istniejący związek choroby ze zdarzeniem.
Kiedy to po swojego rodzaju apatii i stresie związanej z niemożnością dotarcia nawet do bezpośrednio zainteresowanych osób związanych z naszymi grupowymi dociekaniami w sprawie odnalezionej przez nas „grupowej reinkarnacji” i po powrocie z kilkoosobowej „ekspedycji” do Francji gdzie w 4 osobowej grupie zwiedzaliśmy (odwiedzaliśmy) miejsca naszym zdaniem związane z naszymi (i naszych bliskich)poprzednimi wcieleniami. Kiedy to przemierzyliśmy Alzację, Lotaryngię, Szampanię, Lie-de France oraz Region Centralny. Miał to być czas do zdobycia nowych materiałów do napisania artykułu o związkach Katedry w Chartres z legendami i pobliskimi katedry menhirami i dolmenami w Regionie Centralnym, w departamencie Eure-et-Loir, jako kultu poprzedniej Ery. Owe przed Celtyckie budowle posłużyły w zawiłej intrydze Katolicyzmu do wyniszczenia przed Chrześcijańskich kultur jako budulec do wzniesienia katedry. Jednak wobec braku zainteresowania i ignorancji mego otoczenia w tę jak i kilka innych moich tez, zafundowałem sobie śmiertelną chorobę, z którą obecnie się borykam (mam nadzieję, że wychodzę z niej), co ma związek z kolejnymi dziwnymi zdarzeniami w tym przede wszystkim z czymś, co można by nazwać „Bliskim Spotkaniem V Stopnia”, które zaistniało 9 Lipca 2012 roku w Kanadzie gdzie mieszkam od prawie 25lat.
Zdarzenie poprzedzała nasza (z żoną) wizyta u znajomych, którzy niedawno przyjechali z Polski przywożąc żonie zamówione przez nią książki.
Tak więc w niedziele 8 Lipca pojechałem z moją żoną Danutą do znajomych mieszkających w New Westminster, British Columbia (jedno z satelitarnych miast tak zwanego „Wielkiego Vancouver” (Greater Vancouver) i do naszego domu przy 72A Avenue, Surrey, BC (ok. 20 km.) wróciliśmy między 23 a północą. Noc była parna, ale i gorąca, zmęczeni zasnęliśmy dość szybko, ze snu wyrwała nas około 2- 2, 30 w nocy burza ( przez całe 25 lat w Kanadzie przeżyłem zaledwie może 10 burz w tym ok. 5 w ostatnich kilku latach). Wstałem, więc aby na patio poskładać i pochować pod parasol krzesła, żona wróciła do łóżka a nasza kotka schowała się pod łóżko.
Kiedy w deszczu składałem krzesła poczułem nieodparte pragnienie wejścia na roztaczający się za płotem mojej posesji przyszły park (ustalony, jako park, lecz jeszcze miasto nie posiada funduszy na jego realizację?. Tak, więc prawie pół świadomie (dziwny rodzaj jakiegoś transu lub odrętwienia) poszedłem poprzez garaż do tylnych drzwi a dalej przez płot (drewniany 6 ‘ ok. 170 cm.) z przejściem w stronę „parku” nie było problemu gdyż do płotu są przyłączone boczne płotki z furtką.
Kiedy przeskoczyłem w wysokie trawy rosnące za płotem ( wysokość człowieka) w powstałym już błocie zgubiłem papcie, lecz jakoś tym się jeszcze nie przejąłem (chyba nie całkiem byłem tego świadomy) boso przedarłem się poprzez trawy jakieś 200m (na wschód) zbliżając się do czegoś dziwnego o sino –błękitnym świetle, kiedy zbliżyłem się do tego czegoś na odległość ok. 2-3 m. zatrzymałem się (nie pamiętam abym odczuwał strach, może jedynie jakieś zainteresowanie. Obiekt był czymś (jak mi się obecnie wydaje) w rodzaju urządzenia lub przekaźnika (raczej nie była to istota) o wysokości ok. 2, 5- 3 m. proste z dołu tubowa te do jakiejś ¾ swej wysokości z niewielkim zwężeniem zakończonym owalnie, emitowało to coś jakiś rodzaj sinego światła (jakby fluorescyjnego). Byłem jak w transie hipnotycznym i zdawałem się komunikować z tym czymś ( bezdźwięcznie przekazywało mi obrazy, coś w rodzaju przekazu telepatycznego). Czułem coś w rodzaju upewnienia i jakby odnowienia kontraktu (współpracy), kiedy ocknąłem się była ok. 6 rano stałem całkowicie przemoczony na środku trawiastego przyszłego parku, wróciłem chodnikiem do domu (musiałem obejść go gdyż jedynie z tyłu domu były otwarte przeze mnie drzwi) wykąpałem się, lecz już nie potrafiłem zasnąć. Kiedy wstała moją żona ok. 9 rano opowiedziałem jej zajście i razem z nią poszliśmy na miejsce zdarzenia (robiąc kilka fotografii) później poszedłem z drugiej strony płotu gdzie znalazłem zabłocone papcie i siedząc na balkonie (jedząc śniadanie) usiłowałem skontaktować się ze znajomym (Robert Spicer) czynnie działającym w ufologicznej organizacji MUFON (The Mutual UFO Network). Nie udało mi się z nim jednak skontaktować gdyż ok. południa przyjechała ekipa 3 ludzi z City (ludzie zajmujący się strzyżeniem trawników w mieście) i wielkimi samobieżnymi kosiarkami skosili całe pole (z reguły wcześniej robili to dopiero we Wrześniu) może zrobiono to wcześniej gdyż niedługo później (we wtorek) zaczęto malować płot.
Po późniejszych kilku seansach hipnotycznych pojąłem cześć związków łączących mnie z tym dziwnym zjawiskiem jak i fakt, iż jeszcze żyję, choć można by powiedzieć, że żyje na kredyt, albowiem statystycznie przeżywaną do 5 lat chorobę (Mielofibroza) zdiagnozowano u mnie ponad 5 lat temu.


Tak więc jak wspomniałem związki te zostały mi bardziej przybliżone po zapoznaniu się z Reiki i kiedy minął jakiś czas, i ja coraz bardziej odnajdywałem siebie i innych w karmiczno-reinkarnacyjnych zależnościach, natomiast większość tych, których to dotyczyło w najlepszym przypadku traktowało to jako formę dobrej zabawy. W tamtym czasie oprócz ciągłego remontu w naszym wiekowym już domu zamierzałem napisać opowiadanie, w którym mógłbym zawrzeć łatwiejsze do strawienia przez ogół swe przemyślenia(napisałem 700 stron rękopisu i kilkaset na komputerze), część mojej opowieści miała rozgrywać się we Francji. gdzie ponownie pojechaliśmy wraz z parą, jak mi się wówczas wydawało dobrych przyjaciół - ona (najlepsze moje medium), przez to czego doświadczyła poprzez nasze rozliczne seanse hipnotyczne i inne techniki odkrywania poprzednich wcieleń wierzy w reinkarnację, choć podchodzi do zagadnienia nieco inaczej jak ja. Natomiast jej mąż jeszcze bardziej traktował całą sprawę jako rozrywkę, a jednocześnie chcąc zawsze być w centrum zainteresowania nieco po cichu bojkotował tak moje jak i swej żony posunięcia i inicjatywy (również karmiczne związki i uzależnienia). Jednym z powodów naszej wspólnej wyprawy do Francji oprócz odnalezienia naszych zaprzeszłych korzeni, było również przekonanie go do mych poczynań i planów, gdzie oczekiwałem nie tylko aprobaty, pomocy, ale również zgody na ujawnienie pewnych niekiedy pikantnych faktów w łączących się z nami karmicznych związkach. Oczekiwanej pomocy jednak nie uzyskałem co spowodowało rodzaj załamania i depresji, wynikiem czego miesiąc po przyjeżdzie z Francji spadła mi hemoglobina z normy ok. 130 do 56, wynikiem czego był pobyt w szpitalu i transfuzja krwi, diagnoza okazała się druzgocąca - mylofobroza - dość rzadka w moim wieku choroba, efektem której jest zwapnienie szpiku kostnego i przejęcie tej funkcji przez śledzionę, w konsekwencji jak wspomniałem 5lat temu dano mi najwyżej dwa lata życia, jedyny ratunek upatrując w przeszczepie szpiku dając 25 % szans na przeżycie. Będąc w szpitalu przeanalizowałem zagadnienie i odkryłem zależność mej blokady Splotu Słonecznego z przed lat z obecnym wzrostem śledziony i przejęciem przez nią życiowych funkcji. W konsekwencji nie zgadzam się na przeszczep a jedynie co dotychczas zastosowałem (oprócz kontroli i zachowanie pewnego balansu i zażywanie tabletek na zmniejszenie śledziony) to zmiana dotychczasowego uzależnienia się od wrogo lub destrukcyjnie nastawionych do mnie osób w myśl zasad Ks. Klimuszki, Jezusa Eliasza czy Zaratustry, że nie można zostać uznanym wśród sobie bliskich. Czyż nie przypomina to np. zasad Nowej Germańskiej Medycyny, która tak naprawdę nie jest taka wcale nowa i chcąc znaleźć dla siebie terapię też w niej należy przede wszystkim wejrzeć w siebie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tadeo dnia Nie 17:37, 15 Gru 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.armagedonuczas.fora.pl Strona Główna -> Poznajmy się Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin